18-letni Mikołaj J., lider tzw. ruchu antyfaszystowskiego i jeden z kierujących fanpage’em „Antyfaszystowski Inowrocław”, zabił w makabryczny sposób trzynastolatkę. Skąd czerpał akceptację dla agresji i poczucie bezkarności?
Dosłownie kilka dni temu na jaw wyszła sprawa zabójstwa dokonanego w Inowrocławiu. 18-letni Mikołaj J., lider tzw. ruchu antyfaszystowskiego i jeden z kierujących fanpage’em „Antyfaszystowski Inowrocław”, zabił w makabryczny sposób trzynastolatkę. Prawdopododobnie dźgnął ją kilkukrotnie nożem na ulicy. Dziewczynka, choć próbowała uciekać, zmarła z powodu wykrwawienia.
Pytanie o motywy osobiste jest tu nieważne, bo czego nie zrobiłaby zabita Nadia, nie zasługiwała na okrutną śmierć. Lewicowe media przemilczały temat oraz poglądy zbrodniarza na tyle ostentacyjnie, iż na portalach społecznościowych pojawiły się smutne konstatacje, iż gdyby pan Mikołaj zrobił urodziny w lesie przy torcie ze swastyką z batonów w czekoladzie, byłoby o nim dużo głośniej.
Chodzi jednak o kolejną przemoc ze strony tych środowisk. Postawmy sprawę jasno – środowiska aborcyjne, „tolerancyjne” i tęczowe wręcz głośno twierdzą, iż mają prawo do przemocy! Usprawiedliwiają ją swoją filozofią, twierdzeniami takimi jak paradoks Poppera, w myśl którego „„aby utrzymać tolerancyjne społeczeństwo, społeczeństwo musi być nietolerancyjne wobec nietolerancji” – również siłowo.
Przemoc środowisk aborcyjnych
Z pewnością pamiętamy sprawę Michała Sz. „Margota” ze „Stop bzdurom”. Głosił on ze swoimi znajomymi skrajnie agresywne hasła, takie jak „Transfoby mogą nie mieć zębów”. Ostatecznie z kolegami ze squatu napadł na wolontariusza Fundacji Pro – Prawo do życia, a także brał udział w dewastacji pojazdu fundacji.
Dziś środowisko Michała Sz. jest zresztą podzielone i co interesujące – stało się to także przez przemoc, która jest tam wszechobecna. Doszło do napaści mieszkańców jednego ze squatu na drugi squat. Nie warto rozstrzygać, kto w tej sprawie ma rację, przy okazji wzajemnych oskarżeń wyszło jednak na jaw, ile gwałtów i zachowań realnie przemocowych miało miejsce w takich pustostanach i środowiskach, gdzie rządzi lewica.
Przy okazji „bitwy squatów” głos zabrała kobieta, która napisała w mediach społecznościowych, iż gdy miała 19 lat, w poznańskim squacie zgwałcił ją mężczyzna. Zdawać by się mogło, iż środowiska „antyprzemocowe” zareagują co najmniej ostracyzmem wobec gwałciciela. Nic z tego – zachęcono mężczyznę do terapii i pozwolono mu zniknąć, nie powiadamiając choćby policji.
Pamiętam również wydarzenia sprzed dwóch lat, gdy organizatorzy „Strajku kobiet”, tacy jak Marta Lempart, wprost nawoływali do przemocy, do ataków na kościoły i na poszczególne osoby. Ujawniano także adresy osobiste obrońców życia. Na transparentach pojawiały się hasła „To jest wojna”, tłumaczono, iż sytuacja usprawiedliwia agresję.
„Przemoc Cię podnieca? To normalne, obserwuj się”
Jakby tego było mało, środowiska lewicowe wręcz uczą młodych „adeptów”, iż przemoc może… choćby podniecać! Na forum grupy Ponton, zajmującej się seksedukacją padło pytanie: „Zauważyłem u siebie iż zaczęły mnie podniecać dość dziwne rzeczy. Jak oglądam filmy akcji podniecają mnie brutalne sceny, np gdzie ktoś ginie w brutalny sposób, czy to normalne, czy coś ze mną nie tak?”
Odpowiedź? Nie, nie doczekaliśmy się sugestii unikania takich scen. „podniecenie to skomplikowana sprawa – nie ma nic złego, iż podnieca Cię coś nietypowego. jeżeli czujesz potrzebę, możesz porozmawiać o tym ze specjalistą – psychologiem lub seksuologiem.” – brzmiała odpowiedź adminki „Olgi”. Przedtem pisała ona, iż nie warto bać się faktu, iż podnieca nas coś dziwnego. (https://ponton.org.pl/forum/seks-pytania-ogolne/dziwne-zainteresowanie/)
Bezkarność
Dlaczego przemoc w środowiskach aborcyjnych jest tak powszechna? Oczywiste jest, iż jeżeli dopuszczamy przemoc na najmniejszych i bezbronnych, dopuścimy przemoc na każdym, kto choć trochę nie popiera naszych poglądów. Ostatecznie zamordujemy choćby „swoich”, jeżeli nie będą mieszkać „w tym samym squacie”. Zezwolenie na zabijanie prowadzi do zezwierzęcenia, bez względu na to, jak „antyfaszystowskie” i „antyprzemocowe” hasła niesiemy na sztandarach.
Istotna jest także bezkarność przemocowców. Gwałciciel z Rozbratu nie poniósł kary. Michał Sz. ze Stop bzdurom praktycznie również nie, a jego agresji broniły choćby niektóre media. Również agresorzy ze „Strajku kobiet” rzadko byli karani, a jeżeli już, kary były mało dotkliwe.
Mikołaj z Inowrocławia czuł się tak bezkarny, iż na fanpage’u „Antyfaszystowski Inowrocław” po morderstwie pojawił się artykuł o tym, jak nie dać złapać się policji. Posunął się jednak za daleko. Skąd czerpał akceptację agresji i poczucie bezkarności? Ze środowisk w których się obracał.