Fentanyl, narkotyk "zmieniający ludzi w zombie", jest w Polsce. Czy grożą nam obrazki jak z USA?

natemat.pl 1 rok temu
Zdjęcie: W USA fenatyl zbiera przerażające żniwo. Jaka może być skala tego narkotyku w Polsce? Fot. AA/ABACA/Abaca/East News


Wizja jest przerażająca. Gdy patrzy się na nagrania z USA w sieci, aż ciarki przechodzą. Wiadomo, iż fentanyl, narkotyk uważany za 50 razy silniejszy niż heroina, jest już w Europie i w Polsce. Ale w jakim stopniu jest popularny? Gdzie? Co o tym wiemy? – Nie możemy nikogo zapewnić, iż takie obrazy jak w USA, nie pojawią się na polskich ulicach. Nie należy tego tematu bagatelizować. Wiemy, iż fentanyl jest dodawany do sprzedawanych przez dilerów środków – słyszymy od ekspertów. Zalecają czujność. Ale dziś nie sieją paniki. Jak bardzo więc fentanyl może być już obecny w Polsce?


Fentanyl uważany jest za jeden z najniebezpieczniejszych narkotyków na świecie. Nazywany zabójcą i seryjnym mordercą, sieje ogromne spustoszenie w USA. Co roku zabija tam kilkadziesiąt tysięcy osób, w wyniku przedawkowania narkotyku, który był nim naszpikowany, zmarł m.in. wnuk Roberta de Niro. W internecie mnóstwo jest zdjęć i nagrań ludzi na ulicach amerykańskich miast, którzy po zażyciu fentanylu wyglądają jak zombie.

Media od pewnego czasu donoszą, iż fentanyl jest już w Europie. "Czy Czechy powinny bać się takiego kryzysu z fentanylem jak w USA?" – takie pytanie pojawiło się jesienią u naszych południowych sąsiadów.

Co najmniej od roku temat tego zabójczego trendu, który zbiera porażające żniwo w USA, przewija się również w polskich mediach, które alarmują, iż fentanyl ma już być w Polsce.

Pytanie: jak


"Wiemy, iż fentanyl jest na czarnym rynku"


– To, iż fentanyl jest w Polsce, to nie jest zaskakujące, bo fentanyl jest używany w leczeniu bólu. Zdarza się, iż osoby, które używają opioidów pozamedycznie, pozyskują go np. z plastrów fentanylowych, z których ekstrahują samą substancję. To ma miejsce. Natomiast jeżeli mówimy o czarnorynkowym fentanylu, który nie pochodzi z leków stosowanych w medycynie w szpitalach, czyli należy do rynku nowych substancji psychoaktywnych, nie mamy badań i danych na ten temat – zastrzega od razu Magdalena Bartnik, psychoterapeutka uzależnień.

Jest prezeską Fundacji Polityki Społecznej Prekursor, która prowadzi tzw. punkt drop-in, gdzie klienci mogą dostać czyste igły i strzykawki, zjeść coś, spędzić dzień.

– Nie wiemy, jaka to skala, ale to nie jest tak, iż tego nie ma. Wiemy, iż fentanyl jest dodawany do sprzedawanych przez dilerów środków. Ale w jakiej skali? Czy zgony związane z używaniem narkotyków są spowodowane obecnością fentanylu? Tego nie wiemy, bo nie ma informacji, jakie substancje miały we krwi osoby, które umierają z przedawkowania. To jest ogromny problem i wielka niewiadoma, bo sami nie jesteśmy w stanie tego oszacować – mówi.

Sama słyszała tylko, gdy ktoś mówił, iż np. jakaś osoba zmarła, miała zapaść, przedawkowała i pewnie było to związane z fentanylem. Choć nikt nie ma 100 proc. pewności, iż tak właśnie było.



Dodaje, iż w ogóle mało wiemy o użytkownikach opioidów. A ostatnie badania dotyczące tej grupy, które przeprowadził Instytut Psychiatrii i Neurologii, są z 2009 roku.

– Jesteśmy bardzo aktywni międzynarodowo i gdy rozmawiam z ludźmi z zagranicy, to wszyscy łapią się za głowę, bo to znaczy, iż wiemy bardzo mało. Nie wiemy, ile tych osób jest, nie wiemy, jak używają, jak funkcjonują – mówi.

"Na razie nie jest to skala alarmowa"


Jedno jest pewne – dziś na pewno bardzo daleko nam do tego, co dzieje się w USA. choćby nie ma co porównywać.

– Widzimy jednak, iż z roku na rok liczba ta (osób biorących - red.) się zwiększa. Jeszcze trzy, cztery lata temu nie było nikogo, kto by te leki zażywał, ale w tej chwili praktycznie zdarza się, iż co miesiąc mamy kilka osób, które ich używają. Są to oczywiście osoby już uzależnione. A uzależnienie pojawia się przy tej grupie leków bardzo gwałtownie i jest bardzo silne. Praktycznie jedno z najsilniejszych, jakie występują – mówił latem 2023 roku w rozmowie z Medonetem toksykolog lek. Eryk Matuszkiewicz.

Jak może być dziś? Czy takie obrazy jak w USA mogą kiedyś dotrzeć do nas?




– Dochodzą sygnały, iż fentanyl pojawia się na południu kraju, z Czech. W Warszawie od czasu do czasu pojawia się fentanyl apteczny. Nie widać nigdzie regularnego handlu. Na razie nie jest to skala alarmowa – mówi naTemat Jacek Charmast, prezes Stowarzyszenia Jump'93, które monitoruje przedawkowania narkotykami w Warszawie. Od lat pracuje z osobami uzależnionymi. Jest związany z Polską Siecią ds. Polityki Narkotykowej, Monarem, Biurem Rzecznika Praw Osób Uzależnionych.

Mówi, iż Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom monitoruje nowe substancje.

– Nie ma mu co zarzucać. W 2018 roku zmieniono prawo narkotykowe, dopisując pochodne fentanylu do listy zakazanych substancji. Polska działa sprawnie w systemie europejskiego monitorowania narkotyków – podkreśla.

Ale przyznaje – skalę obecności fentanylu w Polsce trudno oszacować. – Warto, by pogotowie zbierało dane dotyczące okoliczności przedawkowań. Wiemy tylko, iż ktoś gdzieś zna kogoś, kto tego używa. Z reguły są to informacje, które docierają do pracowników środowiskowych, street workerów, iż fentanyl pojawia się gdzieś w obiegu. Czasami w formie leków wypisywanych przez lekarzy, ale tego czarnorynkowego, tworzonego przez narkobiznes, jest niewiele. Skala jest malutka – mówi.

Brzmi uspokajająco? jeżeli ma się w pamięci to, co fentanyl potrafił zrobić z ludźmi w USA – niekoniecznie.



"Niekoniecznie bym uspokajał, iż tak nie będzie"


Jacek Charmast: – Nie możemy nikogo zapewnić, iż takie obrazy jak w USA, nie pojawią się na polskich ulicach. Niekoniecznie bym uspokajał. Ale, moim zdaniem, w tym momencie nie ma strachu, który miałby racjonalne podstawy. Oczywiście trzeba się strzec przed fentanylem, ale do tej pory w Polsce nie mamy problemu w takiej skali, żeby teraz nie dawało nam to spać.

– Zagrożenie jest i ono jest poważne. Nie należy tego tematu bagatelizować. Musimy być ciągle czujni. jeżeli pojawi się u nas tanie źródło fentanylu, a służby w jakiś sposób to przeoczą, to będzie problem. I to, co widzimy na zdjęciach z USA, będziemy widzieć w Polsce. Ale myślę, iż my dużo szybciej zadziałamy. I mam nadzieję, iż jeżeli rządzący nie będą bierni, nie będzie takiego zalewu jak w USA – mówi Andrzej Dolecki, prezes stowarzyszenia Wolne Konopie.

Magdalena Bartnik też nie ma poczucia, iż to, co stało się w USA, nagle nas zaleje. Ale zwraca uwagę na coś innego.

– Grupa, do której najtrudniej jest dotrzeć, to młodzi użytkownicy, którzy kontaktują się ze sobą online. I tu są w miarę świeże badania dotyczące portali, na których wymieniają się informacjami. Pojawia się tam dużo przypadków młodych ludzi, którzy eksperymentują, próbują wszystkiego, niekoniecznie są uzależnieni i stosują pochodne fentanylu, których jest bardzo dużo. Pod tym względem to jest alarmujące. Także w tym kontekście, iż my tego nie badamy, nie docieramy do tych ludzi. Nie widzimy tego – mówi.

– jeżeli wśród takich osób są przedawkowania, to prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, jaka to była substancja, bo takie badania nie są prowadzone. A to mógł być fentanyl. To nie jest tak, iż takie przypadki rzucają się w oczy, jak w USA. U nich widać to jak na dłoni. Liczby tam są zatrważające. Ale to nie znaczy, iż u nas tego nie ma. To jest gdzieś ukryte. Ta wiedza jest bardzo ograniczona – podkreśla.



"U nas użytkownicy opiatów boją się fentanylu"


Nasi rozmówcy uczulają, ostrzegają, ale bez paniki, spokojnie. Porównują też rynek Polski do tego, co widzimy w USA. I tłumaczą różnice.

– Z mojej wiedzy wynika, iż osoby, które używają opioidów, np. heroiny, nie nazwałyby siebie użytkownikami fentanylu. One kupują heroinę i tam może znajdować się fentanyl. W USA jest tak, iż fentanyl jest wszędzie. Zalał rynek. Tam są osoby, które definiują siebie jako użytkownicy tylko fentanylu. Nie używają już heroiny. U nas użytkownicy opiatów boją się fentanylu. Ci, którzy używają opioidów, podkreślają, iż fentanyl to śmiertelne ryzyko. A nie jak w innych krajach, iż to substancja, której używają. U nas zdecydowanie jest strach przed fentanylem – mówi Magdalena Bartnik.

Jakkolwiek to nie zabrzmi, jest to pewne światełko w tunelu.



Andrzej Dolecki zaznacza: – Nie można przeszczepić na grunt Polski pewnych doświadczeń amerykańskich i na odwrót.

– W Polsce poza czarnym rynkiem mało tych środków przenika z rynku medycznego. W USA wyglądało to trochę inaczej. W niektórych stanach fentanyl można było bardzo łatwo dostać na receptę od lekarza. Trochę jak u nas z vadium czy relanium. Gdy federalna Agencja Żywności i Leków (FDA) zaostrzyła przepisy, to fentanyl wkroczył w USA na czarny rynek – mówi

Do tego doświadczenia wszyscy nawiązują.

"Już kiedyś opanowaliśmy rynek opioidów w Warszawie"


– Wiadomo, iż fentanyl to bardzo silna substancja. Bardzo groźna. I ona pewnie będzie pojawiać się na polskim rynku razem z innymi opioidami. Rynek narkotyków i narkobiznes cały czas wymaga pełnej kontroli i monitorowania. On jest nieprzewidywalny – mówi Jacek Charmast.

– Już kiedyś opanowaliśmy rynek opioidów w Warszawie, gdy 20 lat temu była heroina. Później w 2006 roku radykalnie zwiększono liczbę miejsc terapii substytucyjnej z 200 do 600 i wtedy zniknął kompot. To było wspólne posunięcie wielu instytucji, lokalnych i centralnych, w tym KBPN, IPiN. Radykalnie zmienił się rynek narkotykowy. Ubyło pacjentów. W dużej części przeszli do terapii substytucyjnej. Zniknęła uliczna narkomania, która była widoczna przy Dworcu Centralnym i w okolicy Pałacu Kultury. Wtedy wydawało się, iż to ogromne zwycięstwo systemu pomocy, iż zaczęliśmy sobie radzić – mówi.

Czym jest terapia substytucyjna


Wspomnijmy tylko, iż terapia substytucyjna to forma opieki medycznej stosowana w uzależnieniu od opioidów. To połączenie farmakologii z opieką socjalną, medyczną i psychologiczną.

"Leczenie substytucyjne jest stosowaną w uzależnieniu od opioidów formą opieki medycznej wykorzystującą do leczenia substancję o adekwatnościach i działaniu podobnym do adekwatności i działania narkotyku, który spowodował uzależnienie" – informuje Krajowe Biuro Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii.

I dalej: "Taką substancję określa się mianem agonisty. Narkotyk zastępowany jest agonistą w celu osiągnięcia przez pacjenta bardziej kontrolowanej formy uzależnienia. Umożliwienie pacjentowi zaprzestanie używania substancji nielegalnej ma ogromne znaczenie z uwagi na ograniczenie ryzyka szkód związanych z używaniem".

Najwięcej takich miejsc jest w Warszawie.

– Narkobiznes cały czas radzi sobie na warszawskiej Pradze Północ. Tam znajduje się centrum handlu narkotykami. Turystyka narkotykowa w Warszawie trzyma się mocno. W Warszawie znajduje się 1,5 tys. miejsc substytucyjnych. To połowa z 3 tys. w całym kraju. Dla Warszawy to pewien kłopot, iż reszta Polski nie rozbudowuje podobnie rozwiniętego i dostępnego systemu pomocy. Mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznym zjawiskiem turystyki leczniczej – mówi Jacek Charmast.

– W przyszłości może to spowodować różne kłopoty. To już teraz generuje problemy, np. zwiększenie liczby bezdomnych. jeżeli bezdomny mieszka na ulicy i dostaje leki na wynos, to potem często je traci – ktoś ich potem użyje lub sprzeda. One potem giną, trafiają na czarny rynek. W takim środowisku i w takich okolicznościach fentanyl mógłby łatwo się zaaklimatyzować i znaleźć nabywców – dodaje.

Andrzej Dolecki wierzy, iż w takiej sytuacji w Polsce byłaby szybka reakcja.

– Myślę, iż my dużo szybciej zadziałamy. Mówię o doświadczeniach pracowników Krajowego Biura Przeciwdziałania Narkomanii, Monaru, poradni. Oni mają już doświadczenie bojowe przez to, iż doświadczyliśmy fali heroiny i potrafiliśmy się z nią uporać na poziomie i rządowym, i społecznym. Mam wrażenie, iż dla nas nie byłoby to zaskoczeniem – mówi.

Dlatego, jak przekonują nasi rozmówcy, trzeba wcześniej planować różne działania. Żeby mieć plan i program, by zapobiegać i reagować na to, co może się pojawić.

– Najbardziej brakuje badań i sprawdzenia jak jest. Diagnozy sytuacji. To jest największy problem. jeżeli nie ma badań od 2009 roku, to co my możemy dzisiaj wiedzieć, żeby planować te działania? – pyta Magdalena Bartnik

Idź do oryginalnego materiału