REKLAMA
Napisał też, iż religia to bardzo osobista sprawa, każdy może ją rozumieć i praktykować na swój sposób. "To nie powinno wchodzić w spory społeczne, a przeniesienie jej do szkoły rodzi konflikty pomiędzy praktykującymi i niepraktykującymi, szczególnie gdy ci drudzy muszą się godzić na marnowanie czasu przez ich dzieci odsiadujące okienka w świetlicy czy na korytarzu".
Zobacz wideo
Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
"Gdyby Kościół płacił, nie byłoby rabanu"Autor wiadomości wyjaśnia, iż nie rozumie tego sporu "podsycanego przez kler i część konserwatywnych świeckich", iż religia nie może być na początku czy końcu lekcji, ma być normalnie w grafiku, może być w środku. "Jak można być takim egoistą i skazywać część dzieci na marnowanie czasu w szkole. Rozwiązanie z religią na początku lub końcu lekcji jest uczciwe, nikt nic nie traci, a wszyscy zyskują" - stwierdził czytelnik. Pan Leszek zabrał też głos w kwestii ilości godzin lekcyjnych religii. Napisał: "Gdyby Kościół musiał płacić z własnych pieniędzy za religię, to by nie było rabanu o ich ilość, w każdym tygodniu by była tylko jedna religia"."To nie powinno stanowić problemu"Nasz czytelnik zwraca uwagę na to, iż część rodziców domaga się, by religia była w szkole, bo to jest wygodne - nie trzeba prowadzić dzieci na zajęcia do kościołów i salek katechetycznych. "Otóż moi drodzy, ja stawiam pytanie: o ile dla was wiara, religia i praktyki są tak ważne, to dlaczego prowadzenie dziecka na religię do kościoła stanowi taki problem? Dla osoby wierzącej to raczej nie powinno stanowić problemu. Tak samo jak dla nikogo, kto chce, nie stanowi problemu zawożenie dziecka na zajęcia pozaszkolne, dodatkowe, płatne" - pisze pan Leszek.
"Obowiązkowe musi być to, co wspólne"Czytelnik zakończył swoją wiadomość informacją, iż jest niepraktykującym katolikiem (ochrzczonym, po bierzmowaniu, ślubie kościelnym, jego dzieci uczęszczały na religię w szkole podstawowej). Napisał też: "Obowiązkowe musi być to, co wspólne. Religia nie jest wspólna dla wszystkich, bo coraz większa część społeczeństwa z nią się nie identyfikuje lub wręcz zdecydowanie odcina i nie chce mieć nic z nią wspólnego" - dodał pan Leszek. A ty? Co sądzisz o zmianach w szkolnych lekcjach religii? Daj znać w komentarzu lub napisz w wiadomości: [email protected]