uśmiechnij się, skarbie. tak bardzo pragnę wyżąć
dla ciebie nieprzychylny real! wiesz, o podobnym
rozrachunku z przeciwnościami traktuje
jedyna znana opera Zbigniewa Religi
(której partyturę odnaleziono niedawno
w archiwum zmarłego kardiochirurga) o tytule
`Co ja chrzanię, on nie był kompozytorem
ani librecistą!`.
rozpylam ośmieszacz powietrza, Disneyland
w aerozolu – i każdy rodzaj twojego bólu
zwija się niczym jeż, połyka własne kolce
i zdycha z przebitym brzusiem.
ciągnie się baśń okołologiczna, na wierzchołki
omszałych gór, pokrytych bluszczem wieżowców
wdrapuje się kolor, wspina się zorzystość.
i nastaje zima w wersji bling bling, na siłę
robię makijaż Buce, królowa śniegu z czerwonym od
przepicia, półklaunowskim nosem, leci z sań,
zostaje sprasowana płozami. zamiast niej władcą
jest kaczor Mickey, prezydent w masce Jokera.
rozwesel się, księżniczko Harley.
w mojej terminologii ostinato oznacza wielokrotne
powtarzanie rozbudowanej struktury dotknięć,
uparte formowanie z nich cegieł, rozpięcie
świetlistych płacht ponad dachami,
krzesanie ognia, który pożera mróz.













