Rekomendacje KRAUM dotyczące kształcenia lekarzy i innych zawodów medycznych były przedmiotem debaty na FOZ w Karpaczu, z udziałem wiceministra Piotr Brombera oraz przedstawicieli uczelni wyższych.
Nie ulega wątpliwości, iż potrzeba dziś nowych kadr medycznych. Jak je kształcić, aby zapewnić wysoką jakość nauczania, czy mogą w tym pomóc wytyczne opracowane przez KRAUM – zastanawiali się uczestnicy panelu, czyli: prof. Marcin Gruchała (rektor GUMed, przewodniczący KRAUM), wiceminister Piotr Bromber, prof. Agnieszka Piwowar (UM we Wrocławiu), prof. Agnieszka Zimmermann (GUMed) oraz Katarzyna Siekaniec (Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Medycyny IFMSA-Poland).
“Znajdujemy się w takim okresie historii, w którym pojawiają się nowe wyzwania. Z jednej strony potrzebujemy na gwałt nowych kadr medycznych. Z drugiej – świat dynamicznie się rozwija, a wraz z nim medycyna, pojawiają się nowe narzędzia informatyczne, wkracza sztuczna inteligencja. Następuje zalew informacji. My i nasi studenci musimy się w tym odnaleźć” – zauważył prof. Marcin Gruchała. I dodał – “Kształcenie medyczne było przez wiele lat bardzo konserwatywne, oparte o niemal XIX-wieczny kanon: zapamiętać, odtworzyć na egzaminie i wszystko mieć w głowie, bo w nocy obudzony do pacjenta, musisz wiedzieć, co robić. Dzisiaj nie jest możliwe pchanie do głowy całej wiedzy medycznej. Stąd próba stworzenia rekomendacji, co jest najważniejsze w kształceniu kadry medycznej, kto to powinien robić, w jakim środowisku, czego powinniśmy uczyć. Programy nauczania trzeba weryfikować, nie mogą być takie same przez choćby 5 lat, bo zalecenia w wielu obszarach zmieniają się częściej.”
Jak stwierdził prof. Gruchała, rekomendacje KRAUM zmieniają punkt ciężkości z nauki pamięciowej na naukę komunikacji, upraktycznienie nauczania. Kładą duży nacisk na jakość kształcenia, chociażby przez to, iż pojawia się w nich wymóg wystandaryzowanego egzaminu praktycznego dla absolwentów kierunków medycznych.
Jakie są jednak konkretne zapisy na ten temat? “W rekomendacjach wskazujemy trzy obszary, dotyczące tego, w którą stronę powinniśmy podążać w rozwoju dydaktyki. Przede wszystkim jest to obszar kompetencji, które zdobywają studenci, następnie część dotycząca metody, bardziej zwrócona w stronę kadry dydaktycznej. Trzecia część dotyczy środowiska kształcenia, i to zarówno z punktu widzenia studentów, ich potrzeb, jak i kadry. W obszarze kompetencji wszyscy dostrzegamy bardzo dużą potrzebę przełożenia nacisku z wiedzy w stronę upraktycznienia studiów. Tak samo ważne są zajęcia w centrach symulacji, które przygotowują do pracy klinicznej, jak sama praca z pacjentem. Co budzi kontrowersje, to zapis w rekomendacjach, iż praktyka powinna odbywać się w szpitalach klinicznych, ponieważ nasza kadra akademicka tam prowadzi badania i jednocześnie leczy pacjentów, więc mamy pełen nadzór nad jakością kształcenia. Poza tym uczelnia jest podmiotem założycielskim, więc może nadzorować jakość kształcenia. W rekomendacjach wskazujemy potrzebę włączania studentów w pracę na oddziałach szpitalnych już na etapie studiów, w charakterze asystenta lekarza, jak to odbywa się w gdańskiej klinice. Ważne jest, byśmy przeszli od dydaktyki przyzwyczajeń i przenieśli się do świata nauki opartej na dowodach naukowych” – objaśniała Agnieszka Zimmermann.
Dokąd zmierza obecna polityka resortu zdrowia, polegająca na otwieraniu nowych kierunków lekarskich w szkołach wyższych? Czy w dalszym ciągu będzie ich przybywać i co zrobić, by ilość nie okazała się szkodą dla jakości? “Nadrzędne jest zwiększenie liczby osób, wykonujących zawody medyczne, liczba uczelni jest tu następstwem celu. A cel to łatwy dostęp pacjenta do lekarza, zależny od liczby personelu medycznego. Gdybym miał mówić o dynamice akcesu nowych uczelni, wydaje mi się, iż mamy za sobą szczyt tego procesu. Prowadzimy analizy w kontekście konkretnych specjalizacji oraz rozmieszczenia regionalnego. Analizujemy też sprawę miejsc rezydenckich. W dużej mierze nowe wydziały lekarskie będą bazowały na szpitalach wojewódzkich, które maja zupełnie inną infrastrukturę i jakość niż kiedyś. Np. rozwinęła się tam również robotyka” – mówił wiceminister Piotr Bromber.
Innym sposobem na kształcenie większej liczby studentów jest otwieranie filii przez duże i doświadczone uniwersytety medyczne. Tak robi np. Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. Według prof. Agnieszki Piwowar, uniwersytety medyczne z dużym doświadczeniem mają największą legitymację do rozwijania kształcenia – “Decyzja o utworzeniu filii to nie był pomysł chwili. Poprzedziły go badania, konsultacje, analizy otoczenia społeczno-ekonomicznego. Dowiedzieliśmy się, iż z rejonu Wałbrzycha mamy bardzo wielu kandydatów. To także odpowiedź na potrzeby młodych ludzi – obecny system ekonomiczny w znacznym stopniu spowodował wzrost kosztów utrzymania. Wyjście do mniejszych miejscowości, gdzie również są znakomici nauczyciele i szpitale, w których pracują też nasi dydaktycy, to dla studentów szansa nauki w najbliższym otoczeniu. Jako Uniwersytet Medyczny gwarantujemy jakość kształcenia. Po trzech tygodniach rejestracji mamy 10 kandydatów na jedno miejsce. Osoby zarejestrowane nie odbiegają liczbą punktów od kandydatów na UM we Wrocławiu.”
W opracowywaniu wytycznych KRAUM brali udział również studenci, reprezentujący różne opinie. “Z różnicy zdań bierze się rozwój” – zauważyła Katarzyna Siekaniec (IFMSA-Poland). Jej zdaniem otwieranie filii uczelni w mniejszych miejscowościach stanowi formę wyrównywania szans. Do największych wyzwań w kształceniu należy zapewnienie kadr dydaktycznych. Przyczyną tego jest niska pozycja ekonomiczna nauczyciela akademickiego. “Musimy o tym pilnie pomyśleć, bo w najbliższym czasie będzie to zagrożeniem” – przestrzegał prof. Marcin Gruchała.