Dzieci niedojrzałych rodziców (rodziców nie wystarczająco dobrych)

fundacjamatuzalem.pl 9 miesięcy temu

Bycie rodzicem jest czymś zarazem pięknym i dającym spełnienie, a zarazem ogromnym wyzwaniem w obliczu nowego życia, o które trzeba się zatroszczyć, wychować, zbudować z nim osobową więź. Większość rodziców przyznaje, iż nikt z nich nie urodził się z góry przygotowany do pełnienia roli mamy, czy taty, ale ciągle się tych ról uczą, popełniając błędy, wyciągając z nich wnioski i idąc do przodu, wbrew zmęczeniu, zwątpieniu, trudnościom – to jest prawdziwa szkoła oddawania życia za drugą osobę. Nasze małe i większe „pociechy” wymagają uważnego i cierpliwego pochylenia się nad nimi, wytrzymałości, kiedy testują nasze granice, no i przede wszystkim czasu – czasu traconego z nimi na budowanie relacji – towaru deficytowego w naszych czasach, a zatem będącego najcenniejszą rzeczą, jaką możemy im ofiarować.

Nie trzeba być ekspertem zajmującym się badaniami socjologicznymi, czy psychologicznymi, żeby na podstawie potocznych obserwacji wydedukować, iż rodzicami we współczesnym świecie zostają nie tylko osoby, które w pełni świadomie i intencjonalnie się na fakt bycia ojcem lub matką decydują i starają się do tego przygotować, ale również osoby, którym się to przydarza w sposób nieplanowany. Są też osoby, które pod wpływem różnych presji zewnętrznych i wewnętrznych zostają rodzicami, ale potem nie są w stanie sprostać wyzwaniom roli rodzica, ze względu na własne deficyty. Osoby takie, które choćby z racji awersyjnych doświadczeń z własnego dzieciństwa lub nieprawidłowo rozwiniętej osobowości często nie potrafią budować prawidłowych, bliskich więzi z innymi, w tym z własnym dzieckiem. „Z pustego i Salomon nie naleje” mówi stare przysłowie, które w tym przypadku znajduje pełne potwierdzenie.

Deficyty niedojrzałych do roli rodzica osób mogą wynikać na przykład z tego, iż osoba ta nie doświadczyła bezpiecznego stylu przywiązania w relacji z własnymi rodzicami, czy opiekunami. Współczesna kultura traumy traktuje brak pierwotnej bezpiecznej więzi (a adekwatnie jej utratę) jako traumę relacyjną przez małe „t”, a więc taką, którą specjaliści od leczenia zdrowia psychicznego widzą, jako dużo trudniejszą do terapii, niż tzw. trauma przez duże „T”.

W teorii rozwoju Ericsona, pierwszy etap rozwoju to pozyskanie zaufania. Z wystarczająco troskliwą matką dziecko uczy się poprzez szereg doświadczeń, dowiaduje się, iż dorośli będą dbać o nie i iż świat jest bezpiecznym miejscem. Trauma może zmienić tę perspektywę. Może oznaczać to, iż pierwsza obietnica została złamana, iż świat nie jest bezpiecznym miejscem dla dziecka i iż nie ma nikogo, kto się o nie zatroszczy. Przywiązanie i bezpieczeństwo są ze sobą powiązane, więc gdy dzieci czują się niepewnie, szukają komfortu i ochrony u najważniejszych dla siebie osób. Oczywiście, uraz może zmienić styl przywiązania, ponieważ ważne dla dziecka osoby nie sprostały swojej misji i pozwoliły, aby wydarzyły się “złe rzeczy”.

Teoria przywiązania została opracowana przez John’a Bowlby’ego. Według niego brak więzi lub jej zaburzenie wytwarza psychiczny ból i może prowadzić do patologii. Pierwszym założeniem tej teorii więzi jest to, iż każdy człowiek podczas swojego rozwoju, potrzebuje ważnych osób/figur, które zaopiekują się nim i o niego zadbają. Więź jest zatem fundamentalna dla stworzenia poczucia bezpieczeństwa. Traumatyczne doświadczenie jest natomiast zagrożeniem dla poczucia bezpieczeństwa. Drugie założenie tej teorii mówi, iż dziecko nadaje sens rzeczywistości i doświadczeniom przez pryzmat tych podstawowych relacji i więzi. Styl więzi ma fundamentalne znaczenie dla rozwoju „Ja”. Badania dotyczące etapów rozwoju życia wykazały, iż styl więzi lękowy ma związek z takimi negatywnymi doświadczeniami jak np. zaniedbania i nadużycia w dzieciństwie (Bifulco 2002).

Kiedy dziecko jest narażone na poważne formy złego traktowania, system więzi może zostać zrujnowany (więź zdezorganizowana). Niemniej jednak, traumatyczne doświadczenia i zaburzenia, mogą rozwijać się choćby w kontekście pozornie prawidłowych najbliższych relacji, w których potrzeby dziecka są ignorowane lub nierozpoznane – jest to tzw. „trauma skumulowana” (Masud Khan 1963). Takie zaniedbanie potrzeb fizycznych, czy emocjonalnych dziecka przez rodziców jest określane mianem „neglect” i traktowane jako jedna z form przemocy. Możemy założyć, iż choćby jednorazowe wstrząsające doświadczenie może generować określony model reakcji fizjologicznych, psychologicznych i zachowań nieadaptacyjnych. Negatywne doświadczenia mogą mieć długoterminowy, traumatyczny wpływ na psychikę człowieka.

Zaniedbanie potrzeb emocjonalnych dziecka, zatem jedna z form przemocy psychicznej może w konsekwencji doprowadzić do pojawienia się u dziecka, czy nastolatka objawów PTSD (zespołu stresu pourazowego), a zatem niepożądane działanie w psychologicznym i neurobiologicznym rozwoju jednostki, zarówno zaraz po traumatycznym zdarzeniu, jak i podczas dalszego życia. W ostatnich latach stało się konieczne zrewidowanie kryteriów diagnostycznych PTSD, będącego wynikiem stresu wieku rozwojowego. W 2005r. Van der Kolk przedstawił koncepcję “traumatycznego zaburzenia rozwojowego”. Typowymi objawami PTSD są tu:

• Intruzywność : wspomnienia, flashback, lęki, gdy narażone zostaną na bodźce przypominające wydarzenie

• Unikanie bodźców przypominających wydarzenie: miejsc, rozmów i ludzi. Unikanie może prowadzić do amnezji dysocjacyjnej

• Nadaktywność ( hyperarousal) : drażliwość, nagłe wybuchy złości, przesadna podejrzliwość, zaburzenia snu i pamięci, trudności z koncentracją. Spektrum objawów może być odmienna w okresie dojrzewania, również dlatego, iż wydarzenie traumatyczne może być postrzegane przez dzieci w odmienny sposób.

• Reakcje neurofizjologiczne i psychologiczne u dzieci, mogą zwiększać lub zmniejszać swoją intensywność w związku z obecnością czynników ryzyka i bezpieczeństwa, przede wszystkim w kontekście relacji opiekuńczych (Scheeringa 2004).

• Trauma może wyłonić się poprzez post-traumatyczne zabawy, w których występuje tendencja do odtwarzania niektórych aspektów sytuacji traumatycznych.

• Izolacja społeczna, spadek zainteresowania, unikanie miejsc lub osób, które przypominają o traumie

• Pobudzenie: koszmary nocne, nieustanny płacz, trudności ze snem, moczenie nocne, trudności z koncentracją, skupieniem uwagi i nadmierna drażliwość.

• Agresja, lęk przed opuszczeniem, strach przed ciemnością i samookaleczenia.

Dzieci, które we wczesnym wieku były narażone na urazy takie jak nadużycia, przemoc w rodzinie czy utrata jednego z rodziców, przejawiają depresję, ADHD, stają się konfliktowe, prezentują zaburzenia zachowania. Uraz powoduje nie tylko reakcję emocjonalną, ale także patologiczną nadwrażliwość reaktywności neurofizjologicznej. Traumatyczne doświadczenia zmieniają aktywność osi podwzgórze – przysadka – nadnercza, układu, którego celem jest zarządzanie reakcjami na niebezpieczeństwo i zagrożenie. W sytuacji ostrego stresu powstałego na skutek traumatycznego wydarzenia, konieczne jest zwiększenie poziomu kortyzolu. U dzieci, które stały się ofiarami przemocy, często zauważa się właśnie nieprawidłowy poziom kortyzolu. Yehuda w 2002 r. odnosi się do “paradoksu kortyzolu”: w porównaniu z normalnym wzrostem stężenia kortyzolu w stanie ostrego stresu, neurofizjologiczne objawy PTSD hamują wzrost kortyzolu. Najnowsze techniki neuroobrazowania wskazują również na neuroanatomiczne zmiany u osób ze zdiagnozowanym PTSD: zmniejszanie rozmiaru jądra migdałowatego i hipokampu (Bremner 1999). Zmniejszenie to jest bardziej widoczne, jeżeli trauma jest wczesna lub skumulowana. To nie przypadek, iż zarówno jądro migdałowate jak i hipokamp są częściami układu limbicznego i iż ta część mózgu jest odpowiedzialna za istotne funkcje przetwarzania doświadczeń. Urazy związane z nadużyciami w okresie wczesnodziecięcym wpływają na rozwój prawej półkuli.

Czynnikami zarówno ochrony jak i ryzyka są dla dzieci zachowania dorosłych. Ma tu znaczenie przede wszystkim rodzaj więzi (bezpieczny styl przywiązania) oraz zachowania rodziców lub opiekunów. Zatem rodzaj więzi, jaki budują rodzice z dzieckiem oraz to jak je traktują, czy zaspokajają jego potrzeby nie tylko fizyczne, ale też emocjonalne ma wpływ na budowanie odporności psychicznej dziecka.

Dzieci uczą się przez doświadczanie. Trauma może być niezwykle intensywnym doświadczeniem, które uczy efektywnie i na długo. Te “lekcje” lub negatywne przekonania na temat siebie i świata, są schowane za murem i nie dają się modyfikować przez działania racjonalne. Nieprzetworzona trauma powoduje skumulowanie się nieprzetworzonych emocji, takich jak: poczucie winy, wstyd, złość, osamotnienie i smutek. Gdy wystąpi zdarzenie stresujące (trigger), choćby takie o mniejszej intensywności, negatywne wyobrażenia i emocje skumulowane z powodu przeszłych doświadczeń powodują nadmierny poziom aktywacji i przesadną reakcję. Nowy stres dotyka wrażliwego punktu i emocje się reaktywują.

Kiedy dziecko przeżywa intensywną reakcję, która zawiera zniekształconą interpretację tego, co się dzieje i uczucia stają się nie do zniesienia, istnieje wysokie ryzyko acting – out i zachowań impulsywnych. Podsumowując – zaburzenie zachowania może być wywołane poprzez zdarzenia o niewielkim znaczeniu, które wywołują przesadną reakcję, związaną z wcześniejszą traumą. Kiedy spotykamy dziecko, często mówi nam się tylko o tym, w czym jest problem. My chcielibyśmy dowiedzieć się więcej. To ważne, aby wiedzieć, jakie znaczenie ma ten problem dla dziecka i jak wpływa na jego potrzeby.

Fundamentalną kwestią jest tu edukacja rodziców: nie można pracować nad traumą, jeżeli jest ona przez cały czas aktualna. Należy upewnić się, iż dziecko jest teraz w bezpiecznej sytuacji, iż jego podstawowe potrzeby są zagwarantowane i pracować z rodzicami nad stylem edukacji, jaki należałoby stosować wobec dziecka. Rodzice muszą być integralną częścią procesu terapeutycznego. Istotne jest aby również z rodzicami wypracować relację opartą na zaufaniu. Często dzieci po urazach, u których rozwinęły się objawy będące następstwem traumatycznego wydarzenia lub straty, nie rozumieją, co się z nimi stało. Wiele z nich uważa, iż są złe lub wadliwe w jakimś sensie. My możemy opowiedzieć im historię w inny sposób, tłumacząc dziecku, iż jego objawy są usprawiedliwioną reakcją na negatywne rzeczy, które mu się przydarzyły. To pomaga pacjentowi zobaczyć siebie w innej perspektywie, ułatwia większą empatię i troskę w stosunku do siebie. Niektóre dzieci mówią: “nikt wcześniej nie wyjaśnił mi tego wszystkiego”.

Podsumowanie

Do przywrócenia empatii i stabilizacji w relacji zaufania między rodzicami i dzieckiem, warto spytać rodziców, co kochają w swoim dziecku. W ten sposób dzieci i rodzice, mogą zmienić perspektywę. Dziecko to nie tylko “problem”, ale także zasoby i możliwości. Takie doświadczenie jest zachęcające dla wszystkich. Nawiązując do tytułu niniejszego artykułu, nie chodzi o to, żeby być rodzicem doskonałym, bo nikt z nas idealny nie jest – nie ma na to szans. Chodzi o to, żeby być rodzicem wystarczająco dobrym: wystarczająco dobrą matką, wystarczająco dobrym ojcem. jeżeli ktoś widzi u siebie problem, który uniemożliwia mu widzenie własnego dziecka w sposób obiektywny i reagowanie na niego z miłością, to zawsze może podjąć świadomą pracę na d sobą – już choćby nie dla siebie, ale może choćby bardziej dla własnego potomstwa. Tylko w ten sposób można przerwać błędne koło międzypokoleniowego przekazu krzywdzącego kolejne i kolejne dzieci. Nigdy nie jest za późno, dzisiaj – nawiązując do tytułu filmu włoskiego reżysera Paolo Genovese (Il primo giorno della mia nuova vita) może być pierwszy dzień twojego nowego życia…

Zachęcamy do pobrania artykułu.

Matuzalem-Dzieci-niedojrzalych-rodzicow-ArtykulPobierz
Idź do oryginalnego materiału