Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiedziało, iż będzie ewaluacja edukacji zdrowotnej. Być może jeszcze w tym roku zapadnie decyzja o tym, aby przedmiot był obowiązkowy.
MEN opublikowało 13 listopada dane o udziale uczniów w zajęciach z edukacji zdrowotnej w poszczególnych województwach i większych miastach. Wynika z nich, iż w zajęciach w tym roku szkolnym uczestniczy 920 925 uczniów, czyli około 30 proc. wszystkich uprawnionych.
Edukacja zdrowotna będzie obowiązkowa?
Wiceszefowa MEN Paulina Piechna-Więckiewicz rozmowie z dziennikarzami 14 listopada przyznała, iż „wolałaby, żeby dane były inne”. – Ten przedmiot jest po prostu potrzebny. W mojej opinii – niezbędny do prowadzenia działań profilaktycznych w szkołach – dodała.
Zapytana, co dalej z przedmiotem, odparła, iż będzie to zapowiadana wcześniej ewaluacja oraz - wyraziła nadzieję - w ciągu tego roku szkolnego „decyzja o tym, iż przedmiot nabierze charakteru obowiązkowego”. – To jest dla mnie, także jako wiceministra odpowiedzialnego za profilaktykę, bardzo istotne – powiedziała.
Piechna-Więckiewicz argumentowała, iż „jeżeli mielibyśmy do dyspozycji edukację zdrowotną jako przedmiot obowiązkowy, to (...) jest dużo łatwiej, bo do każdego dziecka ona dociera również jako działanie profilaktyczne”.
– Mam nadzieję, że ewaluacja wykaże potrzebę, iż edukacja zdrowotna powinna stać się przedmiotem obowiązkowym – dodała wiceszefowa MEN.
Zapytana, kiedy zapadnie ostateczna decyzja, czy zmiana nastąpi od przyszłego roku szkolnego, odparła: - Nie umiem tego w tej chwili powiedzieć. Natomiast obowiązuje nas kalendarz legislacyjny (...), więc myślę, że odpowiedź musi się kształtować pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku - dodała. Zaznaczyła, iż decyzja należy do ministra edukacji.
Z czego wynika niska frekwencja?
Zdaniem wiceminister na frekwencję złożyło się kilka czynników. - Z jednej strony mamy negatywną kampanię pewnych środowisk, które uznały błędnie, iż edukacja zdrowotna jest jakimś zagrożeniem dla konstytucyjnych uprawnień rodziców (...). W to wmieszała się polityka i edukacja zdrowotna na tym „ołtarzu politycznym” została przez wiele środowisk złożona - powiedziała.
– Myślę jednak, iż podstawowym czynnikiem, szczególnie w klasach szkół średnich, jest to, iż pracując z uczniami (...) wiemy, iż czują się przeciążeni. Dodatkowy przedmiot, który nie jest przedmiotem obowiązkowym, pozostawia lekkość w decydowaniu o tym, żeby na niego nie uczęszczać – oceniła Piechna-Więckiewicz. – o ile chodzi o uczniów szkół podstawowych, to myślę, że czasami to była też kwestia tego, iż część dyrektorów postanowiła, iż lekcje będą się odbywać o godzinie 7 rano – dodała.














