Hamulec akcyzowy

termedia.pl 14 godzin temu
Zdjęcie: Maciek Jaźwiecki/Agencja Wyborcza.pl


Były wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński odpowiada na pytania, skąd wziąć pieniądze na ochronę zdrowia.




Cieszyński w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznaje, iż w tej chwili funkcjonuje podstawowy mechanizm, czyli składka zdrowotna, ale oprócz tego potrzebna jest pewność, iż w kolejnych budżetach państwa pieniądze będą alokowane w określonej wysokości.

– Nie powinno dochodzić do sytuacji, w której minister zdrowia, jak ma to miejsce obecnie, musi prosić premiera o każdy miliard złotych – mówi Janusz Cieszyński, podkreślając, iż w tej chwili mamy jednak premiera, który stale mówi o „dziurawym wiadrze” i o konieczności radzenia sobie w ramach istniejącego budżetu.

– Oczywiste jest jednak, iż w ten sposób nie jesteśmy w stanie zrealizować tego, na co umówiliśmy się ze społeczeństwem za pieniądze ze składki zdrowotnej. Dlatego uważam, iż racjonalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie mechanizmu, który nazywam „hamulcem akcyzowym” – twierdzi.

Na czym miałoby to polegać?

Cieszyński wyjaśnia, iż dochody z akcyzy – z alkoholu i papierosów, a więc produktów ewidentnie szkodliwych dla zdrowia – zostałyby zamrożone co do wartości bezwzględnej na poziomie na przykład z 2024 r., natomiast wszystkie wpływy ponad ten poziom trafiałyby bezpośrednio na ochronę zdrowia.

– Ma to o tyle sens, iż ustawa o podatku akcyzowym przewiduje coroczną waloryzację stawek akcyzy – istnieje tak zwana mapa akcyzowa – mówi Cieszyński w rozmowie z Rzeczpospolitą.

Obecny rząd chciałby choćby przyspieszyć tempo wzrostu akcyzy, ale choćby przy obecnym stanie prawnym dochody z podatku akcyzowego powinny się zwiększać, a jeżeli będą rosnąć, to przy takim rozwiązaniu wzrosłyby również wpływy do Narodowego Funduszu Zdrowia na leczenie Polaków

Przeczytaj także: „Prywatno-publiczna patologia”.

Idź do oryginalnego materiału