"Dwukrotnie poroniłam. Te słowa bolały mnie najbardziej"

gazeta.pl 2 godzin temu
"Nazywam się Ula (imię zmienione). Dziś jestem mamą dwóch córek, jednak nie była to taka prosta droga, jak może się wydawać. Kiedyś, jako nastolatka, sądziłam, iż w ciążę zachodzi się na tzw. pstryknięcie palcem. I myślę, iż wiele młodych kobiet tak sądziło. Życie mocno zweryfikowało moje poglądy. Te słowa, które słyszałam na co dzień, raniły mnie tak samo, jak poronienia".
Ula w wieku 24 lat wyszła za mąż. Była przepełniona pozytywnymi emocjami i wiarą, iż od tego momentu wszystko będzie szło "zgodnie z jej planem". Okazuje się jednak, iż nie na wszystko miała wpływ i nie wszystko mogła przewidzieć.

REKLAMA





Trzy miesiące po ślubie zaszłam w ciążę i urodziłam zdrową córeczkę. Na początku pojawiły się pewne komplikacje, które mocno mnie nastraszyły. Finalnie jednak wszystko skończyło się dobrze. Aczkolwiek - dobrze, to nie znaczy tak, jak się spodziewałam
- powiedziała Ula. - Z powodu trudnych początków, przez kolejne miesiące drżałam nad maleństwem. Bałam się i byłam zaskoczona, bo przecież nie tak miało to wyglądać. Liczyłam, iż będę czuła się świetnie, będę biegać po sklepach, oglądać urocze, malusie skarpetki i kompletować wyprawkę. A czułam się różnie, dużo wymiotowałam i często wolałam spać, niż ruszać się gdziekolwiek - dodaje.


Zobacz wideo Patrycja Sołtysik kilkukrotnie poroniła. Dziś mówi, jak rozmawiała o tym z synem Stasiem



Dziś, po wielu latach, Ula śmieje się z dawnej siebie i uważa, iż ta nutka naiwności, która w niej była, to coś uroczego, aczkolwiek również trudnego: "Przez to, iż wielu rzeczy nie brałam pod uwagę, nie spodziewałam się, trudniej było mi je przyjąć i zaakceptować".
"Nie pomyślałam, iż mogłabym poronić"
Gdy córka Uli miała dwa latka, ona i jej mąż zdecydowali się na kolejne dziecko. Ku jej zaskoczeniu, w tym przypadku nie zaszła w ciążę tak szybko, jak za pierwszym razem. - Byłam totalnie zaskoczona, gdy po pół roku wciąż nie zachodziłam w ciążę. Płakałam, nie potrafiłam tego pojąć. Nikomu nic nie mówiłam, a przed mężem... czułam wstyd. Na szczęście on bardzo mnie wspierał - opowiada nam.
W końcu, po siedmiu miesiącach zobaczyłam wymarzone dwie kreski na teście. Po miesiącu ogłosiliśmy, iż jestem w kolejnej ciąży i to był potworny błąd. Dlaczego? Bo niespełna miesiąc później straciłam ciążę. To było nagle, wróciłam ze spaceru i zobaczyłam krew... Spanikowałam, ale jednocześnie wiedziałam, co się dzieje
- relacjonowała. - Potem wszystko pamiętam jak przez mgłę: lekarz, jego słowa "bardzo mi przykro", szpital. To były trzy dni wyjęte z życia. Bardzo to przeżyłam. Moim największym ukojeniem była córeczka, która czekała na mnie w domu. Niestety, potem zaczęły się telefony i odwiedziny. Ja chciałam być tylko z mężem i swoim dzieckiem. A wszyscy pisali, dzwonili, żeby zapytać, jak się czuję, udzielić słów wsparcia. Niektóre dalsze ciotki to chyba z ciekawości dzwoniły. I najgorsze były te hasła: "Jesteś młoda, urodzisz jeszcze troje dzieci, jak będziesz chciała", "Nie przejmuj się, to się zdarza", "Taka natura", "Kiedyś kobiety często traciły dzieci i to żywe", "Masz już jedno dziecko, więc bezdzietna nie będziesz". To, co słyszałam, mogę opisać jednym słowem: dramat.








Kobieta w ciążyShutterstock, autor: sirtravelalot


Moja rozmówczyni przyznaje, iż wie, iż niektórzy nie potrafili udzielić jej wsparcia w trudnych chwilach, więc chcieli powiedzieć coś, co ich zdaniem mogłoby pomóc. To jednak tylko pogarszało sprawę.
Te 'złote rady' były koszmarne, irytujące. Miałam ochotę krzyczeć, żeby schowali je sobie w cztery litery. Kilka miesięcy później ponownie zaszłam w ciążę, którą też straciłam. Na szczęście nikt o tym nie wiedział, więc mogłam przeżywać swoją żałobę w domowym zaciszu. Bardzo pomógł mi mój ginekolog, który nie tylko znalazł problem i przyczynę tego, dlaczego tak się działo, ale też bardzo pomógł mi psychicznie przez to przejść
- wyznała. - Następna ciąża zakończyła się szczęśliwie, ale i przebiegała znacznie spokojniej. Zawdzięczam to i zawsze będą to powtarzać, swojemu lekarzowi, który wyjaśnił mi, iż nie da się sobie wymarzyć życia, ciąży i nie mamy wpływu na wiele rzeczy. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna - dodała.


Dziś Ula ma dwie córeczki. Jaką ma radę dla kobiet, które chcą zajść w ciążę? - Niech nie ogłaszają tej nowiny światu zbyt wcześnie. Na początku bardzo często dochodzi do poronień, a wiele osób naprawdę nie wie, jak reagować w tej trudnej sytuacji i może bardziej zranić, niż wspierać. I lekarz. Zanim zdecydujemy się na ciążę, warto poszukać kogoś, komu ufamy, kto jest nie tylko dobrym specjalistą, ale też pełen empatii, zrozumienia i ludzkiego podejścia - zaznacza.



Jak przechodziłaś ciążę? Czy coś Cię zaskoczyło? A może chcesz się podzielić z nami swoimi przeżyciami/przemyśleniami. Napisz: [email protected]. Zapewniamy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału