Hemoroidy – kłopotliwa dolegliwość
Ustalmy jedno: hemoroidy (a dokładnie – sploty hemoroidalne) ma każdy z nas. I w dodatku – pełnią one bardzo istotną funkcję w naszym ciele, mianowicie – działają jako aparat wspomagający zwieracze odbytu, dzięki temu – póki organizm jest sprawny – wszystko zostaje na swoim miejscu ;-)
Natomiast choroba hemoroidalna to już zupełnie inna sprawa. Tu już mamy do czynienia z dysfunkcją, którą do pewnego momentu jesteśmy w stanie kontrolować i maskować dzięki różnego rodzaju maści i czopków, aż do czasu gdy przerodzi się w patologię. Bo niestety – maść i czopki stosuje się na objawy (świąd, pieczenie, ból itp.), a nie na przyczynę dolegliwości.
Niejednokrotnie w gabinecie miałem sytuację, gdy pacjent zgłaszał się z bólem odcinka lędźwiowego – bez urazu, nic nie dźwignął, nie pochylił się, nie szarpnął, a boli. Niby nic niezwykłego, ale co wywołało ten ból?
W trakcie wywiadu okazywało się, iż np. pacjent od lat cierpi na chroniczne zaparcia. Drążąc dalej – prócz zaparć ma „hemoroidy”. No ale przecież z hemoroidami to idzie się do lekarza, a nie do fizjoterapeuty czy osteopaty, dlatego pacjent o tym z reguły nie wspomina.
A szkoda. Bo w temacie leczenia ww. dolegliwości odpowiednio dobrana fizjoterapia jest w stanie dużo zaoferować. I dużo uzyskać. Póki choroba hemoroidalna nie wkroczyła w III-IV stopień zaawansowania – dzięki pracy na strukturach dna miednicy, pracą trzewną (wisceralną), ewentualnie technikami per rectum jesteśmy w stanie wpłynąć na stan pacjenta w taki sposób, by zaczął z powrotem funkcjonować prawidłowo i uniknął w przyszłości bardziej inwazyjnych zabiegów (np. operacji).
Autor: mgr Maciej Dubicki