Dla zetek jest już za późno, ale pokolenie polarsów wciąż ma szansę. Jak je uratować?

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Pierwszym krokiem jest zrozumienie, że dzieci dorastają w innych czasach. Fot. Annie Spratt/Unsplash.com


Alfy, polarsi, pokolenie iPadów – każde z tych określeń odnosi się do dzieci urodzonych nie później niż w 2010 roku. Najstarsze mają 13 lat. Choć niedługo pojawi się kolejna grupa – pokolenie beta – dziś to wciąż alfy potrzebują naszej uwagi. Są pewne siebie i nieustraszone, jednak dorastają w świecie zagrożeń, przed którymi warto je chronić.


Dzieci z pokolenia alfa od pierwszych dni życia otoczone są ekranami. Z mediów społecznościowych zaczynają korzystać dużo wcześniej niż poprzednie generacje. Jean M. Twenge, amerykańska profesorka psychologii i badaczka różnic pokoleniowych, wskazuje, iż z social mediów korzysta aż 7 na 10 uczniów piątych i szóstych klas.

To dzieci w wieku 10, 11, 12 lat, teoretycznie wciąż za młode, by posiadać konto na Instagramie czy TikToku. Teoretycznie, bo choć zgodnie z regulaminami z tych platform mogą korzystać osoby powyżej 13. roku życia, alfy wiedzą, iż wystarczy skłamać przy rejestracji, aby uzyskać do nich dostęp.

Alfy w świecie ekranów


Przy okazji publikacji nowej książki Jean M. Twenge "Pokolenia. Prawdziwe różnice między pokoleniami X, Y, Z, baby boomersami i cichym pokoleniem oraz co one oznaczają dla przyszłości zachodniego świata" (polska wersja językowa ukaże się już w grudniu nakładem wydawnictwa Smak Słowa), "New York Post" przygotował artykuł dotyczący zagrożeń czyhających na alfy (nazywane przez Twenge "polarsami").

Zagrożenia te dotyczą dorastania w świecie wypełnionym nowymi technologiami i mediami społecznościowymi. Dla pokolenia zetek może być za późno – ono nie wyobraża już sobie życia offline. Alfy wciąż można chronić, pokazując im alternatywy i dając przykład.

Jak chronić dziecko przed negatywnym wpływem technologii?


Rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj. Wszystko zaczyna się od rozmowy, od nawiązania z dzieckiem więzi. Pokaż mu, iż może ci ufać, iż zawsze dla niego jesteś, iż jeżeli ma problem czy wątpliwość, zawsze może się zwrócić do ciebie z prośbą o pomoc.

Ustal zasady. Granice są potrzebne, a te wyznaczać należy również w odniesieniu do przestrzeni wirtualnej. Już od najmłodszych lat, gdy dziecko dopiero zaczyna korzystać z elektroniki, ustal zasady i limity, bądź konsekwentna i ich przestrzegaj. jeżeli oboje zgadzacie się na zasadę, iż dziecko może grać na konsoli tylko 30 minut dziennie, przestrzegajcie jej.

Kontroluj. Nie chodzi o obsesyjne sprawdzanie każdej wiadomości na Whatsappie – dziecko ma prawo do swoich sekretów, do prywatności. Nie odbieraj mu jej! Skorzystaj jednak z aplikacji umożliwiających blokowanie dostępu do pewnych treści.

Podsuń alternatywę. Media społecznościowe pozwalają pozostać w stałym kontakcie z innymi osobami. Słowo "społeczność" to klucz. By dziecko nie czuło się odrzucone i nie doświadczyło FOMO (lęku, iż coś je omija), dbaj o jego kontakty z rówieśnikami w "realu". Możesz zaprosić kolegów czy koleżanki z klasy na nocowankę albo zapisać dziecko na zajęcia dodatkowe zgodne z jego zainteresowaniami.

Dawaj przykład. jeżeli dziecko widzi cię z nosem nieustannie przyklejonym do telefona, nie oczekuj, iż będzie umiało znaleźć sobie rozrywkę poza światem wirtualnym. Dzieci uczą się przez modelowanie – również w kwestii korzystania z nowych technologii.


Twenge podkreśla jednak, iż pierwszym krokiem w próbie ratowania dzieci przed szkodliwym wpływem nowych mediów wcale nie jest instalowanie w telefonie kontroli rodzicielskiej czy wprowadzanie wyśrubowanych limitów czasowych. Wszystko zaczyna się od... empatii.

– Pierwszym krokiem zawsze jest empatia. Po prostu uświadomienie sobie, iż twoje dzieci lub wnuki dorastają w zupełnie innym świecie niż ten, w którym ty dorastałeś. To nie oznacza, iż jedno jest dobre, a drugie złe, adekwatne czy niewłaściwe. Jest po prostu inne – tłumaczy psycholożka na łamach "New York Post". Z tą myślą was zostawiam.

źródło: nypost.com


Idź do oryginalnego materiału