O tym, czym jest IBS, czyli zespół jelita drażliwego, czym się różni od nieswoistych zapaleń jelit oraz jak się go rozpoznaje i leczy – mówi gastroenterolog, dr n. med. Karolina Radwan.
Zespół jelita drażliwego to jedno z najczęstszych schorzeń przewodu pokarmowego.
Dr Karolina Radwan: – Rzeczywiście, to choroba bardzo powszechna, i to w skali globalnej. Szacuje się, iż w wysoko rozwiniętych państwach europejskich z IBS walczy od 12 do choćby 25 proc. populacji. Ktoś przeliczył, iż na świecie to podobno 900 milionów ludzi. To olbrzymia liczba. W naszym kraju nie mamy dobrych badań epidemiologicznych, ale przyjmuje się, iż na zespół jelita drażliwego choruje 15 procent Polaków.
Czym jest IBS i jakie są jego objawy?
– Skrót IBS pochodzi od angielskiej nazwy Irritable Bowel Syndrome. Definicja zespołu jelita drażliwego mówi, iż to przewlekła choroba czynnościowa dolnego odcinka przewodu pokarmowego, czyli jelit, objawiająca się przede wszystkimi bólami brzucha, którym towarzyszą zaburzenia rytmu wypróżnień: biegunka i/lub zaparcia. Poza zmianą konsystencji stolca, który może być zbyt luźny lub zbyt twardy, nieprawidłowa jest również częstotliwość oddawania stolca. Kiedy pacjent ma zbyt wiele wypróżnień na dobę, mówimy o biegunkowej postaci IBS, natomiast gdy wypróżnienia występują rzadziej niż trzy razy w tygodniu, mamy do czynienia z postacią zaparciową.
Czy wszyscy pacjenci z IBS mają ból brzucha?
– Nie ma IBS-u bez bólu. W zespole jelita drażliwego pacjent przede wszystkim odczuwa ból brzucha, najczęściej w podbrzuszu, aczkolwiek jego lokalizacja może być bardzo różna, migrująca w obrębie całej jamy brzusznej. Warto zaznaczyć, iż oprócz typowych objawów olbrzymia liczba pacjentów z tą chorobą boryka się też z symptomami, które określamy jako pozajelitowe albo ogólnoustrojowe.
Jakie to objawy?
– Chorzy mówią na przykład, iż mają uporczywe bóle mięśni, zwłaszcza grzbietu. Często okazuje się, iż to fibromialgia, czyli czynnościowe zaburzenia mięśniowo-stawowe. Pacjenci z IBS często borykają się z zespołem przewlekłego zmęczenia. Mogą mieć uporczywy częstomocz, bez objawów zakażenia dróg moczowych; migrenowe bóle głowy; skarżyć się na nadmierną potliwość… Objawy pozajelitowe w przebiegu zespołu jelita drażliwego można mnożyć, przyczyniają się do olbrzymiego dyskomfortu chorego. Oczywiście objawy pozajelitowe nie są konieczne do postawienia rozpoznania IBS, ale często ukierunkowują nas w toku diagnostyki.
Wspomniała pani, iż IBS to choroba czynnościowa. Co to znaczy?
– W zaburzeniach czynnościowych sposób, w jaki funkcjonuje nasz przewód pokarmowy jest nieprawidłowy. W przypadku IBS dotyczy to pracy, motoryki i perystaltyki jelit. Ale choroby czynnościowe, w przeciwieństwie do organicznych, nie zagrażają życiu, nie zwiększają ryzyka nowotworów i powikłań, nie powodują odchyleń w badaniach biochemicznych, endoskopowych, czy obrazowych.
Objawy IBS są podobne do tych, jakie dają wrzodziejące zapalenie jelita grubego (WZJG) i choroba Leśniowskiego-Crohna (ch.L-C). Czym się różni IBS od nieswoistych zapaleń jelit (NZJ)?
– Rzeczywiście, symptomy, przynajmniej w pewnym zakresie, bywają zbieżne, natomiast zespół jelita drażliwego i nieswoiste zapalenia jelit to radykalnie odmienne patologie, zarówno w aspekcie przyczyn powstawania, jak i przebiegu klinicznego, a przede wszystkim rokowań. Tak jak wspomniałam zespół jelita drażliwego zaliczamy do zaburzeń czynnościowych, podczas gdy nieswoiste zapalenia jelit to choroby organiczne. W pewnym sensie IBS nie jest chorobą groźną, mimo iż objawy są bardzo dotkliwe i wielu pacjentom niemal uniemożliwiają normalne życie, bo nasilona biegunka, silne bóle brzucha mogą mieć olbrzymią intensywność. Ale w zespole jelita drażliwego rokowanie jest dobre, pacjenci z IBS nie mają skróconej przewidywanej długości życia, natomiast NZJ wiążą się ze zwiększonym ryzykiem postępowania operacyjnego, zwężeń, wystąpienia raka jelita grubego i zagrożeniu życia, które czasami się zdarza w najbardziej aktywnych postaciach WZJG lub ch.L-C o bardzo ciężkim przebiegu. Różnice są radykalne co przekłada się na odmienny sposób leczenia. Dlatego tak bardzo ważna jest diagnostyka różnicowa, żeby niczego nie przegapić na etapie stawiania rozpoznania.
W jaki sposób diagnozuje się IBS?
– Cały czas pokutuje przekonanie, choćby wśród lekarzy, iż zespół jelita drażliwego to choroba z wykluczenia, czyli iż najpierw musimy wykluczyć wszystkie choroby organiczne i dopiero wtedy, jak nic nie znajdziemy, to możemy zrzucić wszystkie problemy pacjenta na zespół jelita drażliwego. Takie postępowanie nie jest zgodne z aktualnymi wytycznymi. Od wielu lat rozpoznanie zespołu jelita drażliwego powinno mieć charakter pozytywny. Oznacza to, iż wykluczamy pewne objawy, sprawdzamy diagnostykę i stawiamy rozpoznanie. Służą nam do tego tzw. Kryteria Rzymskie IV. To narzędzie diagnostyczne, które jest rzetelne i ma bardzo wysoką czułość, mimo iż tak naprawdę opiera się na obrazie klinicznym, czyli na dokładnie zebranym wywiadzie z pacjentem.
Kryteria Rzymskie IV zostały opracowane przez grono ekspertów, ich aktualizacja miała miejsce w 2016 roku. Obejmują one bardzo długą listę różnych objawów i sposobów, w jakie pacjent na nie reaguje. Korelacja tych cech pozwala nam stawiać z dużą dozą prawdopodobieństwa, graniczącego wręcz z pewnością, diagnozę określonej jednostki chorobowej w zakresie zaburzeń czynnościowych.
Co mówią Kryteria Rzymskie IV?
– Tak jak już wspominałam, iż zespół jelita drażliwego możemy rozpoznać wtedy, kiedy mamy pacjenta z bólem brzucha, któremu towarzyszy zmiana rytmu i charakteru wypróżnień. Ponadto, objawy powinny występować w przeciągu ostatnich trzech miesięcy przynajmniej raz w tygodniu, a początek ich wystąpienia, być może choćby z mniejszą intensywnością, powinien sięgać choćby sześciu miesięcy wstecz. Przyjęto tak dlatego, iż to już wstępnie pozwala na wykluczenie pewnych chorób organicznych czy infekcji.
Naprawdę do postawienia diagnozy nie są potrzebne żadne badania?
– Czasami oczywiście są potrzebne dodatkowe badania, natomiast wszelkie rekomendacje eksperckie mówią jednoznacznie, iż przy skrupulatnym spełnieniu Kryteriów Rzymskich IV można postawić rozpoznanie z dużą dozą prawdopodobieństwa bez szerokiej listy badań. Może się to wydawać kontrowersyjne dla wielu osób, ale takie są zalecenia. Natomiast większość gastroenterologów nie opiera się tylko na Kryteriach Rzymskich, chociaż są one podstawą. jeżeli pacjent spełnia kryteria, to zwykle zlecamy przynajmniej podstawowe badania, takie jak np. morfologia krwi obwodowej. Wydawałoby się banalne badanie, ale pozwala się rozeznać, czy mamy do czynienia z zaburzeniem czynnościowym, czy organicznym, bo np. w NZJ bardzo często stwierdzamy niedokrwistość z niedoboru żelaza. Widzimy to w morfologii krwi, podobnie jak parametry stanu zapalnego, typu podwyższona leukocytoza czy podwyższona liczba płytek krwi.
Warto też zlecić podstawowe badania stanu zapalnego, typu CRP. W zespole jelita drażliwego wyniki zawsze są w normie. Bardzo pomocnym badaniem jest oznaczenie kalprotektyny w stolcu, bo to doskonały marker diagnostyczny znany pacjentom z NZJ, który pomaga nadzorować przebieg choroby. Gastrolog często zleca badanie kalprotektyny w stolcu, zwłaszcza w postaciach biegunkowych zespołu jelita drażliwego, bowiem w zaburzeniach czynnościowych wynik tego badania powinien pozostawać w granicach normy. Owszem, czasami zdarzają się nieznacznie podwyższone parametry, ale są one dwucyfrowe – do 150, podczas gdy w zaostrzeniu wrzodziejącego zapalenia jelita grubego te wartości są czterocyfrowe i mogą sięgać choćby ponad dwa-cztery tysiące.
W wybranych sytuacjach poszerzamy ten panel badań, bowiem możemy pomyśleć o chorobach, które mogą imitować zespół jelita drażliwego. Taką chorobą jest np. celiakia. Celiakia jest dużo rzadsza niż IBS. Szacuje się, iż ma ją około jeden procent populacji na świecie, ale mimo to zdarzają się jej rozpoznania, również u dorosłych. Dlatego zawsze trzeba się zastanowić nad zleceniem przynajmniej przesiewowego serologicznego testu z krwi, na przykład przeciwciał IgA i IgG przeciwko ludzkiej transglutaminazie tkankowej (anty-tTG). Ponadto, zawsze trzeba wykluczyć choroby tarczycy, ponieważ nadczynność tarczycy może prowadzić do biegunki, która może imitować objawy IBS, a niedoczynność tarczycy może powodować zaparcia. Dlatego gastrolog często zleca TSH, podstawowy marker. Diagnostyka różnicowa jest absolutnie w gestii lekarza, który powinien być wyczulony na inne choroby towarzyszące.
Co jest przyczyną IBS?
– To pytanie za milion dolarów. Od długiego czasu głowią się nad tym naukowcy z całego świata. Na chwilę obecną zespół jelita drażliwego jest uznawany za chorobę wieloczynnikową. Oznacza to, iż u jednej osoby musi się nałożyć kilka czynników, powiązanych prawdopodobnie również z predyspozycją genetyczną. Według aktualnej teorii główne przyczyny IBS obejmują przede wszystkim zaburzenia na osi mózg-jelito; nadwrażliwość trzewną (czasem może prowadzić do tego, iż choćby zwykłe skurcze perystaltyczne pacjenci odbierają jako olbrzymi ból), czyli pewną konstrukcję jelitowego układu nerwowego, która sprawia, iż odpowiedź na pewne bodźce jest nadmierna; i zaburzenia mikrobioty jelitowej, czyli mikroorganizmów zamieszkujących nasz przewód pokarmowy. To trzy główne elementy, które wzajemnie na siebie oddziałując doprowadzają do wyzwolenia zaburzeń czynnościowych o charakterze zespołu jelita drażliwego. Ale na to nakładają się prawdopodobnie również czynniki środowiskowe, czyli przetworzona żywność, stres i trudne przeżycia z dzieciństwa. Udowodniono, iż traumy przeżyte we wczesnym dzieciństwie i okresie młodzieńczym bardzo istotnie zwiększają ryzyko rozwoju IBS.
W jaki sposób leczy się zespół jelita drażliwego?
– Ponieważ nie znamy przyczyny choroby, leczymy ją objawowo, po to, żeby złagodzić, a czasami całkiem wyeliminować nieprzyjemne symptomy, choćby na długi czas. Chcemy, żeby pacjenci mogli normalnie funkcjonować, bo szczyt zachorowań przypada między 20. a 40. rokiem życia. To często młodzi ludzie, w wieku prokreacyjnym, aktywni zawodowo i towarzysko. Kiedy mają bóle brzucha i biegunki lub zaparcia, to nie mogą odpowiednio pełnić swoich funkcji życiowych. W leczeniu zespołu jelita drażliwego mamy do dyspozycji metody farmakologiczne i niefarmakologiczne.
Jaki jest pierwszy krok w leczeniu?
– Zaczynamy od podstaw, bo to daje bardzo dobre efekty. Chodzi o modyfikację stylu życia, to takie wyświechtane określenie, które odnosi się do wielu chorób cywilizacyjnych i często łatwo się o tym mówi, ale trudno to wdrożyć. Mam na myśli racjonalizację sposobu odżywiania, bo jedzenie nie jest bezpośrednią przyczyną nasilenia objawów, ale są pewne składniki pokarmowe, które u pewnych pacjentów mogą na to rzutować. Powinniśmy wyeliminować produkty, które przyspieszają perystaltykę, wzbudzają fermentację w jelitach i nasilają objawy.
Do dyspozycji mamy również dietę o udowodnionej skuteczności w różnych badaniach klinicznych, która zrewolucjonizowała leczenie zaburzeń czynnościowych. To dieta Low FODMAP (skrót od angielskiego terminu Fermentable Oligosaccharides, Disaccharides, Monosaccharides And Polyols, czyli „fermentujące oligo- di- i monosacharydy oraz poliole”), z niską zawartością wysokofermentujących węglowodanów, czyli produktów, które łatwo fermentują w jelitach. Ponieważ w przebiegu IBS często mamy do czynienia z dysbiozą, czyli najczęściej nadmiernym namnożeniem się bakterii fermentujących, to ta dieta ma na celu pozbawienie tych bakterii pożywki nasilającej produkcję gazów. Oczywiście należy stosować ją pod nadzorem lekarza lub dietetyka klinicznego i nie można tego robić długotrwale.
Kolejny element to modyfikacja masy ciała. Okazuje się, iż pacjenci z nadwagą i otyłością częściej zapadają na zespół jelita drażliwego. Racjonalna redukcja masy ciała często bardzo istotnie łagodzi dolegliwości w przebiegu IBS. Zalecamy też aktywność fizyczną, bo to też przynosi bardzo korzystne efekty.
A psychoterapia?
– Jest ona bardzo ważnym elementem leczenia. Według niektórych zaleceń choćby opcją podstawową, jeżeli w wyniku zebranego wywiadu stwierdzamy, iż dana osoba miała ciężkie przeżycia w dzieciństwie. Badano różne metody psychoterapii i okazuje się, iż w odniesieniu do IBS najskuteczniejszym nurtem jest tzw. psychoterapia behawioralno-poznawcza. W pewnym sensie to metoda quasi przyczynowa, bo na drodze psychoterapii staramy się wpłynąć na zaburzenia w komunikacji na osi mózg-jelito i na nadwrażliwość trzewną.
Kolejną metodą, dla niektórych może się to wydać kontrowersyjne, jest hipnoterapia medyczna. Nie chodzi oczywiście o hipnozę, jakieś czary-mary u pierwszego lepszego hipnotyzera, który jest po weekendowym kursie. Hipnoterapię medyczną prowadzą profesjonaliści po studiach i specjalnych kursach. Niestety w Polsce są trudności z dostępem do certyfikowanych hipnoterapeutów medycznych, ale jest ich coraz więcej. Współpracuję z kilkoma takimi osobami w Warszawie, to lekarze psychiatrzy, którzy dodatkowo wykształcili się w tym kierunku. Wcześniej miałam więcej obserwacji i wiadomości z literatury medycznej i od moich pacjentów zamieszkałych na stałe w krajach anglosaskich, np. w Wielkiej Brytanii, gdzie ta metoda od dłuższego czasu stosowana jest z powodzeniem u pacjentów z IBS. Myślę, iż w przyszłości hipnoterapia medyczna będzie odgrywała większą rolę także w Polsce.
Inne metody radzenia sobie ze stresem i techniki relaksacji, takie jak np. joga, na pewno też dobrze wpływają na kondycję emocjonalną pacjenta, chociaż badania nie dostarczyły nam jednoznacznych dowodów, iż w sposób korzystny modyfikują one oś jelito-mózg. Na razie nie są więc metodami rekomendowanymi w IBS, ale nie są też przeciwwskazane. Niektórzy pacjenci chwalą sobie jogę.
Przejdźmy do metod farmakologicznych.
– One również mają charakter objawowy. Dlatego w zależności od tego, który objaw dominuje u pacjenta, konstruujemy najbardziej optymalny sposób leczenia. Mamy do dyspozycji leki o udowodnionej skuteczności, przebadane klinicznie, np. mocną pozycję w arsenale terapeutycznym mają leki rozkurczowe, tzw. spazmolityki. Sprawdzają się one u pacjentów, u których dochodzi do nieprawidłowych, nadmiernych skurczów jelit. Działania rozkurczowe mają również olejek mięty pieprzowej czy preparat na bazie ziołowej STW5. W postaciach biegunkowych staramy się zwolnić perystaltykę, w postaciach zaparciowych przyspieszyć, żeby pacjent bardziej regularnie się wypróżniał. Skuteczną naturalną metodą jest np. błonnik. Są dwie główne postacie błonnika: nierozpuszczalny i rozpuszczalny. Nierozpuszczalny nie jest korzystny w IBS, może nasilać różne dolegliwości, w tym wzdęcia. Powinniśmy korzystać z tzw. błonnika rozpuszczalnego.
Mamy również preparat, którego substancja czynna nazywa się rifaksymina, który reguluje nieprawidłowości w zakresie dysbiozy, bardzo często występującej w IBS. To eubiotyk, który w bardzo korzystny sposób moduluje mikrośrodowisko jelitowe, nie czyniąc szkody, jak większość antybiotyków. Rifaksymina przede wszystkim nie wchłania się do krwi, działa tylko na poziomie jelit, nie daje żadnych skutków ogólnoustrojowych i korzystanie działa na bakterie, nie uszkadzając mikrobioty jelitowej jak antybiotyki szeroko spektralne. To lek o udowodnionej klinicznie skuteczności, dający bardzo dobre efekty u pacjentów, szczególnie w postaciach biegunkowych i wzdęciowych.
Do dyspozycji mamy także leki w pewnym zakresie modulujące oś mózg-jelito. Mam na myśli leki przeciwdepresyjne, takie jak np. amitryptylina czy inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny. Oczywiście nie każdy pacjent z IBS ma depresję. My, gastrolodzy, nie leczymy chorób psychicznych, te preparaty mają za zadanie regulować nadwrażliwość trzewną i oś mózg-jelito. W odniesieniu do IBS zostały one przebadane w nieco mniejszych dawkach i dają doskonałe efekty. Według niektórych badań są one najskuteczniejszą metodą postępowania. Oczywiście stosując takie leki zawsze trzeba się pacjentowi wytłumaczyć z tej decyzji, przygotować go, żeby nie zaburzyć zaufania do lekarza.
Nie będę mówiła o lekach przeczyszczających. Są to leki często bardzo szkodliwe, które mogą spowodować cały szereg poważnych niepożądanych skutków ubocznych. Wiele z nich jest sprzedawanych bez recepty i reklamowanych jako wspaniałe leki w IBS na zaparcia, ale nikt nie mówi pacjentom, iż mogą one wręcz uszkadzać zakończenia nerwowe w ścianie jelita i doprowadzać do działań niepożądanych. Lepiej skonsultować się z doświadczonym gastrologiem, a choćby lekarzem rodzinnym, bo lekarze rodzinni również zajmują się leczeniem tego rodzaju zaburzeń, niż samemu korzystać z opcji, które są dostępne bez recepty.
W publikacjach naukowych coraz częściej porusza się problem współistnienia IBS z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit.
– Rzeczywiście pojawia się coraz więcej badań i opracowań na ten temat. My, gastroenterolodzy, widzimy to również w praktyce. Prowadząc pacjenta z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego czy chorobą Leśniowskiego-Crohna oczywiście wszelkimi sposobami dążymy do remisji. Na szczęście często udaje się ją osiągnąć, chociaż czasami nie jest to remisja głęboka, taka jaką byśmy chcieli. Ale zdarza się, iż mamy pacjenta z potwierdzoną remisją, najlepiej na trzech poziomach: klinicznym, endoskopowym i histologicznym; kalprotektyna w normie, w obrazie endoskopowym wszystkie zmiany się wygoiły, wyniki badań się poprawiły, nie ma niedokrwistości i tak dalej, a on cały czas zgłasza, iż ma biegunki, bóle brzucha i wzdęcia. Zaczęto się zastanawiać, dlaczego tak jest. Ukuto taki termin: zespół jelita drażliwego w przebiegu NZJ, z kodem IBS/NZJ. Czasami określane jest to mianem „zespół podobny do zespołu jelita drażliwego w przebiegu NZJ” (z ang. IBS like IBD), bo to nie jest typowy IBS. Możemy o tym zaburzeniu mówić w odniesieniu do nieswoistych zapaleń jelit dopiero wtedy, gdy mamy do czynienia z pacjentem w remisji, bowiem w okresie ostrych objawów WZJG czy ch.L-C naprawdę nie jest możliwe rozróżnienie. Generalnie głównym celem w takich sytuacjach jest skoncentrowanie się na chorobie organicznej, czyli wyciszeniu procesu zapalnego. Wiadomo, iż nieskuteczne leczenie grozi powikłaniami. W praktyce więc, gdy pacjent ma zaostrzenie NZJ, nie zastanawiamy się, czy ma IBS. Diagnostykę różnicową próbujemy wdrażać tylko w okresie potwierdzonej remisji.
Ile procent pacjentów z NZJ może mieć również IBS?
– jeżeli chodzi o dane statystyczne, to w badaniach dostrzega się ten problem. Natomiast kwestia konkretnych liczb jest dyskusyjna, bo w tych badaniach stosowane są różne metody potwierdzania remisji, grupy pacjentów są niejednorodne. Trudno powiedzieć jednoznacznie, jak duży jest odsetek tych chorych. Według niektórych badań to 30 proc., według innych 40 proc., metaanaliza wykazała, iż po uzyskaniu remisji u pacjentów z WZJG tylko u 40 proc. z nich doszło do unormowania rytmu wypróżnień, czyli 6 na 10 cały czas ma biegunkę.
Przyczyny łatwo zidentyfikować, ponieważ chorzy z NZJ są po operacjach, w przebiegu ch.L-C mają przetoki, zrosty pooperacyjne, borykają się z dysbiozą. Zmiany anatomiczne w budowie jelita nie sprzyjają jego prawidłowej pracy. Na pewno oś mózg-jelito też odgrywa rolę, bo choroba podstawowa często prowadzi do problemów emocjonalnych. Przypuszcza się, iż mikrozapalenie, które nie odpowiada za ostry stan w przebiegu NZJ, mikronacieki w ścianie jelit też mogą generować zaburzenia w pracy jelit w okresie remisji. To wszystko składa się na mechanizm powstawania zaburzeń czynnościowych. Gastroenterolodzy powinni o tym myśleć, bo oprócz remisji, naszym celem powinno być także polepszenie jakości życia chorych. Co z tego, iż pacjent z NZJ ma remisję, kiedy przez cały czas nie może normalne funkcjonować, bo ma objawy czynnościowe?
Jak się leczy pacjentów, którzy mają jednocześnie NZJ i IBS?
– Nie ma konkretnych twardych dowodów z badań klinicznych, więc w pewnym sensie ekstrapolujemy wiedzę dotyczącą typowego zespołu jelita drażliwego na IBS like IBD. Sposób postępowania jest zbliżony, z pewnymi zastrzeżeniami, aby uniknąć działań niepożądanych.
Jak wygląda przyszłość leczenia IBS?
– Gdybym to wiedziała, dostałabym Nagrodę Nobla (śmiech). Póki nie poznamy przyczyny, leczenie przyczynowe nie będzie możliwe. Wierzę, iż zostaną opracowane metody farmakologiczne, jeszcze bardziej ukierunkowane na uregulowanie komunikacji na osi mózg-jelito i kształtowanie mikrobioty jelitowej. Od razu wspomnę, iż przeszczepy mikrobioty, popularnie nazywane przeszczepami stolca, w leczeniu IBS nie odgrywają żadnej roli i na razie nie są ujęte w żadnych rekomendacjach. Na dziś ta forma modulowania mikrobiomu w zespole jelita drażliwego niestety się nie sprawdza. Probiotykoterapia też nie jest żadnym przełomem w leczeniu IBS, chyba iż pominiemy efekt placebo. Trzeba szukać innych rozwiązań.
W pewnym sensie psychoterapia powinna zacząć się w gabinecie gastroenterologa, bo czas dla pacjenta, empatia, też mają działanie terapeutyczne. Wielu pacjentów przychodzi do gabinetu zdesperowanych, bo są odsyłani od lekarza do lekarza. Jeden powie, iż „wmawia pan sobie chorobę”, drugi ją bagatelizuje, powie iż to choroba ze stresu albo „taka pana uroda”. Wielu z nas, lekarzy, powinno uderzyć się w piersi i trochę zmienić podejście do pacjentów z zaburzeniami czynnościowymi, bo to są realnie cierpiący ludzie.
Dr n. med. Karolina Radwan, gastroenterolog, Wyższa Szkoła Ekonomii, Prawa i Nauk Medycznych im. prof. Edwarda Lipińskiego w Kielcach, autorka książki „Odzyskaj kontrolę nad jelitami. Jak skutecznie poradzić sobie z zespołem jelita drażliwego”, Wydawnictwo Muza, 2023