Napisał do nas Paweł, świeżo upieczony prawnik, o takim właśnie przypadku. Lubelszczyzna. Kobieta z dwójką niepełnosprawnych, dorosłych dzieci ma wyrokiem sądu stracić dach nad głową. Dlaczego? Bo zmanipulowany przez rodzinę mąż zrzekł się spadku, czyli mieszkania, w którym jego małżonka mieszka od 30 lat. Zaraz po jego śmierci bratanek, który nabył to mieszkanie, podjął kroki zmierzające do eksmisji. Zażądał też odszkodowania za bezumowne zajmowanie lokalu, które już dziś opiewa na 20 tys. zł.
Jak słusznie twierdzi Paweł, sygnalista z Warszawy, prawo stoi po stronie bratanka. Jednak pozostało coś takiego jak moralność. Eksmitowana pięćdziesięcioletnia kobieta przez minione 30 lat dbała o mieszkanie i z mężem dokonała wielu nakładów, aby je ulepszyć. Dziś jest bezradna, gdyż, jak pisze Paweł: „Jest osobą potrzebującą pomocy, wykazuje problemy z koncentracją – często podaje twierdzenia bez pokrycia, gubi wątki, skupia się na wyrażeniu własnych emocji”. Jej córka urodzona w 2001 roku ma orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności, upośledzenie umysłowe w znacznym stopniu, padaczkę, otyłość – jest po wylewie śródczaszkowym, leczy się neurologicznie, kardiologicznie i psychiatrycznie. Jest ubezwłasnowolniona całkowicie. Cierpi na znaczne upośledzenie umysłowe, sprzężone z ograniczoną sprawnością ruchową. Wymaga stałej opieki. Podobnie syn (ur. 1998 r.) ma orzeczony umiarkowany stopień niepełnosprawności, jest nadpobudliwy, niepełnosprawny (głuchoniemy), leczy się psychiatrycznie i kardiologicznie.
Rodzina wymaga nie tylko pomocy prawnej, ale i psychologicznej. A w przypadku, gdy dojdzie do eksmisji, trzeba poruszyć niebo i ziemię, aby otrzymała od gminy godny dach nad głową.
Pani Elżbieta jest nieśmiała, w średnim wieku. Mówi bardzo cicho. Opowiada jak siostrzeniec, stosując przemoc psychiczną, wykurzył ją z mieszkania (kobiecie należy się 5/6 lokalu), które zapisała jej matka. Była choćby Niebieska karta, ale to ofiara musiała uciekać. Leczy się na depresję. Żyje z zasiłku 1000 zł, bo z powodu choroby często traci pracę. Tuła się po znajomych. Boi się wrócić do mieszkania. Najlepiej by było spłacić część siostry i wyeksmitować przemocowca, ale ona nie ma pieniędzy. Tutaj prawo stoi po jej stronie, ale ona jest za słaba, żeby walczyć. My jednak poszukamy sposobu, żeby właścicielka 5/6 mieszkania w Otwocku pod Warszawą nie była bezdomna.