Dlaczego papież Franciszek zmarł tak nagle? Kardiolog mówi nam o kaskadzie zdarzeń

natemat.pl 5 godzin temu
Jako przyczynę śmierci papieża Franciszka Watykan podał udar, po którym nastąpiła zapaść kardiologiczna i śpiączka. To był szok dla tych, którzy poprzedniego dnia widzieli, jak papież objeżdża plac Świętego Piotra papa mobile, a z balkonu bazyliki udziela błogosławieństwa Urbi et Orbi. Jak to możliwe? W rozmowie z naTemat.pl wyjaśnia to prof. dr hab. n. med. Piotr Dobrowolski, konsultant Wojewódzki w dziedzinie kardiologii, kierownik Samodzielnej Poradni Lipidowej w Narodowym Instytucie Kardiologii.


Z relacji urzędników watykańskich i osób, które były przy papieżu chwilę po przebudzeniu, o 6 rano w dniu 21 kwietnia 2025 r. wynika, iż Franciszek czuł się dobrze. Wiemy też, iż zgon nastąpił ledwie półtorej godziny później.

Alicja Jabłońska-Krzywy, naTemat.pl: Jak to się stało, iż papież, który poprzedniego dnia był w dobrej formie, a kolejnego czuł się dobrze po przebudzeniu, zmarł pół godziny później?

Prof. dr hab. n. med. Piotr Dobrowolski: Dla ekspertów medycznych to nie jest zaskoczenie. Po pierwsze, to była osoba w zaawansowanym wieku 88 lat,

z przewlekłymi chorobami płuc. My doskonale znamy powiązanie pomiędzy zaostrzeniem się chorób zapalnych, chorób płuc czy obturacyjnej choroby płuc, astmy, a incydentami zdarzeń sercowo-naczyniowych na podłożu miażdżycy.

Po długiej chorobie zapalnej w układzie oddechowym, a wiemy, iż papież Franciszek miał obustronne zapalenie płuc, doszło do aktywacji szeregu substancji prozapalnych i prozakrzepowych. W konsekwencji do progresji blaszki miażdżycowej, jej zwiększenia i pęknięcia. W tym mechanizmie doszło do udaru mózgu.

Tak się zwykle dzieje u pacjentów po epizodach chorób układu oddechowego, mają oni zdecydowanie wyższe ryzyko sercowo-naczyniowe. Tak to mogło wyglądać, a czy tak było – nie wiemy.

W komunikacie prasowym nie podano, czy doszło do udaru niedokrwiennego, czy krwotocznego? Jak pan profesor myśli?

Naprawdę trudno powiedzieć. Wydaje mi się, iż był to udar niedokrwienny, ale tego się nie dowiemy. Za mało jest informacji podawanych w mediach.

Czyli zgon miał bardzo dużo wspólnego po pierwsze z wiekiem papieża, przewlekłymi chorobami współistniejącymi, ale też z zapaleniem płuc, które przyszło w ostatnim czasie? Gdyby nie choroba układu oddechowego, wszystko mogło potoczyć się inaczej?

To absolutnie miało wiele wspólnego z zapaleniem płuc, które mogło otworzyć kaskadę w chorobach sercowo-naczyniowych, głównie na podłożu miażdżycy. I gdyby nie choroba płuc, to może by się to nie wydarzyło.

Ja i tak gratuluję papieżowi, iż w tym wieku i po takiej chorobie dawał radę jeszcze przez cały miesiąc. Udarów przecież dostają czasem zdrowe, młode osoby, a tu mieliśmy starszego pana doświadczonego życiem.

Jak to możliwe, iż poprzedniego dnia miał siłę jeszcze wystąpić, stać w papa mobile itd., a niecałą dobę później nastąpił zgon.

To nie jest nic dziwnego. Zawał, udar, nagły zgon sercowy przychodzą znienacka, nie musi tego nic zapowiadać. Oczywiście u niektórych osób mogą wystąpić wcześniejsze objawy, jak np. ból w klatce piersiowej w czasie wysiłku.

Ale u wielu osób tak naprawdę to przychodzi bez żadnych zwiastunów. Dochodzi po prostu do pęknięcia blaszki miażdżycowej i do udaru mózgu.

To dlaczego dopiero po miesiącu nastąpiło pogorszenie? Mamy starszego, schorowanego pana, który przeszedł obustronne zapalenie płuc. Długo leżał w szpitalu, a po wyjściu z niego funkcjonuje przez cały miesiąc. Jak to możliwe?

Myślę, iż to koincydencja opatrzności, iż to się miało zdarzyć w Wielki Poniedziałek. Może tak miało być, iż niezależnie od tego, jakie siły medyczne byśmy zastosowali. Po prostu tak miało być. Pewna epoka musiała się skończyć.

Idź do oryginalnego materiału