– Chcę w izbie zbudować takie miejsce, gdzie lekarze i lekarze dentyści będą mogli zgłaszać się z problemami zarówno osobistymi, zawodowymi, jak i prawnymi czy dotyczącymi zdrowia psychicznego. Mam bogate doświadczenie w zarządzaniu organizacjami związanymi ze zdrowiem na szczeblu europejskim, które nacechowane jest stylem „łącz, a nie dziel” – mówi dr Olga Rostkowska, wykładowca na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
- 13 kwietnia dowiemy się, kto pokieruje Okręgową Izbą Lekarską w Warszawie. Swój akces zgłosiły dwie osoby – dr Olga Rostkowska i dr Artur Drobniak. „Menedżer Zdrowia” rozmawia z pierwszą kobietą lekarzem, która sięga po władzę w izbach lekarskich
- Dr Olga Rostkowska ma bogate doświadczenie w zarządzaniu organizacjami związanymi ze zdrowiem na szczeblu europejskim – pracowała w instytucjach w Kopenhadze, Luksemburgu i Brukseli
- Jej styl zarządzania nacechowany jest nastawieniem na dialog i wsłuchiwanie się w głosy środowiska, co potwierdziło się podczas dotychczasowego zarządzania warszawską izbą, w której od marca pełni funkcję prezesa
- Pracę w izbie zaczęła od wsparcia działalności Ośrodka Doskonalenia Zawodowego. Udało jej się, wspólnie z dr. Maciejem Cyranem, rozwinąć system szkoleń oraz refundację doskonalenia
- Do wyborów idzie pod hasłem #ZdrowszaIzba. Stawia na wzmocnienie funkcji pełnomocnika ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów, chce wzmocnić ochronę prawną nad ich zawodowym życiem, przyciągnąć i zaangażować w życie izby lekarzy seniorów
Jest pani pierwszą kobietą lekarką, która
zdecydowała się kandydować na stanowisko prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w
Warszawie. Co skłoniło panią do tej decyzji?
– Jestem przekonana, iż prócz kompetencji będących
niezbędnym warunkiem do kierowania izbą w naszym okręgu potrzeba takiej
kobiecej troski – panie mają naturalną moc łagodzenia sporów, likwidowania pewnych
podziałów. Niestety, w tej chwili w naszym środowisku powstały pewne nieporozumienia,
które trzeba wyprostować. Mam plan, jak to zrobić. Sprawdził się on w ostatnich
tygodniach, odkąd kieruję warszawską izbą, jako osoba zastępująca prezesa ORL, po
rezygnacji dr. Piotra Pawliszaka.
Co ważne, również moje dotychczasowe relacje z Naczelną
Izbą Lekarską wyglądają korzystnie. Jestem osobą nastawioną na dialog i wsłuchiwanie
się w głosy środowiska. Szkoliłam się w tym, żeby umieć
wysłuchać do końca i zrozumieć głos drugiej strony, nie szukać konfliktu, nie
jątrzyć, ale wyciągnąć z ludzi to, co jest w nich najlepsze.
Jak to jest być młodą kobietą, która musi
się przebić w męskim świecie?
– Jest to oczywiście wyzwanie, ale nie pierwsze, przed
którym staję. W moim życiu było wiele sufitów, które musiałam przebijać,
dlatego nie boją się wyzwań. Swoje cele osiągałam ciężką pracą i życzliwością
ludzi, którą udało mi się zaskarbić. Mam bogate doświadczenie w pracy w organizacjach
międzynarodowych w kilku krajach. Pracowałam w
europejskich instytucjach w Kopenhadze, Luksemburgu czy w Brukseli. Są to
miejsca, w których zobaczyłam też, jak kobiety potrafią zapanować nad trudnymi
sytuacjami w łagodny sposób. Jak potrafią swoją merytoryką i swoim zarządzaniem
uczynić te instytucje mocnymi. Przyglądałam się, jak na Zachodzie pewne rzeczy można
organizować, i tym się inspiruję. To nauczyło mnie sposobu rozwiązywania
konfliktów, rozmawiania z drugim człowiekiem, koordynowania grupy, tego, jak
wspierać pomysły różnych osób, ale też słuchać krytyki. Potrafię pracować w
zespole bardzo zróżnicowanym ze względu na płeć, wiek, doświadczenie czy
poglądy. Dla mnie izba i zarządzanie nią nie mają płci, wieku czy orientacji
politycznej – liczy się pomysł, chęć dialogu i gotowość do działania.
Pani start wpisuje się w trend
zapoczątkowany przez działalność organizacji „Kobiety w chirurgii”, która jako
pierwsza w medycynie podjęła ryzyko obalenia mitów na temat kobiet, wciąż
postrzeganych jako osoby nie zawsze skoncentrowane na celu.
– Rzeczywiście, w tej chwili kobiety są coraz
odważniejsze, zaczynają stawiać na siebie i nie boją się pokazać, iż są silne,
odważne, realizujące marzenia i zdobywające duże rzeczy. Granica między światem
męskim i damskim się zaciera. Jestem kobietą, w takiej płci się urodziłam,
dobrze mi z tym, i nie oznacza to, iż nie mogę sięgać po cele wcześniej, w
mentalności społeczeństwa, zarezerwowane dla mężczyzn. Znam swoją wartość jako
człowiek. Płeć jest dla mnie drugoplanowa – najważniejsze są ciężka praca i
zaangażowanie, a moją dewizą jest „łączyć, a nie dzielić”. Może dlatego skupiam
wokół siebie fantastycznych ludzi.
Pani pierwsza zgłosiła swoją kandydaturę.
Jak ją przyjęto?
– Swój start ogłosiłam na Okręgowej
Radzie Lekarskiej. Nie było to dużym zaskoczeniem, ponieważ od pewnego czasu zastępuję prezesa ORL, co oznacza, iż w praktyce kieruję izbą. Dlatego też znam bardzo
dobrze wewnętrzne problemy naszej instytucji, wiem, jak ta organizacja działa, jaka
jest struktura, która otacza lekarzy – jestem z tym na bieżąco. Moją
kandydaturę przyjęto bardzo ciepło na kilku forach. Dostałam też ogromne
wsparcie ze strony grupy Matek Lekarek.
Z jakim hasłem idzie pani do wyborów?
– Moim hasłem wyborczym jest #ZdrowszaIzba. Jestem
lekarzem medycyny stylu życia, wykładowcą uniwersyteckim, dlatego wiem, iż dziś
środowisko lekarskie potrzebuje również zadbania o swoje zdrowie psychiczne i
fizyczne. Dlatego stawiam na wzmocnienie funkcji pełnomocnika ds. zdrowia
lekarzy i lekarzy dentystów, chcę w izbie zbudować takie miejsce, gdzie koledzy
nie będą bali się czy wstydzili zgłaszać po pomoc w przypadku problemów z
wypaleniem zawodowym czy w kryzysie zdrowia psychicznego. Zależy mi też na
poprawie zdrowia fizycznego naszych kolegów – będziemy organizować aktywności
sportowe oraz akcje profilaktyczne, np. szczepienia przeciw grypie.
Rozmawiam z lekarzami oraz lekarzami dentystami i wiem,
że bardzo istotną dla nich kwestią jest opieka prawna, dlatego moje działania
koncentrują się wokół ochrony tej części życia zawodowego. Zależy mi na otwarciu
nad lekarzem parasola prawnego, pod który będzie mógł wejść i razem z izbą
przejść przez trudne momenty.
Kolejna kwestia to dbanie o seniorów wśród lekarzy i lekarzy dentystów. Nie możemy o nich zapominać. Przecież opierając się działalności wielu z nich, zbudowaliśmy tę izbę. Chcemy zrobić wszystko, żeby nie czuli się pozostawieni sami sobie. Dlatego inwestujemy w różne wydarzenia: od akcji świątecznych, poprzez aktywności rehabilitacyjne, po spotkania edukacyjne, które oddadzą temu środowisku to, co ono dało nam.
Ponieważ jestem nauczycielem akademickim, swoją pracę w izbie zaczęłam od wsparcia działalności Ośrodka Doskonalenia Zawodowego. Udało mi się, wspólnie z dyrektorem kierującym tym ośrodkiem, dr. Maciejem Cyranem, rozwinąć system szkoleń oraz refundację doskonalenia. Na lekarzach ciąży obowiązek dokumentowania punktów edukacyjnych, aby ułatwić im to zadanie, wprowadziliśmy możliwość zdalnego ich rozliczania. Mamy w planach dalsze prace w tym kierunku – po to, aby z lekarzy maksymalnie zdjąć obowiązek kolekcjonowania punktów u siebie, i ułatwić im życie.
Prezes NIL Łukasz Jankowski swoją drogę
do samorządu rozpoczął od niezgody na zastaną sytuację, pani wychodzi od
kreacji. Nie ma w pani buntu na zastaną sytuację?
– Moi poprzednicy – prezes Łukasz Jankowski, a po nim
prezes Piotr Pawliszak – dokonali wielu zmian w samorządzie lekarskim. Ja
niejako stoję na plecach tych osób, które zmieniły postrzeganie samorządu, a
także osadziły mnie w nim. Chciałabym kontynuować dobre kierunki i wzbogacić je
o własne pomysły. Nie wydaje mi się, iż dziś izba potrzebuje rewolucji –
jesteśmy już w dobrym punkcie, na fajnym torze, a teraz potrzebujemy
bezpiecznej i spokojnej ewolucji oraz współpracy. Przewrót już był. Mamy w izbie
bardzo dużo dobrych rzeczy, czas je wzmacniać i konsolidować, a także cały czas
słuchać lekarzy i lekarzy dentystów – bo to oni mają nam wskazywać, czego
potrzebują. Mogę wyliczyć – dziś priorytety to przede wszystkim ochrona prawna,
walka z hejtem, lepsza reprezentacja „głosu lekarzy”, podniesienie rangi i
dbanie o prestiż naszego pięknego zawodu.
Izba naczelna stawia na współpracę z
decydentami. Czy okręgowa też aspiruje do takich działań?
– Nie aspiruje, a działa. Chcemy współpracować i
współpracujemy z różnymi instytucjami i
interesariuszami systemu. Zrzeszamy środowisko lekarskie ze znacznej części
Polski – jesteśmy największą izbą, mamy najwięcej członków, a to zobowiązuje.
Obecnie prowadzimy rozmowy z Ministerstwem Edukacji ws. przedmiotu szkolnego dotyczącego
wiedzy o zdrowia. Mamy w izbie gotowe pomysły dotyczące tego, czego dzieci
powinny się uczyć. Liczymy, iż niedługo będziemy mogli się pochwalić pierwszymi
owocami. Wierzymy, iż funkcją samorządu jest także wpływ na społeczeństwo.
Jeśli będzie ono zdrowsze, to także praca lekarzy będzie choć trochę łatwiejsza.
Przeczytaj także: „Specjalizacja zabiegowa jest rodzaju żeńskiego”.