Dziady Żywieckie na katowickim rynku

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 19 godzin temu
Kilka wpisów temu pisałam Wam o wizycie na Kiermaszu Bożonarodzeniowym w Katowicach, co podchodzi już pod moją prywatną tradycję związaną ze świętami. Tym razem pojawiliśmy się na nim z dobrymi znajomymi ze studiach i myślę, iż podobało się na nim całej naszej trójce.
A ostatnio, całkiem przypadkowo, byłam świadkiem innego interesującego zwyczaju, znanego z okolic Żywca, która nosi nazwę "Dziadów Żywieckich" lub "Jukaców". O samej tradycji słyszałam już wcześniej od koleżanki ze studiów, która pochodzi z Żywca, widziałam też fragmenty z obrządku w telewizji, ale nigdy jeszcze na żywo. Co więcej, choćby nie wiedziałam, iż tego dnia Dziady będą w Kato.
Z tego co wyczytałam w internecie, to barwny korowód wyruszył o godzinie 12:00 spod ulicy Mariackiej i przeszedł na katowicki rynek. Ich dotarcie zwiastował dźwięk bata uderzającego o chodnik. Nie wiedziałam co to, choćby trochę mnie przestraszył ten hałas. Zaintrygował mnie jednak korowód, który się uformował i przechodził pomiędzy straganami. Wśród jego uczestników byli tajemniczy, trochę przerażający przebierańcy.
W pierwszej chwili myślałam, iż to jacyś kolędnicy. A ponieważ miałam jeszcze chwilę do momentu, w którym musiałam pojawić się w pracy, postanowiłam dołączyć się do pochodu. Ten przeszedł jeszcze około 100 metrów i zatrzymał się w innej części rynku, gdzie dał mały popis artystyczny dla zgromadzonej widowni. Było ciekawie, kolorowo i dynamicznie. Trochę niezdarnie uchwyciłam aparatem to, co się działo. Smaczku przedstawieniom nadawała góralska kapela, która przygrywała do widowiska.
Koniec występu "ogłosiło" głośne uderzenie bata o chodnik przez przebraną w czarny strój postać. Nastąpiło ponowne uformowanie się korowodu, który ruszył przed siebie. Próbowałam dociec gdzie się udali, niestety nigdzie nie mogłam znaleźć tej informacji. Sama nie mogłam w nim uczestniczyć, ponieważ musiałam iść do pracy. Ale i tak cieszę się, iż mogłam na żywo zobaczyć tradycję, o której dotąd tylko słyszałam, czytałam, czy też widziałam w telewizji.
Trudno jest jednoznacznie ustalić korzenie tego zwyczaju, ponieważ różne źródła wskazują odmienną genezę. Większość dostępnych informacji pochodzi z pierwszej ręki, a więc bezpośrednio od miejscowej ludności, wśród której powszechnych jest kilka wersji, wyjaśniających pochodzenie żywieckich dziadów. Niektórzy wskazują, iż jest to pamiątka po wołoskich pasterzach, którzy zamieszkiwali miejscowe hale, wypasając na nich bydło. W okresach niedostatku i głodu napadali czasem na wsie, terroryzując mieszkańców i rabując wszelkie dostępne dobra. Zgodnie z przekonaniem innych, dziady upamiętniają najazd szwedzki, który właśnie na linii Soły został skutecznie odparty. Trzecia wersja wskazuje na czasy pańszczyzny - dziady wyposażone w bicze symbolizują wiejskich ekonomów, zaś pozostali uczestnicy, niosący kosy, cepy i widły - chłopów pańszczyźnianych.
Banda jukacy składa się z kilkudziesięciu osób i jest zorganizowana według ściśle określonej hierarchii. Na czele kompanii stoi kasjer, wyróżniający się czerwonym strojem i mający do pomocy co najmniej kilku poganiaczy. Niżej w hierarchii stoją dziad, kominiarz, diabełek i baba. Przez długi czas obowiązywała zasada anonimowości, zabraniająca uczestnikom obrzędu odkrywania twarzy i ujawniania tożsamości. Występują także dodatkowe, oryginalne postacie:
  • konie - symbolizowane przez odpowiednią instalację elementów, takich jak zatknięta na kiju czapka z rzeźbionym łbem końskim,
  • niedźwiedź - odgrywany przez uczestnika ubranego w kożuch odwrócony runem na zewnątrz,
  • żołnierz - ubrany w rogatywkę, często noszący także ordery,
  • Żyd - w długim kapeluszu i drewnianej masce, czasami w towarzystwie Żydówki,
  • młoda para - postacie w sposób ironiczny przedstawiające miejskich elegantów,
  • Cygan i Cyganka - z twarzami malowanymi na czerwono,
  • dziechciorz - pierwowzorem tej postaci były osoby handlujące dziegciem,
  • kominiarz - pozbawiony maski, najczęściej w czarnym stroju i z odpowiednimi dla swojego fachu rekwizytami,
  • diabeł - zwykle jest ich dwóch, jeden czarny, zaś drugi czerwony,
  • śmierć - z kosą w rękach, odziana w białe prześcieradło,
  • macidula - inaczej sznurkorz albo strzępiorz.
Żywieckie dziady są interesującym, oryginalnym przykładem tradycyjnego obrzędu, charakterystycznego dla Żywiecczyzny. Jako unikatowy, osobliwy i barwny zwyczaj z pewnością przyczyniają się do budowania i wzmacniania poczucia zbiorowej tożsamości mieszkańców regionu, stanowiąc tym samym jej wyrazisty symbol.
Idź do oryginalnego materiału