„Formuły Dobra” – wywiad cz. 7

formuladobra.pl 5 miesięcy temu

Oto kolejny fragment wywiadu z Babcią Ulą…

Pielęgniarka Ilona (I): Pani Ulo, zadam może jeszcze takie pytanie, tak refleksyjnie…

Babcia Ula (U): Niech Pani zadaje pytanie, jakie chce. Ja mogę na wszystkie odpowiedzieć.

I: Chodzi mi o to: Jak Pani widziała w ogóle tę pomoc hospicyjną? Takie przesłanie dla innych rodziców…

U: Ja!? Wszystkich, kto tu był, to wszystkich chwaliłam. Przysięgam, [nie mówię tak dlatego], iż Wy tu jesteście. Pamiętam, jak się pytałam Daniela… Cieszył się, iż przyjeżdżacie. A Pani powiedziała, iż niektórzy jakiś mają [problem]…

I: Chodziło mi o to, iż nie każdy jest gotowy na nasz przyjazd. Pani też chyba nie była gotowa?

U: Ja się cieszyłam.

I: Tak?

U: Tak, ja się cieszyłam. Jak się mogłam nie cieszyć, [skoro] wiedziałam, iż dalej jest opieka? No to jak? Ja się bardzo cieszyłam, ja czekałam na Was. Daniel też. Aha, i tutaj raz sąsiadka przyszła. Dzień przed śmiercią, ale Daniel wtedy tak jeszcze… I on, iż za głośno, bo rzeczywiście [tak było]. On był strasznie zły, ale też się darł, jakby gdzieś daleko był. Chory, zmęczony… A ona przyszła go odwiedzić. Tak się źle czułam. Mówię: Daniel, nie rób… A czemu tak się drze? Nie umie mówić, tylko się drze?

I: On też miał już pod koniec mało cierpliwości, bo on był słaby…

U: On chyba był słaby… On cieszył się, jak te dzieci też [były]. Jednego dziecka mama codziennie z pracy tu [przychodziła], a nie do domu. I siedziała długo… Ona dzień w dzień była. Codziennie siedziała tak długo. […] Oj Boże, gadajmy coś lepszego.

Tak bardzo się cieszyłam, jak przyjechaliście z tym stroikiem pięknym i dwa ptaszki takie były… A te ptaszki to Daniel uwielbiał. Wiosna już się zaczęła, ja wietrzyłam pokój, otwierałam okna. Jak słyszał [ptaki, to]: „Babciu cicho – mówił – ptaszki śpiewają, ptaszki. „Szkoda, iż ja już odchodzę, a jest wiosna. Żebym jeszcze żył chociaż rok…” Bardzo się cieszył, jak przyjeżdżaliście. Czekał zawsze na Was i mówił: „Babciu, iż im się chce z Wrocławia przyjeżdżać…” Ja mówię: widzisz, oni taką przysięgę składają. Każdy przysięga, iż będzie się opiekował. Pytam: A lubisz [ich]? On mówi: „Bardzo lubię wszystkich, bardzo. Pan doktor taki fajny jest i pani Ilonka, Pawełek…”

I: …bo kiełbasa była dobra (śmiech).

U: Lubił Was. Cieszył się, jak kiełbasę przynosiliście, żeberka…. „Babciu, zrób mi takie żeberka, jak pani Ilonka”.

I: W coca-coli.

U: Coca-cola chyba i keczup, czy co to było… Ja nie umiem. „To się naucz, masz się zapytać pani Ilonki”. Żeberka lubił strasznie. Bardzo lubił, iż przyjeżdżaliście, iż Wam się chciało z Wrocławia przyjeżdżać, bo często byliście. Ja się cieszyłam, jak przyjeżdżaliście, bo widziałam, iż ma opiekę. Przede wszystkim on czekał.

I: Fajnie.

U: Bardzo. Lubił tego pana doktora i tą… zapomniałam już, jak ta lekarka się nazywała…

I: Beatka.

U: To ją też. Pamiętam, iż chyba przyjechała w Niedzielę Palmową, to też tak długo [była]…

I: Albo Beatka, albo Ela była.

U: Już nie pamiętam, wiem iż ją też… Bo ona tak się wypytywała o wszystko i cieszył się. A ja zawsze lubiłam poczęstować, bo Was szanowałam bardzo. Ale to już człowiek nie pamięta. Wiem, iż chyba dwa razy był jakiś obcy lekarz. Raz był taki młody, fajny lekarz. Była niedziela. Pamiętam, iż miałam sernik i wafle, takie z mlekiem i cukrem. Ten ksiądz Wojtek je lubił, to zrobiłam. Zawsze mu dawałam. Poczęstowałam tego lekarza, bo lubiłam Was zawsze poczęstować ciastem. Wiem, iż lekarz zawsze tylko wodę chciał. Nie chciał kawy – wodę. A tego lekarza, co wtedy pierwszy raz był, poczęstowałam ciastem i mu bardzo smakowało. Mówię: To ja Panu dam dla Pana żony. A on: „O, dziękuję”. Ucieszył się. Lubiłam tak częstować zawsze. W każdym razie nie wiem, czy dałabym radę sama, gdyby Was nie było. Chociaż dawałam [radę], ale…

I: Dawała pani [radę], oczywiście iż Pani dawała.

U: Tyle, ile się dało…

Idź do oryginalnego materiału