Samoleczenie i samoopieka pozwalają uniknąć przeciążenia systemu opieki zdrowotnej. Jednakże źle prowadzone, nieoparte na rzetelnej wiedzy, generują dodatkowe koszty, prowadząc do pogorszenia stanu zdrowia pacjenta. W samoopiece ważne jest wypełnianie zaleceń i samodzielne zarządzanie swoją chorobą, na podstawie wskazówek i zaleceń personelu medycznego.
W ostatnim czasie głośno zrobiło się o roli samoleczenia i samoopieki, w systemie ochrony zdrowia, o czym również dyskutowano podczas IX Kongresu Wyzwań Zdrowotnych. Choć uprawiane były od zawsze, dopiero zaczynamy dostrzegać ich miejsce w procesie terapeutycznym. Większość drobnych dolegliwości pacjent bez wykształcenia medycznego może z powodzeniem wyleczyć, o ile będzie miał dostęp do rzetelnych informacji i znał granicę, której przekroczenie wymaga konsultacji lekarskiej.
Ewa Jankowska (prezes, PASMI Związek Pracodawców „Polski Związek Producentów Leków bez Recepty) przedstawiła dane z raportu „Rola samo leczenia w systemie opieki zorientowanym na wartość zdrowotną”, z których wynika, iż w Europie 1,2 mld przypadków różnych dolegliwości zdrowotnych jest leczone samodzielnie przez pacjentów, poprzez odpowiedzialne stosowanie leków OTC. Każda farmakoterapia wdrożona bez angażowania jednostek systemu ochrony zdrowia, generuje oszczędność dla gospodarki narodowej wynoszącą 14,14 euro rocznie.
Efektem samoleczenia praktykowanego przez Europejczyków jest 10-25 proc. mniej wizyt w POZ, czyli około 41 mln mniej wizyt rocznie, a także zyskany w ten sposób czas, który lekarze mogą przeznaczyć na cięższe przypadki. Zyskują na tym również pracodawcy, gdyż następuje redukcja dni absencji chorobowej. W Polsce, z listy 162 drobnych dolegliwości, pacjenci samodzielnie leczą się w 55 proc. z nich. Oszacowano, iż gdyby pacjenci nie korzystali z samoleczenia, już w dziś w całej UE potrzebnych by było około 120 tys. dodatkowych lekarzy.
Ewa Jankowska wskazała, iż pomocne byłoby utworzenie platformy, służącej ogólnoeuropejskiej wymianie dobrych praktyk samoopieki. „Potrzebna otwartość ministerstwa aby zracjonalizować ten proces” – podkreślała prezes Jankowska, odnosząc się do działań na poziomie krajowym. Ważne jest także utrzymywanie dialogu z personelem i pacjentami – „Pacjent powinien mieć dostęp do rzetelnych danych, które pozwolą mu podjąć decyzję”. Na każdym etapie musi być możliwość konsultacji z lekarzem – działa tak model brytyjski, w którym najpierw pacjent stara sobie sam pomóc w drobnych dolegliwościach, korzystając z rzetelnych źródeł wiedzy, potem może omówić swój problem z pielęgniarką lub farmaceutą, a dopiero końcowym etapem jest konsultacja lekarska.
Dr Małgorzata Gałązka-Sobotka (dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia, Uczelnia Łazarskiego) podkreślała – „Nieprawdą jest, iż pacjenci czerpią wiedzę, którą stosują w samoleczeniu, z internetu. To jest swoisty mit, często powtarzany jak mantra, iż Polacy nic nie robią, tylko ufają dr Google”. Polacy są świadomi, uprawiają samoleczenie bazując na wcześniejszych doświadczeniach w podobnej sytuacji i tym co zalecił im wówczas lekarz. Muszą jednak znać przy tym granicę, po przekroczeniu której, muszą przejść pod opiekę profesjonalną. „Samoleczenie i samoopieka wiążą się z samodzielnym wyborem zachowań prozdrowotnych” – dodała dr Gałązka- Sobotka.
Jarosław Frąckowiak (prezes zarządu, PEX Sp. z o. o.) zaznaczył – „Gdyby nie samoleczenie w Polsce, to ten nasz system by się zawalił”. Jego zdaniem kultura samoleczenia rozwinęła się w okresie transformacji ustrojowej, kiedy dostęp do świadczeń był ograniczony, a przy tym ludzie obawiali się wpływu zwolnień lekarskich na zachowanie dotychczasowych miejsc pracy. Dr Frąckowiak w swojej wypowiedzi rozprawił się również z kolejnym mitem dotyczącym samoleczenia, a mianowicie spożywania sporej ilości leków OTC i suplementów diety. o ile chodzi o zakup leków OTC, Polska zajmuje piąte miejsce w UE, co jest zgodne z wielkością populacji. W 2023 roku Polacy nabyli 530 mln opakowań leków OTC, a koszt ich wyniósł 11 mld złotych. Per capita przypada 14 opakowań rocznie. Najczęściej są to leki przeciwbólowe oraz leki na przeziębienie.
„Ciężko byłoby więc obronić taką tezę, iż jesteśmy jakimiś OTC-żercami” – podkreślał dr Frąckowiak i dodał – „Część danych wynika właśnie tu ze wspomnianej kultury zażywania, czyli,że nie idzie się z drobną dolegliwością do lekarza”. Odniósł się również do mitu dotyczącego konsumpcji suplementów diety przez Polaków. Rocznie spożywamy ok. 200 mln opakowań tego rodzaju produktów – „Po ilości reklam suplementów w telewizji, mówi się, iż Polska suplementem stoi. Nie stoi, proszę państwa”.
Prof. Agnieszka Mastalerz-Migas (konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej) odnosząc się do danych przytoczonych przez przedmówcę, sugerowała pogłębienie analizy danych. „Nie ma systemu zdrowia bez samoleczenia. Nie zbudujmy jednak takiej narracji: pacjencie, ale się sam, bo i tak się nie dostaniesz do lekarza, gdyż to nie jest do końca prawda” – mówiła. Chociaż dostępność do POZ jest w Polsce dobra, należy edukować społeczeństwo w zakresie bezpiecznego i skutecznego radzenia sobie z lekkimi objawami, aby zmniejszać obciążenie kadr medycznych. Tymczasem istnieje tendencja do całkowitego zrzucania odpowiedzialności za swoje zdrowie na personel medyczny.
„30-50 proc. wizyt nie musiałoby się odbyć, gdyby pacjent miał świadomość, iż jego objawy nie są niepokojące, iż może sobie sam z nimi poradzić, ewentualnie skorzystać z elementów opieki farmaceutycznej w postaci porady farmaceuty przy drobnych dolegliwościach. Nie mamy na to czasu. Dlaczego? Bo leczymy katar” – mówiła prof. Mastalerz-Migas, opierając się na własnych doświadczeniach pracy w POZ. Potencjał samoopieki musi być budowany, co widać np. w kontroli cukrzycy, gdzie jest konieczność mierzenia poziomu cukru, oraz innych chorób przewlekłych, których to przypadków będzie przybywać.
„Samoopieka – to ogromne pole do edukacji pacjenta chorego przewlekle. Nie wyobrażam sobie prowadzenia takiego pacjenta bez jego umiejętności samoopieki. Tu chodzi o to aby pacjent był świadomym uczestnikiem leczenia”. Na koniec prof. Mastalerz-Migas zwróciła uwagę na drugą twarz samodzielności w tym obszarze -„Samoleczenie ma swoją ciemną stronę. Musimy nauczyć pacjenta, iż tu możesz zastosować bezpieczne określone leki, które są dostępne bez recepty, ale jeżeli coś cię boli i ten ból nie ustępuje po kilku dniach oraz wzięciu kilku dawek leków, to musisz zgłosić się do lekarza. o ile ten ból jest bardzo silny, musisz zgłosić się do lekarza. o ile takich dolegliwości nigdy nie miałeś i one cię niepokoją, zgłoś się do lekarza”.
„W całym cyklu życia powinniśmy podnosić kompetencje zdrowotne” – powiedziała prof. Iwona Kowalska-Bobko (dyrektor Instytutu Zdrowia Publicznego CMUJ). Doskonałymi miejscami do prowadzenia edukacji są: POZ, przedszkola, szkoły, miejsca pracy. „Odpowiedzialność za podnoszenie kompetencji zdrowotnych ponoszą także media, dziennikarze”- dodała profesor, wśród promotorów zdrowia wymieniając również polityków. „Pamiętajmy, iż promocją zdrowia mogą zająć się profesjonaliści, którymi są absolwenci zdrowia publicznego” – dodała prof. Kowalska-Bobko.
Prof. Agnieszka Neumann-Podczaska (UMP) poruszyła kwestię włączenia w opiekę koordynowaną farmaceutów. To właśnie oni jako pierwsi, a często jedyni, widzą interakcje zażywanych leków przez pacjenta czy sytuację stosowania kilku substancji o takim samym działaniu. Problem ten występuje najczęściej u pacjentów starszych, obciążonych wieloma chorobami, korzystających z konsultacji u wielu lekarzy. Pacjenci rzadko mówią lekarzowi o stosowaniu leków OTC czy suplementów diety. Wówczas zdarza się, iż nieodpowiednie samoleczenie w połączeniu z lekami proskrypcyjnymi doprowadza do ciężkich powikłań, tym samym generując dodatkowe, duże koszty dla systemu ochrony zdrowia. „Jak farmaceuta stanie ramię w ramię z lekarzem, będą mniejsze koszty” – podkreślała prof. Neumann-Podczaska.