Dzień Kobiet, wczoraj, dziś, codziennie :)

stomalife.pl 1 rok temu

Ponoć potrafimy z niczego zrobić i zupę i awanturę (M. Czubaszek), nigdy nie wiemy, czego chcemy, ale nie spoczniemy, dopóki celu nie osiągniemy (Jean-Paul Sartre), a jak się uprzemy to, wg Szekspira, przegadamy samego diabła.

Czy to tylko stereotypy, ładnie opakowane w słowa, czy jednak trafne składowe „babskiej charakterystyki”?. Jakie jesteśmy? Kim jesteśmy? Co nas definiuje? Wszak definicja, sama w sobie,
to jakieś ramy – słowne, ale jednak… Zatem, czy istnieją słowa, które potrafią nas zdefiniować nie wkładając w ramki utartego szablonu, czy jest raczej tak, jak powiedział Wyspiański, iż „kobieta jest tajemnicą” i z tym faktem się po prostu nie dyskutuje?

Kreatywne, gadatliwe lub milczące, wiecznie poszukujące, czułe lub beznamiętne, radosne, poważne, flegmatyczne i te w ciągłym „niedoczasie”, wampy, matrony, kobiety pracujące, albo nie.
Jesteśmy natchnieniem, bywamy przekleństwem.Historia donosi, iż to my byłyśmy przyczynkiem niejednej wojny i, iż to głównie o nas się niektóre z nich toczyły. Już w raju kusiłyśmy do wege diety i zdrowego odżywiania, a przez kolejne wieki służyłyśmy także radą, wiedzą i wsparciem. O wielu z nas pisano wiersze i pieśni, a niektórym, stawiano choćby mauzolea, podobne do Taj Mahal, które w Indiach, Szach Dżahan kazał wznieść, by uczcić pamięć swej ukochanej, przedwcześnie zmarłej żony Mumtaz Mahal.

Tworzyłyśmy mir domowy lub wynalazki, w nasze ręce trafiały nagrody Nobla, Oscary i Grammy. Udowadniałyśmy, iż nie tylko mężczyźni potrafią myśleć, tworzyć oraz zdobywać – szczyty gór, osiągnieć i własnych możliwości. Inspirowałyśmy i pomagałyśmy inspirować. Przez wieki, aż do dziś.

Biegnące tysiąclecia zmieniły wiele; nosimy inne stroje, inaczej mówimy, inaczej mieszkamy, mamy szpitale i szkoły. I choć to XXI wiek, i wydawać by się mogło, iż te podstawowe dobra są dla wszysktich, to niestety nie wszędzie i nie zawsze. Jednak w większości miejsc potęga nauki wyparła zabobon, do czego również przyczyniły się kobiety.
Dzisiejsze kobiety tak samo jak wieki temu wykuwają los własny i losy narodów. Stoją na czele rządów, decydują, rządzą, dzielą i łączą, są podziwiane i nienawidzone, darzone szacunkiem i uwielbieniem, ale także uciskane, krzywdzone, poddawane okrutnym rytuałom, takim jak obrzezanie, wydawane za mąż jako dzieci, uprzedmiotowiane i poniżane. Inne z kolei, walczą w imieniu własnym a także swoich synów i córek, o dom, o zdrowie, o życie. Jak pokazuje najnowsza historia, zarówno w prawdziwych konfliktach zbrojnych, jak i w tych, gdzie wciąż mimo względnej stabilności, rządzi krzywdzące myślenie, spychające kobiety do narożnika życia, obniżając tym samym ich rolę i ważność w społeczeństwie.

My kobiety borykamy się z wieloma rzeczami. Jesteśmy emocjonalne, co jest zarówno naszym niezaprzeczalnym atutem jak i wielkim przekleństwem. Stosunkowo rzadko chłodno kalkulujemy, częściej myślimy sercem.



Jednak, jakkolwiek by do tego nie podchodzić, i jakich by metod nie używać, wszystkim nam chodzi o to samo. Chcemy godnie żyć, bez względu na stan posiadania, zdrowie, lub jego brak, czy też, bez względu na, tak ważne według wielu mediów społecznościowych, walory fizyczne.

A przecież kobiety to nie tylko ciało, kobiety to także piękne, skomplikowane umysły. Spójrzmy zatem bliżej na obie te składowe.

Parafrazując słowa Marii Czubaszek, niektóre kobiety są nienachalne z urody, i choć wiele ze spostrzeżeń tej błyskotliwej obeserwatorki życia wciąż celnie oddaje rzeczywistość, to myślę sobie, iż na temat piękna kobiet należy spojrzeć ciut inaczej, a na pewno szerzej.

Jesteśmy piękne same w sobie, bez względu na to, czy nasze ciała są gładkie, z rysującymi się pod skórą mięśniami, jak pokazują choćby instagramowe kanony piękna, czy znaczą je pooperacyjne blizny i nadprogramowe kilogramy wynikające z różnych sytuacji, często bolesnych i takich, na które nie mamy większego wpływu, a na które jednak przyszło się nam godzić, by wyhandlować u życia jeszcze trochę życia.
Piękne ciało to też takie z rozstępami, z ledwo wygojonymi ranami, świeżymi szwami lub też ze stomią albo i dwiema. Choć takiemu, mocno doświadczonemu cierpieniem ciału, ponoć wiele brakuje do narzuconego nam, chorego, ideału piękna, ono właśnie przez to i dzięki temu JEST PIĘKNE, a jego moc i uroda tkwią w walce, stoczonej z przeciwnościami losu, w nieugiętości w podążaniu niełatwą drogą do zdrowia i w, często, bardzo trudnym życiu. W obliczu takiego cudu nie jest ważne, iż odbiegamy od norm i kanonów piękna, które wytycza pędzący bezrefleksyjnie świat.

Piękne kobiety to nie tylko te z hollywoodzkim uśmiechem i burzą mniej lub bardziej naturalnych loków, to także te, ze zmęczonymi twarzami. Twarzami pooranymi zmarszczkami zniechęcenia, goryczy i bólu, z włosami w nieładzie, w których często goszczą niechciane siwe niteczki. Piękne kobiety to też te, które nie mają czasu dbać o dietę, które palą za dużo i marzą, iż kiedyś znów będzie jak dawniej, gdy śmiały się beztrosko, gdy piły za dużo wina na szalonych wakacjach, gdy tańczyły i śmiały się do łez.

Pradoksalnie, wiele kobiet łzy zna i to aż za dobrze. I nie, nie chodzi o te kojarzące się ze wzruszeniem i szczęściem. Kobiety często płaczą z bezsilności, z goryczy i ze zmęczenia, wynikającego z ciągłej walki o dobro własne i tych, których kochają.

Spędzamy na szpitalnych korytarzach dziesiątki godzin, pijąc zbyt mocną, szpitalną kawę.
Nie dojadamy i nie dosypiamy, czekając na dobre wieści o tych, których strzeżemy od wszelkiego złego, i za których oddałybyśmy własne życie. Wiele z nas tyle samo czasu spędza w łóżkach, tych szpitalnych i tych domowych, patrząc jak życie, piękne, pełne kolorów i aromatu, toczy się gdzieś obok, obojętne na naszą walkę o każdy zwykły dzień.
Walczymy o normalność we własnym, często nie chcącym współpracować, organizmie, walczymy też o normalność we własnej głowie, nie umiejącej zaakceptować blizn, stomijnego woreczka i tego, iż przyszło nowe… Wreszcie walczymy z niewiarą we własne siły, w to, iż jesteśmy coś warte mimo tego, iż nie mamy już jelita, macicy, lub piersi… Walczymy z własnymi słabościami i kompleksami, które bardzo często podsycane są przez bezrefleksyjne uwagi osób z naszego otoczenia.



8 MARCA TO NASZE ŚWIĘTO, TO ŚWIĘTO WSZYSTKICH KOBIET.

Nie tylko tych z okładek; pięknych, młodych, zdrowych i bez większego bagażu życiowego, to też święto tych, które, często nie chcąc się wychylać, dzień po dniu, rok po roku, udają euforia oraz to, iż zawsze dają radę i są odporne na złe słowa.

To również święto tych, które nie mają sił lub ochoty udawać, one zaciskają zęby i walczą, o każdy zwykły dzień, o normalność, o oddech bez bólu i strachu dla innych a bardzo często także dla siebie.

Wreszcie, to święto kobiet, o które nikt się nie upomni, niewidzialnych choć żyjących wśród innych., kobiet zamkniętych, w szpitalnych salach, w domach, w hospicjach, a może także we własnych głowach…

To święto kobiet, które z bezgranicznym poświęceniem opiekują się innymi, jak również tych, które tej opieki wymagają: poranionych fizycznie i psychicznie, pozbawionych organów i woli życia, cichych bohaterek, podnoszących się setny raz z kolan, mających odwagę głośno mówić, iż rak to nie wyrok, iż brak piersi, macicy czy jelita to nie defekt obniżający ich wartość ale symbol zaciekłej walki i zwycięstwa, iż stomia to super-moc a nie wstydliwy dodatek do życia ukradkiem.

Chyba wszystkie kochamy dobre jedzenie, komedie romantyczne i kwiaty. Być może uwielbiamy wino, kolacje we dwoje i święty spokój, aromatyczną herbatę, wypady nad jezioro i te na all inclusive pod palmy, bo nie trzeba gotować i wreszcie można się wyspać. Potrafimy się kłócić i z wdziękiem godzić, walczyć o to, co słuszne i dobre. Wierzyć w zwycięstwo i dążyć do niego z żelazną konsekwencją, bez względu na to, z jakim poświęceniem i wyrzeczeniem będzie się to wiązać, bo o tym, co może być trudne, choćby nieludzko trudne, można po prostu pomyśleć jutro – parafrazując słowa Scarlett O’Hara z „Przeminęło z wiatrem”.



Każdy prezent, jaki dostajemy, jest dla nas tym wyjątkowym, pod warunkiem, iż dany jest z serca. Wcale też nie jest istotne, czy są to polne kwiaty, czy wspaniałe orchidee, czy to markowe perfumy, czy takie z pobliskiego marketu, co to wietrzeją po pół godzinie. Sprawą absolutnie drugorzędną jest, czy to torebka marzeń, w której wszystko się mieści i nic nie gubi, czy bezprzewodowy czajnik z ładnym niebieskim światełkiem.
Każde wspomnienie ukazujące, iż jesteśmy wspierane, rozumiane, kochane i doceniane przechowujemy w głowach, na gorsze chwile, tworząc z nich bezcenną kronikę życia, unikatową, jakby spisaną na delikatnym rwącym się w palcach papierze.

Takie właśnie jesteśmy. Barwne i różnorodne. Bo tyle cech, ile kobiet. Dzieli nas wiele – temperament, spojrzenie na świat, tempo życia i bycia. Łączy natomiast wewnętrzna siła i determinacja w drodze do celu, bez względu na to, czy celem tym jest dyplom MBI, przeprowadzka do domu na wsi, czy odzyskanie zdrowia, kosztem dożywotniego noszenia stomijnego woreczka.
Jeśli tylko cel jest dobry i w zasięgu życia, ale droga do niego niekoniecznie łatwa a wręcz pełna przepaści i wybojów, to kobieta i tak się jej podejmie. Bez względu na to, czy ma na sobie szpilki od Manolo, klapki-japonki czy wygodne trekki. Pójdzie. Bo tak trzeba, mimo, iż jeszcze wczoraj nie byłaby na to gotowa.

„Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt…Bo tego nie wiesz choćby sama Ty”, śpiewał Bogusław Mec i cytat ten chyba najlepiej oddaje to, kim tak naprawdę jesteśmy.

A jesteśmy. I to bardzo. Z całych sił i do utraty tchu. Tak po prostu…

8 marca 2023 Izabela Janaczek

Idź do oryginalnego materiału