Dziwak czy wizjoner? Bryan Johnson – człowiek, który postanowił odwrócić procesy starzenia

natemat.pl 4 godzin temu
O 47-letnim Bryanie Johnsonie świat usłyszał, gdy ogłosił, iż postanowił się nie starzeć, ba, odwrócić procesy starzenia, które już są u niego widoczne. Być może choćby wcale nie umierać. Jedno jest pewne, ta historia nie pozostawia człowieka obojętnym. Z Bryanem jest jak z kolendrą - kochasz albo nienawidzisz. Ta polaryzacja pozostało większa po premierze Netfliksowego dokumentu "Don't Die. The Man Who Wants to Live Forever", w którym mężczyzna pokazuje swoje codzienne życie.


Amerykański milioner każdego dnia wstaje o 5 rano, po 8-godzinnym śnie. Potem godzina ćwiczeń siłowych, posiłki wegańskie, nieprzekraczające 2 tys. kalorii, w tym ostatni o jedenastej przed południem.

W ciągu dnia szereg zabiegów, badań i analiz, oceniających szczegółowo wszelkie parametry biologiczne. Naświetlanie światłem słonecznym, stymulacja elektromagnetyczna, do tego 54 różne suplementy. Co jakiś czas badania obrazowe i laboratoryjne, zastrzyki z osocza własnego syna.

Jego największym marzeniem, na które wydał już 2,5 mln dolarów, jest odzyskanie młodości, aby jego narządy wewnętrzne, jak również skóra i włosy wyglądały jak u 18-latka. Nad wszystkim czuwa dr Oliver Zolman, lekarz medycyny regeneracyjnej, który przygotował pacjentowi spersonalizowaną dietę, opracował ćwiczenia fizyczne i każdego dnia na bieżąco monitoruje jego stan zdrowia.

Lekarz korzysta przy tym wyłącznie z dokonań dziesiątek lat badań nad starzeniem się. Nie wymyśla nowych technologii, narzędzi czy leków, to wszystko już jest.

Bryanowi towarzyszy również syn, 18-letni Talmage.

Milioner budzi skrajne emocje, jest wielu takich, którzy go hejtują ("będzie dobrze, jak potrąci go autobus"), ale też wielu, którzy uważają, iż z takim budżetem zrobiliby wiele, aby przywrócić sobie zdrowie i utrzymać organizm w optymalnej kondycji. Ja jestem w tej drugiej grupie. Mało tego - nie oceniam, a podziwiam.

Jak do tego doszło - wiem


– Zacząłem to wszystko, bo zmierzałem do przedwczesnej śmierci – mówi Bryan w dokumencie o sobie. I faktycznie widząc jego zdjęcia z przeszłości, nie mam co do tego wątpliwości. Niezdrowa, zaniedbana cera i widoczna nadwaga od razu rzucają się w oczy.

Była to, jak sam przyznał w jednym z video, konsekwencja spożywania przez większość dzieciństwa i część dorosłego życia 100-150 g cukru dziennie, najczęściej w postaci słodkich płatków śniadaniowych i napojów gazowanych.

Spożywanie takich ilości cukru prowadzi do skoków i spadków energii, a co za tym idzie nadmiernego zmęczenia, drażliwości i trudności z koncentracją. Zaburza równowagę neuroprzekaźników, powoduje wahania nastroju i problemy ze zdrowiem psychicznym, takie jak depresja i lęk.

Trudno normalnie funkcjonować, zwłaszcza gdy jesteś jednocześnie przedsiębiorcą, który praktycznie nie śpi, bo rozwija swoją firmę i ojcem trójki dzieci. Dodatkowo nie masz dobrych relacji ani z rodzicami, ponieważ porzuciłeś wyznawaną przez nich wiarę i praktyki religijne, ani z partnerką.

To wszystko w pewnym momencie doprowadza Bryana do depresji i myśli samobójczych. Jak sam mówi o sobie w tamtym okresie: "Jedyną myślą, która mnie koiła, było dogadać się z diabłem i przestać istnieć. Nie chciałem tego życia".

To wtedy postanowił wszystko zmienić. Sprzyjał mu fakt, iż w wieku 30-lat stał się bogaczem - za 800 mln dolarów sprzedał własną firmę, zajmującą się przetwarzaniem płatności online. Postanowił się odbudować, odzyskać zrujnowane zdrowie fizyczne i psychiczne, energię do życia, młodość. I tak powstał Projekt Blueprint.

Wygląda na to, iż doskonale mu idzie. Już teraz lekarze uznali, iż jest młodszy biologicznie o 5 lat, jego serce ma lat 37 a skóra 28. Po każdym roku jego ciało funkcjonuje tak, jakby starzał się jedynie przez osiem, a nie dwanaście miesięcy.

Dziwak czy jednak wizjoner?


Na początek pytanie, które chętnie zadałabym hejterom Bryana: czy swoimi działaniami kogokolwiek krzywdzi? Czy ingeruje w życie kogokolwiek innego niż swoje własne?

Kolejne to: czy nie powinniśmy docenić jego odwagi w codziennym poddawaniu się działaniu takiej liczby leków, przechodzeniu tych wszystkich procedur medycznych? Serio ktokolwiek z nas by się na to zdecydował? Do tego ostatni posiłek o 11, do jedzenia w większości wege papki i koniec dnia o 20:30?

Bryan nikogo do niczego nie namawia, wręcz przeciwnie, z siebie samego uczynił królika doświadczalnego. Wszystko sprawdza sam, momentami przypominając nie człowieka, a humanoida, podłączonego pod kilka urządzeń naraz. Nie czyni z siebie domorosłego kaznodziei, który mówi nam jak mamy spać, jeść czy ćwiczyć.

Ponadto o dobrym jedzeniu czy kąpielach w zimnej wodzie w kontekście profilaktyki przeciwstarzeniowej mówiło już wielu, np. profesor Rose Anne Kenny, której badania wskazują, iż za to, jak będziemy się starzeć, jedynie w 20 proc. odpowiadają geny, pozostałe 80 proc. to styl życia. Czyli to, jak traktujemy na co dzień siebie i swoje ciało

Czy jesteśmy pewni, iż za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat wiedza, którą poprzez swoje praktyki gromadzi Bryan, nie zostanie wykorzystana dla naszego dobra? On sam mówi, iż to jeden z jego celów: "Wiem, iż nie każdy ma czas i zasoby, aby to robić. Ale chcę pokazać, iż to jest możliwe. Może potem inni z tego skorzystają. W XXI wieku naszym celem powinna być zdolność neutralizacji procesu starzenia".

Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcieseniorom razem z nami!


Nie oszukujmy się, koncepcja "forever young" to marzenie większości ludzi na świecie. jeżeli ktoś uważa, iż nie, niech spyta zniedołężniałych i przewlekle chorych staruszków. W dokumencie jeden z profesorów medycyny podkreśla, iż aktualnie najczęstsze przyczyny śmierci na świecie – rak, demencja i choroby serca – są bezpośrednio powiązane ze starzeniem.

A nie ma na świecie ani takich pieniędzy, ani systemów zdrowotnych, które by to udźwignęły i zaspokoiły potrzeby zdrowotne chorujących i starzejących się społeczeństw. Opieka zdrowotna czeka na objawy, a potem przeznacza ogromne państwowe budżety na leczenie bardzo chorych ludzi. Może więc, zamiast narzekać, podążajmy koncepcją Bryana i zacznijmy zapobiegać chorobom towarzyszącym starości.

Kolejne co przyszło mi do głowy, gdy oglądałam dokument, to prywatny obraz Bryana - człowieka, który poza wszystkim jest normalnym facetem, podróżuje, umawia się na randki. Ma ciepłą i jakościową, co nie jest łatwe, relację ze swoim nastoletnim synem, której mógłby mu pozazdrościć co drugi ojciec.

Cyklicznie organizuje dla chętnych wędrówki i wycieczki górskie oraz potańcówki, które mają promować pozytywny wpływ ruchu na organizm.

Nie rozumiem, dlaczego ludzie tak negatywnie go oceniają i uważają, iż wiedzą lepiej, czy ma euforia życia, czy nie. Jest szczęśliwy i wielokrotnie to podkreśla. A jeszcze kilkanaście lat temu pogrążony w depresji chciał popełnić samobójstwo.

– Teraz dopiero czuję, iż tamtej osoby już nie ma – mówi.

W kontekście faktu, iż dowiedział się o nim cały świat i Bryan podejmuje działania dla innych w zakresie profilaktyki zdrowotnej, to co robi, ma ogromną wartość edukacyjną. Dla mnie to bogaty, ale bardzo pozytywny ekscentryk, który chce odzyskać to, co utracił i przy okazji w przyszłości zmienić świat na nieco lepszy.

Ale każdy ma swój rozum, obejrzyjcie dokument i oceńcie sami.

Idź do oryginalnego materiału