Ciałopozytywność. Tak czy nie?
Ewa Zakrzewska mówi, iż nie chciałaby być określana mianem ciałopozytywnej, mimo iż niektórzy uważają, iż ona sama szerzy tę ideologię. Jako modelka doświadczała retuszu i dbała o idealny wygląd na zdjęciach, co kłóci się z koncepcją ciałopozytywności. Mówi o romansie z kulturą diety i chęci zmniejszenia ciała, niekoniecznie do oczekiwanego przez społeczeństwo rozmiaru. Rozważa, czy pokazywanie swojej drogi do schudnięcia jest zgodne z zasadami ciałopozytywności, obawiając się, iż może sprawić dyskomfort innym.
Zakrzewska wypowiada się też na temat dyskusji dotyczącej ciałopozytywności i swojej decyzji o pokazywaniu treningów w mediach społecznościowych. Wyraża chęć, aby świat traktował jej ciało neutralnie i pozwolił żyć bez zbędnych pytań. Podkreśla, iż jest fanką ciałopozytywności, ale nie uważa, iż powinna się nią nazywać.
Na pytanie o to, czy osoby o większych rozmiarach bardziej martwią się o komfort psychiczny niż osoby szczupłe, zauważa, iż grube osoby są często na marginesie społeczeństwa. Mówi o presji mediów i społeczeństwa, które chcą unikać hejtu, a także o przyzwoleniu na krytykę, gdy pojawiają się kontrowersje wokół jej osoby.