Helikopterowe rodzicielstwo może wpływać na rozwój depresji u dzieci

psychiatraplus.pl 6 miesięcy temu

Czy to naprawdę media społecznościowe sprawiają, iż dzieci często miewają obniżony nastrój? Czy może jest inny powód, dla którego tak dużo dzieci zaczyna chorować na depresję? Najnowsze badania sugerują, iż korelacja między dostępem do mediów społecznościowych a rozwojem zaburzeń psychicznych nie jest przyczynowa. Za to, dowiadujemy się, iż helikopterowe rodzicielstwo, czyli nadopiekuńczy rodzice mogą powodować dziecięcą depresję i inne zaburzenia psychiczne. Nadopiekuńczość wynika z troski, a okazuje się, iż może przynieść bardzo wiele szkód.

Czy media społecznościowe są powodem depresji u dzieci?

Wiele osób uważa, iż to media społecznościowe są przyczyną depresji u dzieci, która jest niezwykle częsta w dzisiejszych czasach. Problemem tej tezy jest brak rzeczywistych dowodów, które by go poparły. Jak stwierdziło Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne, pomimo licznych badań nad wpływem mediów społecznościowych na dzieci, nie udało się ustalić związku przyczynowego.

Badania wskazują, iż dla większości dzieci media społecznościowe nie przynoszą ani korzyści, ani szkody. Dla niektórych dzieci mogą one przynosić choćby korzyści, umożliwiając im komunikację z osobami o podobnych zainteresowaniach. Dla niewielkiego odsetka dzieci mogą jednak potencjalnie POGŁĘBIAĆ ISTNIEJĄCE PROBLEMY. To właśnie na tych przypadkach powinniśmy się skupić.

Oczywiście wskaźnik samobójstw wśród nastolatków rośnie. Wzrost ten budzi obawy dorosłych, ale jest znacznie poniżej poziomu z lat 90. (przed erą mediów społecznościowych). Oczywiście, wzrost samobójstw jest problemem. Jednakże badania próbujące ustalić związek przyczynowy prób samobójczych z mediami społecznościowymi kończą się niepowodzeniem. Sugeruje to, iż może istnieć inny czynnik wpływający na tę sytuację.

Media społecznościowe, czas spędzany przed ekranem i młodzież: powiązane artykuły.
Czytaj także:
Czas przed ekranem a zdrowie psychiczne nastolatków
Wpływ gier komputerowych na rozwój dziecka wcale nie musi być negatywny
Czas spędzany przed ekranem przez dzieci ze spektrum autyzmu i ADHD

Troskliwe helikopterowe rodzicielstwo przynosi więcej szkody niż pożytku?

Niedawne badanie opublikowane w Journal of Pediatrics proponuje alternatywną teorię. Przyczyną nie są media społecznościowe, ale wzrost helikopterowego rodzicielstwa, czyli nie pozwalania dzieciom na swobodne spędzanie czasu i po prostu bycie dziećmi. Badanie nosi tytuł: „Spadek samodzielności jako przyczyna pogorszenia się zdrowia psychicznego dzieci: podsumowanie dowodów”.

Czym jest helikopterowe rodzicielstwo?

Termin „rodzice-helikoptery”, czyli określający helikopterowe rodzicielstwo pochodzi z USA i jest popularnym określeniem nadopiekuńczych rodziców. To osoby, które nie tylko są obecne w życiu swoich dzieci fizycznie przez większość doby, ale również:

  • podejmują decyzje dotyczące ich życia (przykładowo rodzice decydują, na jakie i ile zajęć dodatkowych chodzi dziecko),
  • rozwiązują codzienne problemy (przykładowo rodzic spóźni się do swojej pracy, żeby zawieźć dziecku zapomniany strój na WF),
  • interweniują w konflikty (przykładowo dorosły potrafi nakrzyczeć na inne dziecko, które zabierze zabawkę ich dziecku),
  • nie pozwalają na swobodę i niezależność (przykładowo opiekun chodzi krok w krok za dzieckiem na placu zabaw),
  • chronią dzieci przed trudnymi emocjami (przykładowo, gdy dziecko płacze w wyniku frustracji, przekupują je, aby poprawić im humor),
  • robią wszystko za swoje dzieci (bardzo popularne jest teraz, aby nie tylko dzieci, ale też nastolatki nie miały żadnych obowiązków w tym przygotowywanie dla siebie posiłków).

Opiekunowie w helikopterowym rodzicielstwie angażują się głęboko w życie swoich dzieci, pełniąc funkcje asystenta, logistyka czy kierowcy. Starają się zapełnić czas dzieci zajęciami dodatkowymi, nadzorując choćby zabawę i wpływając na jej przebieg. Nie pozostawiają dzieciom swobody ani przestrzeni na kreatywność i samodzielność. Dodatkowo nie pozwalają dzieciom ponieść konsekwencji własnych działań.

Ze wszystkich sił nie chcą sprawiać dzieciom przykrości i nie dają możliwości na pobycie ze swoją frustracją. Ponadto chronią dzieci przed trudnymi emocjami, nie dając im możliwości nauczenia się radzenia sobie z nimi. Co może prowadzić do problemów emocjonalnych. Jak dorosły ma potrafić radzić sobie z emocjami, jak nie ma takiego doświadczenia z dzieciństwa? Przecież życie składa się z trudnych i dobrych momentów. o ile nie nauczymy dziecka w bezpiecznych warunkach w dzieciństwie pobyć ze swoją złością, żalem, rozczarowaniem to z dużym prawdopodobieństwem będzie się tego uczyć na terapii w dorosłości.

Badanie – spadek samodzielności dzieci

W badaniu naukowcy postawili tezę, iż główną przyczyną wzrostu liczby zaburzeń psychicznych na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat jest spadek samodzielności dzieci w zabawie. Ponadto brak samodzielności w przemieszczaniu się po okolicy zamieszkania i pełna kontrola oraz nadzór rodziców we wszelakich innych aspektach życia. Tezę tę popierają także inne badania skupiające się na aspekcie spadku mobilności dzieci w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Badacze mobilność zdefiniowali jako swobodę przemieszczania się dzieci po swojej okolicy lub mieście bez towarzystwa dorosłego. Badania te ujawniły znaczne spadki mobilności, szczególnie między 1970 a 1990 rokiem. Ponadto wykazały duże różnice między krajowe.

Na przykład badania dotyczące zgody, jakie rodzice udzielają swoim dzieciom uczęszczającym do szkoły podstawowej, wykazały, iż w Anglii zgoda na samodzielne wracanie do domu ze szkoły spadła z 86% w 1971 roku do 35% w 1990 roku i 25% w 2010 roku. Zezwolenie na samodzielne korzystanie z autobusów publicznych spadło z 48% w 1971 roku do 15% w 1990 roku i 12% w 2010 roku.

Zauważmy, iż dzieci, które przemieszczają się bez towarzystwa dorosłego, często chodzą grupkami z rówieśnikami – do lub ze szkoły albo spotykają się razem po szkole. Tym samym w czasie przemieszczania się dzieci budują relacje społeczne. Zawożąc dzieci do szkoły, na zajęcia dodatkowe, przywożąc je, odbieramy im możliwość pogłębiania więzi z kolegami.

Badanie – depresja u dzieci i młodzieży

Dodatkowo wyniki badania, pokazały ogólny spadek zdrowia psychicznego, który zaczynał się znacznie wcześniej, zanim pojawiły się media społecznościowe. Najbardziej przekonujące i niepokojące dowody pochodzą z badań nad samobójstwami i myślami samobójczymi wśród dzieci i młodzieży. Dane zebrane przez CDC wskazują, iż wskaźnik samobójstw dzieci poniżej 15. roku życia wzrósł 3,5-krotnie między 1950 a 2005 rokiem. Następnie urósł 2,4-krotnie między 2005 a 2020 rokiem. Żadna inna grupa wiekowa nie wykazała tak dużych wzrostów.

W 2019 roku samobójstwo było drugą najczęstszą przyczyną zgonów dzieci w wieku 10–15 lat, zaraz po urazach niezamierzonych. Ponadto badanie YRBS z 2019 roku ujawniło, iż w ciągu poprzedniego roku:

  • 18,8% uczniów szkół średnich w USA poważnie rozważało próbę samobójczą.
  • 15,7% miało plan na popełnienie samobójstwa.
  • 8,9% podejmowało jedną lub więcej prób samobójczych.
  • 2,5% podejmowało próbę samobójczą, której skutkiem było leczenie medycznego.

Korelacje pomiędzy helikopterowym rodzicielstwem a zaburzeniami psychicznymi u dzieci i młodzieży

Jesteśmy świadkami ewidentniej epidemii rozwoju zaburzeń psychicznych wśród młodych ludzi. Widzimy pewne korelacje między swobodą dzieci a dobrostanem. Tak samo między nadzorem rodziców a rozwojem zaburzeń psychicznych. Jednak te korelacje na razie są dowodami poszlakowymi. Natomiast widoczna w badaniach korelacja między zaburzeniami psychicznymi a dostępem do mediów społecznościowych z pewnością nie jest przyczynowa.

Jeszcze raz przypominam – teza naukowców: helikopterowe rodzicielstwo przyczynia się do wzrostu zaburzeń psychicznych wśród dzieci.

Dowody

Istnieją dowody, iż ryzykowna zabawa, w której dzieci celowo stawiają się w umiarkowanie przerażających sytuacjach (jak wspinanie się wysoko na drzewo, dotykanie owadów), pomaga chronić przed rozwojem fobii i redukuje przyszłe lęki. Co więcej, zwiększa pewność siebie dziecka i sprawia, iż w przyszłości skuteczniej radzi sobie z sytuacjami kryzysowymi.

Kolejnym potwierdzeniem tezy postawionej przez naukowców są badania z udziałem dorosłych, które obejmują retrospekcje na temat doświadczeń z dzieciństwa. Wspomnienia te potwierdzają, iż wczesna samodzielna aktywność sprzyja późniejszemu dobrostanowi. Oczywiście można tutaj wysnuć zarzut, iż wspomnienia mogą być fałszywe. Aczkolwiek książki dotyczące wychowania z tego samego okresu (np. z lat 70.), już na pierwszy rzut oka pokazują różnice w zalecanej kontroli przez rodziców nad dziećmi niż w poradnikach z, chociażby lat 90.

Uszczegóławiając w jednym takim badaniu osoby, które zgłaszały dużo swobodnej zabawy w latach szkolnych, zostały ocenione jako osiągające większy sukces społeczny, miały wyższą samoocenę i lepsze ogólne zdrowie psychiczne i fizyczne w dorosłości niż te, które zgłaszały mniejszą ilość takiej zabawy. W innym bardzo podobnym badaniu ilość zgłaszanej wolnej zabawy w dzieciństwie korelowała pozytywnie z miarami sukcesu społecznego i elastyczności celów (zdolności do skutecznego dostosowania się do zmian w warunkach życiowych) w dorosłości.

Również istotne są tutaj badania, w których dorośli (zwykle studenci) oceniali stopień nadopiekuńczości i nadzoru ich rodziców (styl, który ograniczałby możliwość samodzielnej aktywności) i jednocześnie byli oceniani pod kątem obecnych poziomów lęku i depresji. Systematyczny przegląd takich badań wykazał ogólnie pozytywne korelacje między kontrolującym, nadopiekuńczym stylem rodzicielskim a miarami lęku i depresji.

Idź do oryginalnego materiału