Dlaczego pisanie z AI może być skuteczniejsze niż sesja z terapeutą?

adamdebowski.pl 3 dni temu

Kiedyś wierzyłem, iż kluczem do zmiany jest rozmowa.
Że wystarczy usiąść naprzeciwko drugiego człowieka, zadać odpowiednie pytania, wysłuchać odpowiedzi i wszystko samo się poukłada.

Dziś wiem, iż to tylko fragment prawdy.
Prawdy, której odkrycie kosztowało mnie wiele pokory i zmusiło do porzucenia wygodnych założeń.

🧱 Mur, którego nie dało się przegadać

Pamiętam to jak dziś.
Sesja z managerem wysokiego szczebla – człowiekiem, który zarządzał tysiącami ludzi i setkami milionów złotych.
Na zewnątrz – obraz sukcesu.
W środku – pustka, wypalenie i poczucie, iż utknął.

Godzinami rozmawialiśmy.
Analizowaliśmy jego myśli, przekonania, strategie.
Był błyskotliwy, inteligentny, świadomy.
A jednak kręciliśmy się w kółko.

Każde moje pytanie spotykało się z perfekcyjną, racjonalną odpowiedzią, która niczego nie zmieniała.
Czułem się jak ktoś, kto próbuje otworzyć zamek szyfrowy, znając tylko jedną cyfrę.
Poczułem bezradność.

I wtedy zrozumiałem, iż próbuję rozmawiać z jego umysłem, podczas gdy problem leżał zupełnie gdzie indziej.
Że jego język zmiany nie był językiem słów.
To był moment, w którym dotarło do mnie, iż jako terapeuta i coach muszę stać się tłumaczem – nie tylko słów, ale też obrazów, odczuć i impulsów.

🗺️ Odkrycie wewnętrznej mapy

Zadałem mu wtedy proste, ale nietypowe pytanie: „Gdyby to uczucie utknięcia miało kształt i kolor, jakie by one były?”.
Zapadła cisza.

Po chwili wziął kartkę i zaczął rysować.
Nieporadnie, jak dziecko.
Narysował szary, ciasny sześcian, w którym zamknięta była mała postać.
Wtedy coś pękło.

Zaczęliśmy rozmawiać nie o „problemie wypalenia”, ale o tym, jak wydostać tę postać z sześcianu.
Nagle rozmowa nabrała głębi.
Przeszliśmy z kanału analitycznego na wizualny.

Odkryliśmy, iż każdy z nas ma w sobie różne „systemy reprezentacji” – sposoby, w jakie kodujemy i przeżywamy świat.
Niektórzy myślą obrazami (jak ten manager), inni muszą coś poczuć w ciele, jeszcze inni układają świat w logicznych narracjach.

Klasyczna terapia często skupia się tylko na jednym kanale: rozmowie.
A to tak, jakby próbować nawigować po wielowymiarowym świecie, używając tylko płaskiej, jednowymiarowej mapy.
Skuteczna pomoc polega na tym, by dać klientowi narzędzia do narysowania jego własnej, pełnej mapy wewnętrznego świata.

✍️ Kiedy milczenie leczy bardziej niż słowa

Ta lekcja otworzyła mnie na zupełnie nowe sposoby pracy.
Zacząłem prosić klientów, by między sesjami pisali.

Niektórzy tworzyli dzienniki, wylewając na papier chaos myśli i emocji.
Inni, ku mojemu zaskoczeniu, zaczęli pisać wiersze, odkrywając w sobie artystyczną duszę, o której dawno zapomnieli.

Pamiętam kobietę w trakcie ogromnej zmiany życiowej, która powiedziała mi, iż rozmowa na sesji jest dla niej ważna, ale prawdziwe przełomy dzieją się wtedy, gdy wieczorem siada z notatnikiem.
Pisanie dawało jej dystans.
Pozwalało zobaczyć wzorce, których nie dało się wychwycić w potoku słów.
To była jej forma pracy z „głosem wewnętrznym” i „kinestetyką zewnętrzną” – ruch ręki po papierze porządkował myśli.

Zrozumiałem, iż moja rola nie kończy się w gabinecie.
Polega też na tym, by inspirować i uczyć, jak pracować ze sobą pomiędzy spotkaniami.
Bo prawdziwa zmiana to nie 50-minutowy sprint raz w tygodniu, ale codzienny, świadomy proces.

🎧 Głos, który układa myśli

Potem przyszła technologia i… wiadomości głosowe.
Początkowo byłem sceptyczny.
Kolejny rozpraszacz?

A jednak, gdy jeden z moich klientów, zapracowany przedsiębiorca, zapytał, czy może mi nagrywać krótkie „głosówki” między sesjami, zgodziłem się na eksperyment.
Efekt przerósł moje oczekiwania.

Okazało się, iż samo wypowiedzenie myśli na głos, bez oczekiwania natychmiastowej odpowiedzi, ma potężną moc terapeutyczną.
On sam, słuchając swoich nagrań, dochodził do wniosków, na które nie wpadłby podczas rozmowy.
To jak rozmowa z samym sobą, ale z zewnętrznym świadkiem.

Dzięki temu na sesjach nie traciliśmy czasu w opowiadanie tego, co się działo w tygodniu.
Mogliśmy od razu pracować z esencją, z tym, co naprawdę ważne.
Ten prosty mechanizm pokazał mi, iż pomaganie to elastyczność.

To dopasowanie formy do człowieka, a nie wciskanie człowieka w sztywną formę 50-minutowej sesji.
Dla niektórych nagranie 3-minutowej wiadomości jest bardziej transformujące niż godzina rozmowy.

💡 Przełom na kartce A4

Największy osobisty przełom w tej materii przeżyłem w 2014 roku.
Czułem się przytłoczony ilością zadań i myśli.
Mój własny umysł był moim największym wrogiem.
Wziąłem wtedy zwykłą kartkę A4 i podzieliłem ją pionową kreską na pół.

Po lewej stronie zacząłem wypisywać wszystkie problemy, które mnie gnębiły: „za mało zarabiam”, „mam za dużo projektów”, „czuję presję”.
Po prawej stronie, przy każdym problemie, zadałem sobie pytanie: „Co w związku z tym?”.
I to proste pytanie zmieniło wszystko.

Zamiast grzęznąć w problemie, mój umysł automatycznie przełączał się na szukanie rozwiązań.
„Za mało zarabiam” zamieniło się w cel: „Poszukać nowych sposobów na monetyzację wiedzy”.
„Za dużo projektów” stało się zadaniem: „Nauczyć się delegować i mówić NIE”.

To ćwiczenie stało się fundamentem mojej metodologii CVP – z każdego problemu twórz cel lub pytanie.
To dowód na to, iż czasem najprostsze narzędzia, aktywujące różne kanały (pisanie, myślenie analityczne, wizualizowanie celu), przynoszą największe zmiany.

🧭 Nowe narzędzia dla nowych czasów

Dziś żyjemy w świecie, w którym technologia, w tym sztuczna inteligencja, staje się częścią naszej codzienności.
Możemy się na to obrażać albo nauczyć się z tego mądrze korzystać.

Widzę, jak niektórzy z moich klientów używają AI jako interaktywnego pamiętnika.
Zapisują swoje myśli, a algorytm zadaje im pytania, które pomagają im doprecyzować problem.
Niektórzy wracając z pracy samochodem, stojąc w korku zamiast słuchać radia, czy włączać audiobooka, włączają np. Chata GPT i z nim rozmawiają.
On im zadaje pytanie, jak minął dzień, oni odpowiadają.

Dzięki werbalizowaniu układają sobie myśli.
Ktoś powie: “Mogliby to robić z przyjacielem albo członkiem rodziny”.
Ci, którzy mają kogoś bliskiego kto wysłucha przez 30-60 minut – tak.
Ale wiele osób nie ma takiej możliwości.

A choćby jeżeli ma, to czy naprawdę chcemy każdego dnia o 17:30 po pracy dzwonić i angażować ich w nasze przemyślenia?
Często to nie będzie możliwe.
Dlatego rozmowa z AI jest dla nich świetnym rozwiązaniem.

Niektórzy korzystają z takich rozmów jako przygotowanie do rozmów z terapeutą.
Dzięki temu oszczędzają 1-2 sesje, podczas których normalnie by zbierali myśli, wydobywali wspomnienia.
Mądra rozmowa z AI może pomóc w “rozgrzewce mentalnej”, aby na sesji z terapeutą-człowiekiem móc wejść głębiej, otwarcie.

Mam znajomego, który nie lubi rozmawiać z terapeutą.
Woli napisać i następnie wysłuchać odpowiedzi AI.
Nazywamy to text to speech, czyli jedna strona pisze, druga mówi.
W ten sposób znajomy wspiera się mentalnie korzystając z aplikacji AI.
Pisze swoimi słowami o swoich wyzwaniach, zadaje pytania i następnie słucha podpowiedzi AI.

Inny znajomy nienawidzi słuchać głosówek.
Cierpi, gdy w pracy ktoś nagrywa głosówkę na Slack czy WhatsApp.
Jego umysł nie przetwarza w ten sposób informacji.

Dlatego, gdy odbył kiedyś 3 sesje z terapeutą w formie 60-minutowej rozmowy, czuł, iż to nie dla niego.
Ale gdy sam zaczął nagrywać przemyślenia do AI, a następnie czytał odpowiedzi, które AI mu generował, wrócił na terapię.
Miał dzięki wymianie z AI przemyślane tematy i mógł swobodniej rozmawiać na normalnym spotkaniu.

Oczywiście, to nie zastąpi głębokiej relacji terapeutycznej i kontaktu z człowiekiem.
Ale ponieważ każdy inaczej przetwarza informacje, to pisanie-czytanie, pisanie-słuchanie, mówienie-czytanie, mówienie-słuchanie z AI może być bardzo pomocne.
Dlatego AI może być potężnym narzędziem wspomagającym – przestrzenią do uporządkowania myśli, zanim przyniesie się je na sesję.
Ale trzeba się tego nauczyć.

Jako terapeuci i coachowie nie możemy udawać, iż tego nie ma.
Naszą rolą jest uczyć, jak korzystać z tych narzędzi w sposób, który wspiera rozwój, a nie szkodzi.
Bo ostatecznie nie chodzi o to, czy rozmawiamy z człowiekiem, piszemy na kartce czy używamy aplikacji.
Chodzi o to, by aktywować te części nas, które potrzebują być usłyszane – niezależnie od tego, w jakim języku mówią.

Zakończenie

Prawdziwa sztuka pomagania nie polega na perfekcyjnym opanowaniu jednej metody, ale na byciu gotowym do podróży po wewnętrznej mapie drugiego człowieka. Na elastyczności, ciekawości i odwadze, by porzucić utarte ścieżki.

Jeśli ten temat rezonuje z Tobą i czujesz, iż chcesz głębiej zrozumieć te mechanizmy, nagrałem na ten temat cały odcinek podcastu. Opowiadam w nim szczegółowo o ponad ośmiu systemach percepcji i o tym, jak wykorzystać je w pracy z sobą i innymi.

A teraz pytanie do Ciebie: która forma pracy nad sobą – rozmowa, pisanie, słuchanie, a może coś zupełnie innego – Tobie przynosi największe efekty? Daj znać w komentarzu! 👇

Idź do oryginalnego materiału