Selena Gomez
Selena Gomez nie zawsze stanowiła o sobie. Przez długi czas czuła żal, iż jej życie potoczyło się tak… publicznie. Przekuła jednak swój lęk i traumę małej dziewczynki w dojrzałość i świadomość dorosłej kobiety. I już za to należy jej się ukłon.
To jednak, co teraz wybrzmiewa z jej słów, to przede wszystkim największa prawda, jaką warto w życiu zaakceptować: mrok nie wybiera średniaków, złe rzeczy dzieją się niemal wszystkim. Również tym, którzy pozornie mogą wydawać się zdobywcami świata, urzeczywistnieniem wszystkich pragnień.
To, w jaki sposób Gomez mówi: "Nie czułam się dobrze. Nie było ze mną ok. Czułam wszystko intensywniej niż inni". W jakiej stoi prawdzie, kiedy to mówi.
A potem publikuje zdjęcie bez makijażu, ze śladem krostki na brodzie i puszcza oko do słońca. To jest dojrzałość, którą chce widzieć w tym świecie, w którym przyszło dorastać mojej córce.
To jest dojrzałość, której próbuje ją nauczyć, pokazać. I rozlewa się we mnie ciepło, kiedy widzę takie manifesty osób znanych, z milionowymi zasięgami, statuetkami. Wiem, iż moja córka nie jest jedyną dziewczynką, która odbije się w oczach Gomez. Takich dziewczynek już teraz są miliony na całym świecie.
I za to, iż Seleno, jesteś tego świadoma – wielkie dzięki!
A na ceremonii wręczenia Złotych Globów artystce towarzyszyła 9-letnia przyrodnia siostra, Gracie Elliot Teefey. Różnica wieku między nimi wynosi ponad dwie dekady. Selena w wielu publikacjach głośno manifestuje miłość do siostry i wyjątkową więź, jaka ich łączy.
Istota, dla której ważne są więzi, bliskość, prawda, naturalność i kreatywność.
Stefani Joanne Angelina Germanotta
Lady Gaga, cóż to jest za kobieta wielu twarzy! Kiedy kilkanaście lat temu tańczyłam do jej pierwszych kawałków, nie przeszłoby mi przez myśl, iż jeszcze kiedykolwiek usłyszę jej imię, pomyślę o niej dłużej niż przez tę jedną, wirującą chwilę.
A jednak Stefani jest kobietą, wobec której trudno pozostać obojętną. Czy można już użyć słowa ikona? Jedna z największych artystek na świecie, zdobywczyni statuetek, aktorka, kompozytorka, działaczka LGBT+.
I ta kobieta wychodzi na scenę na największej gali Amerykańskiej Akademii Filmowej, w prostej czarnej koszulce, sauté. Uwagę publiczności i milionów ludzi, którzy oglądają jej występ, skupia wokół tego, co naprawdę ma znaczenie – swojej muzycznej twórczości.
A co ważniejsze – od lat szerzy świadomość na temat zdrowia psychicznego. Stając we własnej prawdzie, mówi o depresji, lekach, leczeniu, molestowaniu, traumie.
Upada, podnosi się, upada i znowu się podnosi.
Występ i głos Stefani są świetne, ale dla mnie większą wartością jest to, jak normalizuje życie z całą jego paletą barw. Nie tylko tych jaskrawych, tęczowych, mdłych.
Czasem też tak ciemnych i ciężkich, iż mdli od samego patrzenia.