Czy wiesz, iż możesz zrobić sporo dobrego po prostu pijąc kawę? Usiądź wygodnie i przeczytaj jak pomagać ciesząc się jednocześnie aromatycznym naparem?
Dobro może mieć prawdziwy zapach i smak. Przy okazji także uśmiechniętą twarz i pomocne dłonie. Sprawdziliśmy to w warszawskiej Klubokawiarni Pożytecznej, na Mokotowie (al. Niepodległości 135). To miejsce trochę zaczarowane: przestrzeń spotkań i niespiesznego smakowania dobrych emocji. Klubokawiarnia jest prowadzona przez Fundację „Też chcemy być“. Założyły ją trzy rodziny, których dzieci dotknięte są niepełnosprawnością intelektualną. Zastanawiali się nad przyszłością i nie malowała się ona w barwach kucyków Pony. Zdawali sobie sprawę, iż szanse na znalezienie jakiejkolwiek pracy będą dla ich dzieci ulotne jak aromat świeżo zmielonej kawy. Postanowili więc wziąć los w swoje ręce i zabrali się do pracy. Tak powstała Fundacja, potem spółdzielnia pracy i Klubokawiarnia. To, co zostawicie w kasie, pozwala na utrzymanie miejsc pracy dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. A jest za co te „grosiki” zostawiać. Gwarantuję, iż ciasto śliwkowe, sernik i tarta mango oraz pavlowa z jeżynami będą za Wami łaziły jeszcze długo po wyjściu z Pożytecznej. Wspomnienie o espresso rozjarzy Wam najmroczniejsze zakątki duszy.
Przelewa się postmodernistycznie
Jeśli jeszcze potrzebujecie kofeiny, to kilkaset kroków dalej można zalec w wygodnym fotelu kawiarni Dobroczynna (Dąbrowskiego 30). To kolejny pomysł na utrzymanie fundacji. Tym razem „Fundacji Charytatywni”. Całkowity zysk z sernika bolońskiego na pomoc najbardziej potrzebującym dzieciom, zapobieganie wykluczeniu społecznemu, wsparcie młodzieży w zdobywaniu kompetencji ułatwiających wejście na rynek pracy. No dobra, nie tylko sernik idzie na konto dzieciaków. W sumie wszystko co zarobi Pożyteczna wędruje na cele statutowe, ale sernik został w moich kubkach smakowych na długo. Miało być o kawie i oczywiście tu też jest kawa. Z zacnej palarni Story. Chłopaki i dziewczyna wyczarowują ostatnio w piecu Strasznie Smaczną Kawusię. Ma body głębokie jak gardziel demogorgona. W nadmiarze jest jak Łupieżca Umysłów tyle, iż pozostawia po sobie dobre wspomnienie. Niestety znika równie gwałtownie co ulubione filmy na Netflixie, więc pytajcie śmiało co dziś mają w Pożytecznej. Ostatnio z szybkiego przelewu kapała Guatemala z ponad stuletniej plantacji kawy Finca El Zapote znajdującej się w regionie Acatenango. Mają więc z przelewu i mają z kolby. Herbatę też mają. No i jest też ze smakiem. Tym architektonicznym. Kawiarni mieści się w modernistycznej kamienicy, której autorstwo przypisywane było małżeństwu Syrkusów. Na miejscu możemy kupić książkę, która odsłania historię budynku, ludzi. Warto.
88 dobrych ziaren
Co łączy jeszcze kawiarnie z misją? Ziarenka. Nie byłoby pysznego naparu, gdyby nie ktoś, kto zerwał owoce, gdzieś na przykład w Huehuetenango. To niesamowite, iż dziś możemy dowiedzieć się choćby o tym jak Mauricio naprawiał drogę do swojej farmy, choć wciąż nie ma prądu. Takie zwyczaje do świata kawy wprowadza choćby 88 graines. To firma, który wybiera plantacje, które dostarczają im najwyższej jakości kawę, ale ekipa 88 dba, by kasa z jej sprzedaży trafiała właśnie do rodzinnego biznesu i zasilała lokalne społeczności. Mocząc dzióbek w naparze dorzucamy się do utrzymania konkretnych rodzin. 88 graines sprzedaje potem te wypieszczone ziarenka palarniom na całym świecie. Nie znajdziecie ich w sklepie spożywczym, ale właśnie w lokalnych kawiarenkach, współpracujących z niewielkimi manufakturami wypalającymi kawę. To dopiero początek przygody z dobroczynnością, która może mieć różne oblicza. niedługo zabierzemy Was w podróż po innym mieście. Zostańcie z nami!