W państwie istnieje obszar cywilny i obszar wojska. Jednak system ochrony zdrowia jest jeden. Jak może wyglądać w nim kohabitacja zasobów obu tych domen, ich wzajemne przenikanie się? – dyskutowali paneliści w czasie Forum Ochrony Zdrowia.
„Stanowimy już to pokolenie wojskowych, które jednoznacznie opowiada się za jednym systemem ochrony zdrowia. Ale jeszcze 120 lat temu nie było to takie oczywiste. Wtedy zakładano, iż o ile dojdzie do jakiegokolwiek kryzysu, w rodzaju wojny, to za zabezpieczenie medyczne odpowiadać będzie wojsko” – przypomniał gen. Grzegorz Gielerak. w czasie panelu FOZ w Karpaczu, poświęconego medycynie pola walki.
W panelu udział wzięli: wiceminister Waldemar Kraska, gen. Rajmund Andrzejczak (szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego), gen. broni prof. Grzegorz Gielerak (dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego), Arkadiusz Kosowski (dyrektor Departamentu ds. Służb Mundurowych NFZ).
“Doświadczenia państw, które w ciągu ostatnich dwóch dekad uczestniczyły w wojnach, ale zwłaszcza to, co się dzieje w Ukrainie, jasno pokazuje, iż odpowiedzialność za ograniczenie skutków działań wojskowych, które dotyczą zarówno żołnierzy, jak i ludności cywilnej, leży po stronie całego systemu ochrony zdrowia, za który odpowiada państwo. Chodzi o znalezienie w czasie pokoju rozwiązań, jak wzajemnie się uzupełniać. Ten system, jego organizacja, musi się ściśle wpisywać w to, co jest przewidziane w planie obrony Rzeczypospolitej. A zatem, jeżeli mamy rubieże, to na nich muszą być wyznaczone w odpowiedniej gęstości i odległości podmioty lecznicze, na odpowiednim poziomie kompetencji, adekwatnym do spodziewanej sytuacji. Podmioty lecznicze muszą być odpowiednio wyposażone w sprzęt i materiały medyczne, specyficzne dla przeciwdziałania skutkom działań wojennych oraz w odpowiednio przeszkolony personel medyczny, utrzymujący gotowość, aby móc tego typu zadania wypełniać. I oczywiście konieczne jest współdziałanie zespołu wojskowego i cywilnego. Podsumowując: zdefiniowanie potrzeb, jeżeli chodzi o podmioty lecznicze, wymagania referencyjne, odpowiadające planowi obrony, przygotowanie personelu, środków i materiałów, utrzymywanie rotacji, permanentne szkolenie – na tym polega adekwatne przygotowanie państwa do zabezpieczenia medycznego na wypadek ewentualnego kryzysu” – mówił prof. Gielerak.
Jak dodał, nie można zapominać, iż dzisiejszy sposób prowadzenia wojny polega na angażowaniu nowych technologii – “Powoduje to, iż działania militarne są rozproszone na miliony ludzi. Ich obszar nie dotyczy już klasycznego pola bitwy, objęte jest nim całe społeczeństwo. To oznacza, iż granica między domeną cywilną a wojskową zupełnie się zaciera. Idąc w ślad za tym, trzeba mieć świadomość, iż systemem przygotowań do działań wojennych musi być objęte całe społeczeństwo, czy się nam to podoba, czy nie.”
Wiceminister Waldemar Kraska zwrócił uwagę na fakt, iż w związku z sytuacją na Ukrainie można się wszystkiego spodziewać – ”Dlatego trzeba przyjąć różne scenariusze. W związku z tym współdziałanie służb wojskowych i cywilnych musi być ścisłe. Bardzo ważne jest w tej sytuacji wykształcenie specjalistów, byśmy byli przygotowani na najgorsze”.
„Dzisiejsze społeczeństwo jest słabsze niż dawniej. Kiedy jeżdżę do uczelni wojskowych, to młodzi ludzie zadają pytania, których, jako młody żołnierz, nigdy bym nie zadał. Musimy zmienić język komunikacji, zobaczyć, co się stało, wykonać dojrzałą analizę tej młodzieży i zdecydować, co zmieniać w systemie edukacji” – przyznał gen. Rajmund Andrzejczak. Według niego, zasoby ludzkie w wojsku wspomagane będą przez roboty – „Pojawi się coraz więcej autonomicznych platform bezzałogowych, wspierających te z załogą. Roboty mogłyby wykonywać też proste czynności, jak ewakuacja medyczna. Od tego nie odejdziemy.”
Jak zauważył gen. Grzegorz Gielerak, istotną kwestię stanowią kryteria zdrowotne kwalifikacji do sił zbrojnych – „Tu dokonuje się przełom, będący wyznacznikiem pewnej perspektywy. Dzisiejsze podejście opiera się na założeniu, iż skoro dysponujemy możliwościami identyfikacji cech genetycznych i biologicznych i na tej podstawie jesteśmy w stanie opisać zdolności fizyczne człowieka, dobrze byłoby tę wiedzę zestawić z potrzebami operacyjnymi. jeżeli np. ktoś ma w mięśniach więcej włókien szybkokurczliwych, predestynuje go to do działań szybkich, a mniejsza liczba gruczołów potowych – do służby w warunkach tropikalnych. Postęp w medycynie spowodował, iż zaczynamy widzieć przyszłego żołnierza również w aspekcie naukowym. jeżeli zdefiniujemy człowieka i pozyskamy go dla sił zbrojnych, to najważniejszym zadaniem będzie, by jego zdolności biologiczne podnieść możliwie na najwyższy poziom i utrzymać je przez jak najdłuższy czas, aby był w stanie realizować zadanie, jakie mu przydzieliliśmy, inwestując niemałe pieniądze.”
Jak system ochrony zdrowia jest przygotowany na ewentualne przyszłe kryzysy?
„My, cywile, musimy zorganizować się, po pierwsze, na potrzeby wsparcia armii, po drugie, dla ochrony swoich potrzeb zdrowotnych. Wojna nie kończy się na froncie, przekracza go i ogarnia miasta, ludność cywilną. Jak jesteśmy do tego przygotowani?” – pytał Arkadiusz Kosowski. I dodał – “A zwracając się do dyrektorów szpitali – czy macie na co dzień refleksję, jak się zachować, co robić, kiedy otrzymacie informację o sytuacji zagrożenia? Jak powinien się zorganizować wasz szpital, wasz podmiot leczniczy, lekarze, pielęgniarki? Potrzeba mobilizacji i refleksji na temat, w jakim stopniu jesteśmy do tego przygotowani, czy i jakie mamy zapasy, w jaki sposób będziemy je uzupełniać. To nie są czasy na bezrefleksyjne podejście. Powinniśmy latami prowadzić debaty o tym, co i jak modyfikować, by nie lekceważyć zagrożeń”.
„Bez zbudowania strategii, bez wytworzenia siły moralnej w społeczeństwie, które dzięki temu będzie się czuło odpowiedzialne, żadne państwo nie uniesie tego problemu” – zgodził się z tym gen. Rajmund Andrzejczak – “Dlatego zarówno wojsko operacyjne, wojsko obrony terytorialnej, jak i rezerwiści i cywile, każdy ma coś do zrobienia. Nie tylko siły zbrojne odpowiadają za bezpieczeństwo Rzeczpospolitej, ale każdy. To musi być stan umysłu w każdym obszarze życia, choćby to, czy dobrze się odżywiamy, jaka jest nasza kondycja”.
Jakie jest przygotowanie medyków w Polsce do działań nietypowych? Czy potrzebne jest wprowadzenie odrębnej specjalizacji, przydatnej na polu walki? „Specjalizacji – myślę, iż nie, ale posiadanie pewnych umiejętności u lekarzy i pielęgniarek na pewno się przyda. Stwarzamy takie możliwości, by nabyć praktyczną wiedzę, jak się mamy zachować w sytuacji kryzysu. Warto zachęcać polskich medyków, aby zechcieli takie umiejętności kształcić. Oby się nie przydały, ale warto je mieć, powinniśmy być przygotowani na najgorsze nie tylko militarnie, ale także w zakresie ochrony zdrowia” – stwierdził min. Kraska.
Wojna w Ukrainie daje dziś możliwość obserwacji. Jakie wnioski można i trzeba z nich wyciągnąć? „To niesamowity poligon doświadczalny, z którego szeroko czerpiemy. Muszę przyznać, iż w stosunku do tego, czego się uczyłem 20 lat temu o zabezpieczeniu medycznym działań wojskowych, w tej chwili dokonuje się niemal przewrót kopernikański, w zasadzie zaczynamy myślenie od nowa” – zauważył gen. Grzegorz Gierelak. Jak dodał – “Przeciwnik stosuje takie metody działania, iż musimy być jako państwo i społeczeństwo przygotowani na poziomie wysokiej odporności. Czym tak naprawdę jest dzisiaj zabezpieczenie medyczne? Czego dowiadujemy się z doświadczeń ukraińskich? Po pierwsze, personel medyczny, zwłaszcza chirurgiczny, interniści, intensywna terapia – to są specjaliści na czas wojny. Chodzi o olbrzymie merytoryczne przygotowanie dużej grupy fachowców. Jesteśmy wystarczająco dużym krajem z pokaźną liczba medyków, by takie zadanie wykonać. Kolejny element, gdzie mają pracować?
Doświadczenie ukraińskie pokazuje, iż 3-4 km od linii frontu powinny być wkopane pod ziemię oddziały, szpitale, w których pracują chirurdzy, mając zapasy na 72 godziny. Nowoczesna wojna charakteryzuje się tym, iż czynnikami decydującymi o sukcesie jest prędkość, zasięg oraz precyzja. Najdalej trafiony precyzyjnie szpital na Ukrainie był w Żytomierzu, 400 km od granicy z Rosją, a zatem odległość ani znak czerwonego krzyża nas nie chronią. To oznacza, iż myśląc kategoriami bezpieczeństwa państwa i zabezpieczenia medycznego na czas wojny, musimy zmienić nasze podejście do organizacji podmiotów leczniczych. W krótkiej perspektywie powinniśmy stworzyć taki standard, by każdy podmiot leczniczy w razie potrzeby mógł w jednej chwili przenieść część swojej działalności pod ziemię, tak jak to się dzieje m.in. w Izraelu. Innej opcji nie ma. Działania medyczne muszą być zgrane ze strategią obrony, aby były odpowiednie do intensywności walk i powiązane z działaniami dywizji pancernych na danym obszarze. Zakładam, iż przeciwnik będzie używał broni, która doprowadzi do dużej liczby poparzonych żołnierzy i musimy być przygotowani na to, by im pomóc.”
„Z jaką skalą problemu mamy do czynienia?” – kontynuował gen. Gierelak – “Dotychczas zakładaliśmy, iż rany wojenne dzielą się na lekkie, średnie i ciężkie. Wojna w Ukrainie pokazuje, iż są one lekkie albo bardzo ciężkie. Co daje pomoc medyczna? Statystyka mówi, iż 20 proc. żołnierzy ginie od razu, 65 proc. może teoretycznie wrócić do walki, pozostali bez pomocy medycznej umrą. o ile działa ona dobrze, to z pozostałych 15 proc. jesteśmy w stanie uratować 12 proc. To są ludzie, którzy potencjalnie mogą wrócić do walki.”
Gen. Rajmund Andrzejczak zwrócił uwagę na rolę wzajemnej komunikacji – ”Należy rozmawiać o naszej umiejętności większej integracji systemu. Mamy dużo czasu, by zmienić sposób myślenia o tym, w jaki sposób armia i służba medyczna mają w czasie kryzysu wykonywać swoje zadania w pełnej integracji. Na pewno musi zajść zmiana kulturowa. Trzeba uczyć się inaczej rozmawiać, nie krzyczeć na siebie, brać argumenty wszystkich pod uwagę.” Jak dodał Waldemar Kraska, wzajemne powiązania w czasie konfliktu są bardzo rozległe – „Nie tylko szpital, nie tylko ochrona zdrowia, ale całe otoczenie musi współdziałać. Są takie czasy, iż powinniśmy w taki sposób dzisiaj myśleć.”
Dyskusję podsumował gen. Grzegorz Gielerak – „Tak dobrej komunikacji, jaką udało mi się zbudować z obecnym kierownictwem resortu, nie pamiętam. Takiego poziomu rozumienia problemu: co znaczy zabezpieczenie medyczne, jak je budować, dotąd nie było. Teraz marzę, by wykonać kolejny krok, którym będzie budowanie systemu medycznego bezpieczeństwa państwa. Wojsko jest od tego, by wskazać społeczeństwu kierunek, w jakim powinno podążać, jeżeli chodzi o budowanie odporności, zabezpieczenia medycznego. To jest nasza rola. W czasie wojny będziemy wspierać aktywnie cywilną ochronę zdrowia. Natomiast w czasie pokoju mamy obowiązek przygotować system tak, aby ściśle współgrał ze strategia obrony Rzeczypospolitej.”