Rak prostaty leczony jest w Polsce zgodnie z najwyższymi standardami. Natomiast program leczenia raka pęcherza moczowego, zdaniem specjalistów, nie opiera się na żadnych aktualnych zaleceniach. Dużym problemem jest zwiększona liczba pacjentów po okresie pandemii.
W czasie Letniej Akademia Onkologii 2023 odbyła się debata na temat aktualnego dostępu do zgodnego z najnowszymi standardami europejskimi i światowymi leczenia raka prostaty i raka pęcherza moczowego. Eksperci wskazywali, iż w ostatnich latach zaobserwowano wzrost zachorowań na raka prostaty oraz zwiększoną liczbę zgonów w jego przebiegu. Polskie standardy leczenia raka gruczołu krokowego są tożsame ze światowymi, czego wciąż nie można powiedzieć o raku pęcherza moczowego. Funkcjonowanie całej onkologii jest mocno zaburzone przez kumulację pacjentów z opóźnioną diagnostyką i leczenie mw okresie pandemii.
Prof. Jakub Kucharz (Klinika Nowotworów Układu Moczowego NIO-PIB w Warszawie) odniósł się do kwestii wzrostu zachorowań na raka prostaty oraz zwiększonej liczby zgonów z tej przyczyny. Jego zdaniem, większa śmiertelność może dotyczyć chorych, u których zdiagnozowano ten nowotwór przed kilkoma laty. Wówczas pacjenci nie mieli tak szerokiego dostępu do nowoczesnych metod leczenia. To się zdecydowanie poprawiło, zwłaszcza od marca bieżącego roku, kiedy program lekowy został zmodyfikowany. Z kolei zwiększona zachorowalność na raka prostaty jest wypadkową dwóch czynników: starzenia się społeczeństwa oraz częstszego wykonywania badań prowadzących do rozpoznań na etapie wczesnego rozwoju choroby. Możliwości współczesnej diagnostyki pozwalają na wykrycie raka stercza w początkowym stadium, gdy wymaga on jedynie aktywnej obserwacji, bez wdrażania leczenia. „Chory taki często umiera nie na raka stercza, a z rakiem stercza, na przykład z przyczyn kardiologiczny” – wyjaśnia prof. Kucharz i dodaje: „Tu dochodzi jeszcze kwestia tego, jak wówczas raportowane są te zgony”. Być może za pewien procent raportowanej zwiększonej umieralności na raka prostaty odpowiadają sytuacje, w których nastąpił zgon chorego na raka prostaty, ale z przyczyn kardiologicznych.
Inną przyczyną zwiększonej zachorowalności, jak też śmiertelności, był okres pandemii. Wówczas wielu pacjentów nie zgłaszało się do lekarza, więc teraz mamy do czynienia ze wzrostem liczby chorych w placówkach medycznych. „Nastąpiła kumulacja pacjentów, którzy – gdyby nie pandemia – byliby zdiagnozowani wcześniej” – tłumaczy Jakub Kucharz i dodaje – „Pomimo poprawy dostępności leczenia choroby przerzutowej w raku prostaty, możemy mieć wzrost umieralności w kolejnych latach (…). Ci pacjenci mają chorobę na wyższym poziomie zaawansowania niż 2-3 lata temu, gdy byłoby możliwe jeszcze leczenie radykalne”. Profesor Kucharz ocenił, iż możliwości leczenia raka stercza w Polsce są w tej chwili takie same jak w wielu państwach UE. Odczuwa się jedynie brak w podstawowym katalogu chemioterapii octanu abirateronu. Lek ten, w przypadku raka prostaty, wydłuża czas życia bez wznowy choroby oraz wydłuża całkowity czas przeżycia pacjenta.
Odwrotnie jest natomiast w przypadku raka urotelialnego, gdzie zdaniem prof. Kucharza, program lekowy odbiega od jakichkolwiek standardów. Pacjent, który zareaguje na chemioterapię przynajmniej stabilizacją, otrzyma potem immunoterapię, a niedługo będzie możliwa też kolejna linia leczenia. Natomiast pacjent, u którego w trakcie lub po chemioterapii wystąpi progresja, nie ma możliwości skorzystania z nowoczesnych rozwiązań zawartych w tym programie. Jakub Kucharz przypomniał, iż kilka lat temu była podobna sytuacja dotycząca leczenia raka nerkowokomórkowego – i udało się zmienić ścieżki postępowania z korzyścią dla pacjentów. „Standardy są ważne, mają pokazać pewien kierunek, ale standardy nie przewidują każdego scenariusza” – podkreślił. Innym problemem, dostrzegalnym zwłaszcza w mniejszych ośrodkach, jest nieznajomość aktualnie obowiązujących standardów postępowania, również w przypadku raka prostaty, gdzie możliwości pomocy pacjentowi są naprawdę duże. Zdaniem Kucharza, tu najlepiej sprawdziłyby się zespoły interdyscyplinarne tzw. unity narządowe.
Prof. dr hab. Piotr Wysocki (Katedra i Klinika Onkologii CM UJ w Krakowie; prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej) również podkreślił negatywny wpływ okresu pandemii na diagnostykę i leczenie pacjentów onkologicznych. „Pandemia przesunęła i opóźniła leczenie bardzo duże grupie chorych, nie tylko onkologicznie, ale z różnymi chorobami przewlekłymi. (…) Kiedy pacjenci zaczęli się pojawiać, to trafiali na bardzo już niewydolne jednostki opieki zdrowotnej” – wyjaśniał profesor. Na dzień dzisiejszy czas oczekiwania pacjentów ze wstępną diagnozą na pierwszą konsultacje jest dwa razy dłuższy niż przed pandemią – „Chorzy czekają średnio 4-10 tygodni na rozpoczęcie leczenia” – Prof. Wysocki także podkreślił, iż w przypadku raka pęcherza moczowego program lekowy nie pokrywa się z żadnymi aktualnymi zaleceniami, w tym polskimi. Wytyczne od pięciu lat mówią o konieczności immunoterapii u pacjentów, którzy nie zareagowali na chemioterapię, natomiast w programie lekowym możliwość taką mają pacjenci, u których po chemioterapii wystąpiła przynajmniej stabilizacja.
Profesor odniósł się również do kwestii trzymania się ściśle standardów postępowania w onkologii – „Trzeba czasem dać szansę choremu, który nie spełnia wszystkich kryteriów programu, ale trzeba wiedzieć, kiedy – a do tego potrzebna jest większa ilość czasu poświęcanego choremu oraz na zgłębienie danych z literatury”. W Polsce lekarze na to nie mają czasu, gdyż liczba pacjentów przypadająca na jednego onkologa przekroczyła wszelkie granice. „Dużo chorych tracimy przez to, iż nie mamy dla nich czasu” – podsumowuje prof. Wysocki. Dr n. med. Piotr Wojcieszek (NIO-PIB w Gliwicach, prezes Polskiego Towarzystwa Brachyterapii) również wskazał na problem, który pacjenci mają z dostępem do konsultacji w mniejszych miejscowościach oraz stosowaniem najnowszych ścieżek postępowania w przypadku podejrzenia lub rozpoznania raka prostaty czy raka pęcherza moczowego. Zwracał również uwagę na małą liczbę specjalistów (urologów, onkologów czy radiologów) zajmujących się nowotworami mężczyzn. Doktor Wojcieszek zasugerował, iż zwiększenie się śmiertelności w przebiegu raka prostaty może się wiązać z wielochorobowością. W wielu przypadkach pacjenci, którzy mają wskazanie do nowoczesnego leczenia radykalnego, np. z wykorzystaniem robota, nie mogą być bezpiecznie znieczuleni z uwagi na wykrycie nieustabilizowanej cukrzycy. Wynika to zwykle z prowadzenia siedzącego trybu życia i niewłaściwej diety. Efektem takiej komplikacji jest odroczenie zabiegu do czasu ustabilizowania stanu pacjenta, a tym samym opóźnienie leczenia choroby nowotworowej.