Ktoś chciał podbiec do autobusu, potknął się, przewrócił. I okazuje się, że… właśnie "się połamał". Nie może wstać, przyjeżdża karetka, a rentgen zrobiony na SOR-ze nie pozostawia wątpliwości – złamanie szyjki kości udowej. Biodro do wymiany.
Ktoś inny, co dla wielu osób może być szokiem, schyla się, by zawiązać sznurówki w butach i… łamie kręgosłup.
Złamanie, które nie wiąże się z wypadkiem, ani poważnym urazem, bo ktoś łamie się pod ciężarem własnego ciała, nazywane jest złamaniem niskoenergetycznym.
Zanim się doprowadzimy do takiej sytuacji, zwykle mija wiele lat, gdy po cichu osteoporoza "zjada" nam kości. Właśnie dlatego jest nazywana "cichym złodziejem kości".
Pani i pan z siwą głową – reklama utrwala stereotyp
Statystycznie, u około 30–40 proc. kobiet i 10–13 proc. mężczyzn po 50. roku życia obserwuje się zmniejszenie masy kostnej, wynikający z obniżenia gęstości kości, co może prowadzić do osteoporozy.
– Problemem, który utrudnia wczesne rozpoznanie osteoporozy, jest w Polsce zbyt mała świadomość lekarzy. Tylko dwa procent pacjentów po niskoenergetycznym złamaniu jest kierowana przez ortopedów na diagnostykę w kierunku osteoporozy. A lekarze rodzinni rzadko mierzą swoich pacjentów. A zmniejszenie wzrostu może sugerować osteoporozę. I jest wskazaniem do diagnostyki w kierunku tej choroby – mówi prof. Brygida Kwiatkowska z Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie, konsultantka krajowa w dziedzinie reumatologii.
Osteoporoza kojarzy się z osobami w podeszłym wieku. choćby w ulotkach suplementów, które reklamowane są jako te, które warto łykać, by zapobiegać osteoporozie, (choćby wapń), uśmiechają się do nas ze zdjęć seniorzy z siwymi włosami, często jeszcze dla wzmocnienia efektu, otoczeni wnukami.
Tymczasem ta choroba dopada coraz młodszych. Wprawdzie wiele kobiet zaczyna chorować dopiero po menopauzie, (jeśli nie uzupełniają spadającego poziomu estrogenów), ale coraz częściej problem dotyczy też dużo młodszych osób.
Jeśli dziewczyna stosuje diety odchudzające przez lata, bo np. boi się przytyć, to już wieku nastoletnim może "zapracować" na osteoporozę.
Jak nie pracujesz na budowie, to pewnie masz za mało witaminy D3
– Genetyka to jedynie 30-40 proc. Reszta to czynniki środowiskowe – uważa prof. Brygida Kwiatkowska.
Masę kostną budujemy do czterdziestki, potem z każdym rokiem ją tracimy. Pytanie tylko, jak gwałtownie i jak mocne kości mamy na starcie. Warto zadbać o to, by mieć z czego tracić. A droga do tego jest jednocześnie i prosta i trudna, bo zależy od tego, jaki mamy tryb życia i jakie nawyki. A te ostatnie, jak wiadomo, (choćby po tym, jak wychodzi nam realizacja noworocznych postanowień), trudno zmienić.
Mocnym kościom sprzyja dieta, ale nie odchudzająca, a dobrze zbilansowana, z odpowiednią ilością białka i witaminy C. Kluczowa jest też witamina D3, bo bez niej możemy zapomnieć w mocnych kościach. Jednak w Polsce jej niedoborów nie mają adekwatnie tylko rolnicy spędzający cały dzień na dworze i robotnicy budowlani, ale też pod warunkiem, iż pracują na powietrzu. I najlepiej bez koszulek.
Jeśli nie jesteś jednym z nich, prawdopodobnie powinieneś czy powinnaś witaminę D3 suplementować. Warto jednak zrobić badanie krwi, które pokaże nam jej poziom w organizmie, bo od tego będzie zależało to, jaka dzienna dawka będzie dla nas najlepsza.
Oczywiście, jeżeli chodzi o złamania niskoenergetyczne, to gdy ktoś złamie szyjkę kości udowej czy kręgosłup, to na pewno trafi do poradni osteoporozy.
Niskoenergetyczne mogą być jednak też np. złamania kości śródstopia – ktoś uprawia jogging w parku, nie zauważy, iż na drodze jest dziura, czy albo leży korzeń, potyka się, skręca staw skokowy, a dodatkowo łamie kość w śródstopiu.
To właśnie te osoby, po zdjęciu gipsu trafiają do ortopedów i na rehabilitację, ale rzadko ktoś sugeruje im diagnostykę w kierunku osteoporozy. A ta rozwija się dalej po cichu przez wiele lat.
– Tylko 20 procent chorych z osteoporozą w naszym kraju ma rozpoznanie i jest leczona. Większość nie wie, iż na choruje – mówi prof. dr hab. n.med. Brygida Kwiatkowska.
Operacja się udała, ale pacjent nie przeżył
O osteoporozie Polacy dowiadują się zwykle w takich sytuacjach, jak te dwie opisane na początku. A wtedy jest już niestety zaawansowana. NFZ już nie raz zrobił raport dotyczący tej choroby. Pierwszy bardzo dawno temu, bo w 2001 roku. Kolejny prawie 20 lat później – w 2019 roku. Oba pokazały, iż nie wygląda to dobrze. I co?
– Nic się nie zmieniło od tamtej pory. Mamy dwa miliony chorych – mówi prof. Brygida Kwiatkowska. – O wiele więcej kobiet, bo aż milion siedemset tysięcy. Mężczyźni chorują rzadziej, ale za to częściej umierają – dodaje.
Tym najgroźniejszym złamaniem z powodu osteoporozy jest złamanie szyjki kości udowej. Po nim zwykle konieczna jest operacja, wszczepienie endoprotezy, potocznie zwana "wymianą stawu biodrowego".
– Wydajemy 700 mln na endoprotezoplastykę stawów, głównie biodrowych, z powodu złamań niskoenergetycznych, a 40 mln na leczenie i to dotyczy tylko tych 20 proc. osób, u których osteoporoza została rozpoznana – mówi prof. Brygida Kwiatkowska.
W dodatku pieniądze często na kilka się zdają, bo chorzy umierają, tyle iż z "nowym" biodrem. Śmierć jest konsekwencją nie samego złamania, ale długiego unieruchomienia, które po nim następuje.
30 procent pacjentów po złamaniu szyjki kości udowej umiera w ciągu roku. Niektórzy w krótkim czasie od zabiegu.
Już są tuż, tuż od tego, by odłożyć kule i zacząć chodzić samodzielnie, albo z pomocą kul, to jednak nie doczekują tego dnia. Unieruchomienie po operacji zwiększa ryzyko udaru, a ten może skończyć się śmiercią.
Badanie jest proste, bezbolesne i bezlitosne
Jak sprawdzić gęstość gości? Zrobić najpopularniejsze badanie, które ją pokazuje – densytometrię. Pokaże bezlitośnie, w jakiej kondycji są nasze kości.
Densytometrii w Polsce robi się około 200 tysięcy w ciągu roku. – Liczba ta nie zmienia się od wielu lat – ubolewa prof. Brygida Kwiatkowska. Bo to znak, iż profilaktyka od lat jest na równie niskim poziomie.
Poza densytometrią jest już w Polsce dostępne też inne badanie. – Mamy możliwość ultrasonograficznego diagnozowania osteoporozy. Wystarczy mały sprzęt, w dodatku badanie nie wymaga ochrony radiologicznej, bo wykorzystuje ultradźwięki, a nie promieniowanie rentgenowskie. To pozwala wykonywać diagnostykę w małych gabinetach, a nie dużych ośrodkach – z pracownią radiologiczną, więc koszt jest niższy – mówi prof. dr hab. n. med. Brygida Kwiatkowska.
Lepiej zapobiegać niż leczyć – banalne, ale prawdziwe
Jak najwcześniejsze wykrycie, iż masa kostna niebezpiecznie się zmniejsza, to szansa na szybkie wystartowanie z leczeniem, zanim się połamiemy. A leczyć się akurat mamy gdzie, bo poradni osteoporozy jest w całej Polsce coraz więcej i powstają nowe.
– Włączenie leczenia, choćby tanimi lekami, ale na wczesnym etapie, może zapobiec wystąpieniu pierwszych złamań, co jest szczególnie ważne, jeżeli chodzi o pacjentów z bardzo wysokim ryzykiem złamań – mówi prof. Brygida Kwiatkowska.
Oprócz tych tanich leków, którymi są bifosfoniany, pojawiły się też te nowszej generacji. Jednak nie każda osoba z osteoporozą łapie się na refundację.
– Lek o nazwie romosunumab jest refundowany dla najciężej chorych – w ramach programu lekowego. I możemy go podać już przy pierwszym złamaniu. To pierwszy lek anaboliczny, refundowany w Polsce, który ma udokumentowane działanie polegające na tym, iż wzmacnia kość – zarówno w szyjce kości udowej, jak i w kręgosłupie – mówi prof. dr hab. n. med. Brygida Kwiatkowska. – Leczenie trwa tylko rok, potem kontynuuje się terapię innymi lekami, np. Prolią w zastrzykach albo dosutnymi bifosfonianami.
Nie czekaj na to, aż dopadnie cię osteoporoza. jeżeli nie masz trzydziestki, a już masz za sobą złamania, które nie były efektem ostrego uprawiania sportu, czy ewidentnie dużego urazu, np. upadku z dużej wysokości, wybierz się densytometrię. Na NFZ zrobisz je za darmo, a jeżeli chcesz prywatnie, np. dlatego, iż tak będzie szybciej, zapłacisz, zależnie od miejsca, od 60 do 120 zł.
Jeśli masz 50 lub więcej lat, zrób ją koniecznie, choćby jeżeli nie masz na koncie ani jednego złamania. A jeżeli wiekowo sytuujesz się gdzieś pomiędzy, bo np. jesteś czterdziestolatkiem?
To też ją zrób, bo sprawdzisz, jaką masz masę kostną w szczytowym momencie. Niezależnie od tego, czy wyjdzie na to, iż masz mocne kości, czy wręcz przeciwnie, to jeżeli za jakiś czas powtórzysz badanie, będziesz wiedzieć, czy gęstość kości ci się obniża, czy nie.
Densytometria nie boli, więc jest choćby bardziej "lajtowa" niż banalne pobranie krwi, więc nie szukaj wymówek. Osteoporoza też długo nie boli. I w tym jest z nią największy problem.