Inwestorzy w tarapatach. Apartamenty nad morzem i w górach przestają zarabiać
Jeszcze kilka lat temu zakup apartamentu w nadmorskim kurorcie albo w popularnej górskiej miejscowości wydawał się świetnym pomysłem na inwestycję. Rynek krótkoterminowych wynajmów rozwijał się dynamicznie, turyści dopisywali, a deweloperzy kusili hasłami o „pewnym zysku i wakacjach za darmo”. Dziś wielu właścicieli takich apartamentów przeciera oczy ze zdumienia — mieszkania nie zarabiają na siebie, raty kredytów rosną, a turystów jest mniej niż zakładano.
Kredyty i rachunki rosną, a rezerwacji coraz mniej
Wielu inwestorów kupowało lokale na kredyt, licząc, iż przychód z wynajmu pokryje miesięczne raty. W praktyce okazało się, iż po sezonie obłożenie dramatycznie spada. Jesienią i zimą wiele apartamentów stoi pustych, a koszty — wcale nie. Rachunki za prąd, czynsz, sprzątanie i opłaty dla zarządcy są stałe, a kredyt trzeba spłacać niezależnie od tego, czy ktoś przyjedzie, czy nie.
Część właścicieli mówi wprost: „nie mam już pieniędzy na spłatę”. Na forach inwestycyjnych coraz częściej pojawiają się głosy rozczarowania, a biura nieruchomości notują wzrost liczby ogłoszeń z apartamentami na sprzedaż.
Turystyka się zmieniła
Nie pomaga też zmiana trendów w samej turystyce. Coraz więcej osób wybiera krótsze wyjazdy, często rezerwowane w ostatniej chwili. Po pandemii część turystów zaczęła też unikać tłocznych kurortów, wybierając mniej znane miejsca lub podróże zagraniczne. W efekcie niektóre polskie miejscowości — zwłaszcza te, w których powstało zbyt wiele apartamentowców — zaczynają borykać się z nadpodażą.
W Świnoujściu, Zakopanem czy Karpaczu można dziś znaleźć setki ofert wynajmu, często w bardzo podobnych cenach i standardzie. Konkurencja jest ogromna, a turyści coraz częściej oczekują więcej: basenu, sauny, miejsca parkingowego, widoku na morze lub góry. Bez tego trudno się wyróżnić.

Miasto Świnoujście
„Sam się nie wynajmie”
Wielu inwestorów wierzyło w zapewnienia, iż wynajem będzie „bezobsługowy” — wystarczy podpisać umowę z operatorem i czekać na zyski. Tymczasem część firm zarządzających pobiera wysokie prowizje, a zyski właścicieli topnieją. Do tego dochodzą podatki i opłaty lokalne, które w kurortach są wyższe niż w innych częściach kraju.
Niektórzy zrozumieli, iż rynek najmu turystycznego wymaga aktywności — regularnych aktualizacji ofert, atrakcyjnych zdjęć, reagowania na opinie gości. Bez tego choćby najlepszy apartament może świecić pustkami.
Co dalej?
Eksperci ostrzegają, iż rynek apartamentów inwestycyjnych czeka korekta. Nie oznacza to, iż to zły pomysł na lokatę kapitału, ale trzeba podejść do niej bardziej realistycznie. jeżeli ktoś kupił mieszkanie w popularnym miejscu, dobrze wykończone i z dobrym dostępem do atrakcji — przez cały czas może na tym zarabiać. Jednak ci, którzy liczyli na szybki zysk bez wysiłku, mogą teraz gorzko żałować.
Wielu właścicieli rozważa zmianę modelu — np. wynajem długoterminowy poza sezonem, a krótkoterminowy latem. Niektórzy próbują sprzedać lokale, zanim sytuacja na rynku jeszcze bardziej się pogorszy.
Wnioski
Zakup apartamentu w kurorcie był przez lata symbolem sukcesu i bezpiecznej inwestycji. Dziś coraz częściej staje się źródłem stresu. Rynek się nasycił, koszty wzrosły, a zyski spadły. To lekcja, iż choćby najbardziej „pewne” inwestycje wymagają chłodnej kalkulacji i świadomości ryzyka.











