Dawno się na blogu nie zwracałem do pisowców, bo teraz to nie ma sensu. Oni lubią przychodzić na opozycyjne blogi czy fora, gdy mają uczucie wygranej – ale nie potrafią bronić swojej sprawy, gdy ta przegrywa.
Tak samo było za poprzedniego PiS. Próbowali mi tu robić wjazdy w 2006, odpuścili sobie po upadku Żelaznego Kanclerza.
Teraz też u nich, z tego co widzę, panika i zamieszanie. Ale ponieważ tak mnie jakoś poniosło, iż zwrociłem się do nich w swoim ostatnim „piąteczku”, zrobię to znów na blogu.
Otoż, Pisowcy drodzy i szanowni. Wasi wybrańcy mają was za kretynów. Nie nas – was.
Was – bo oczekują, iż będziecie wierzyć w ich wersję wydarzeń. Na przykład panu ministrowi, gdy ten mówi, iż gdyby nie nowe przypadki wzrostu zachorowań, to mielibyśmy spadek zachorowań. Teza w zasadzie prawdziwa, a przecież wielce durnowata (dla kogoś kumatego).
Do idiotów kierowane są też tłumaczenia w sprawie biznesów rodziny Sz. Fakty, ustalone już przez funkcjonariuszy obecnego reżimu są takie, iż w NCBiR dochodziło do nieprawidłowości, które skutkowały m.in. dokonanymi w 2016 aresztowaniami.
Marcin Sz. brat pana ministra i Anna Sz., żona pana minsistra, pobierali wielomilionowe granty od NCBiR. W komisji przyznającej te granty zasiadał pan Marek Orłowski, kolega brata pana ministra.
Kontrolerzy obecnej władzy napisali: „Eksperci Pan Marcin Szumowski i Pan Marek Orłowski oceniali sobie wnioski nawzajem” (…) „Z przedstawionej korespondencji jednoznacznie wynika, iż łączące [ich] stosunki osobiste były tego rodzaju, iż mogły budzić wątpliwość co do ich bezstronnośc”. Zdaniem kontrolerów był to „najbardziej skrajny przykład braku unikania konfliktu interesów”.
Brat pana ministra odpowiada tymczasem, iż nigdy nie był „jednocześnie oceniającym i ocenianym”. OK, niech będzie, iż nie był. Ale kto nie jest idiotą, ten zauważy, iż nie tego dotyczy zarzut!
Kto nie jest idiotą, ten nie da się też nabrać na tłumaczenia braci Sz., ilekroć są przyłapywani na dealu z jakąś szemraną postacią. „To nas oszukano, to my jesteśmy poszkodowani”.
Droga familio Sz.: skoro macie takiego pecha do współpracowików, to może nie powinniście wchodzić do biznesu, a zwłaszcza do polityki? A moze w ogóle nie powinniście – bo nikt nie powinien! – łączyć biznesu z polityką?
Idiota też tylko przyjmie za dobrą monetę tłumaczenia panów Sz., iż kupili te lewe maseczki od swego instruktora narciarskiego, bo „był 16 marca, początek pandemii, wszyscy się prześcigali w zakupach”. Początek pandemii był dużo wcześniej.
Se można sprawdzić tajmlajna w wikipedii. WHO pierwsze ostrzeżenia formułowało zaraz po nowym roku. Do końca stycznia pierwsze zachorowania były już w Rosji, w USA, w Szwecji, we Francji. Zaczęto zamykać pierwsze granice.
Krótko mówiąc, już w styczniu było wiadomo, iż będzie źle i iż trzeba zacząć kupować sprzęt ochronny. Co robił w styczniu pan minister? Zjeżdżał na nartach z panem prezydentem i swoim instruktorem (choć kłamał, iż nie miał z nim kontaktu od lat).
Tylko kretyn nie zada w tej sytuacji pytania: czemuż ach czemuż pan minister nie mógł zrezygnować z tych nart i zabrać się za zakupy już w styczniu. Albo chociaż lutym…
A skoro mowa o nartach: tylko idiota zaakceptuje oficjalną wersję tego, co się dzieje w tej chwili z panem prezydentem. W marcu z wielką pompą podpisał ustawę o przekazaniu 2 mld rocznie na propagandę (tak wiem, oficjalna wersja, iż nie na propagandę, tylko na ośrodki regionalne – głupek w nią uwierzy, bo głupek nie umie sam sprawdzić proporcji wydatków), pod warunkiem usunięcia prezesa Kurskiego.
Pochlebcy i włazipupcy zapiewali wtedy, jak to pan prezydent odniósł wielki sukces, pokazał siłę, sprawczość i „macht”. A teraz prezes Kurski wraca, podobno na prośbę pana prezydenta, który przez te dwa miesiące machtania i sprawczania stracił 20 punktów procentowych.
No przecież tylko idiota nie widzi, iż to kompromitacja pana prezydenta. Potwierdził tym wszystkie stereotypy o swoim nieudacznictwie, wyrażane dowcipem o depilacji (który jest tak niesmaczny i wulgarny, iż zabraniam przytaczania go w komentarzach!).
A sytuacja w Polskim Radiu? Wyborco PiS, oni po tobie oczekują, iż uwierzysz w taką wersję, iż piosenka Kazika według regulaminu w ogóle nie powinna być notowana na liście, a poza tym powinna być na czwartym miejscu, a pan dyrektor wprawdzie wysłał SMS w sprawie piosenki. Ale innej.
Oni wiedzą, iż nikt inteligentny w to nie uwierzy. No ale nie kierują tej ściemy do nas…