Czy wskrzeszenie zmarłej osoby stanie się możliwe?

totylkoteoria.pl 1 rok temu

Zawsze myślałem, iż jeżeli coś takiego, jak wskrzeszenie, czyli przywrócenie do życia konkretnej, zmarłej osoby, będzie kiedyś możliwe, to na drodze biologicznej, za pośrednictwem technik biotechnologicznych. Prawdopodobieństwo, iż dałoby się dokonać czegoś takiego jest znikome, ale na horyzoncie jakiś czas temu pojawiła się zupełnie inna opcja, w zasadzie już dziś możliwa do realizacji.

Artykuł piszę dzięki wsparciu moich Patronów i Patronek. jeżeli chcesz dołączyć do ich grona i wesprzeć istnienie i rozwój bloga „To Tylko Teoria”, zapraszam na mój profil na portalu Patronite.

„Ludzki mózg jest jedynym układem fizycznym, co do którego nie ma wątpliwości, iż posiada świadomość” – prof. Joseph LeDoux w książce pt. „Historia naszej świadomości”, wyd. CCPress.

Czy programy komputerowe pozwolą na wskrzeszenie zmarłych?

Wyobraźmy sobie program komputerowy, bazujący na zaawansowanych technikach tzw. sztucznej inteligencji, który trenujemy danymi zmarłej osoby. Podajemy jej korespondencję, pamiętniki, nagrania głosu i obrazu, zdjęcia, opisujemy jej przyzwyczajenia, historię życia, wszystko co się da. Odpowiednio stworzony algorytm będzie w stanie wygenerować cyfrowo interaktywny obraz twarzy tej osoby w czasie rzeczywistym, podobnie jak jej głos, zaś wypowiadane słowa zasilać będzie nieco bardziej zaawansowany od dzisiejszych czatbot. To kwestia roku, góra kilku lat, nim takie „wskrzeszenie” stanie się możliwe.

Oczywiście nie będzie to tak naprawdę ta konkretna, zmarła osoba. Albo ktoś, kto nas zostawił czy odrzucił i za kim tęsknimy, bo i taka opcja może się też przecież wydarzyć. Zostawia Cię mąż czy żona i w rozpaczy i desperacji płacisz za stworzenie algorytmu imitującego go/ją cyfrowo w sposób praktycznie nie do odróżnienia od jej prawdziwej. W każdym razie przez cały czas będzie to jedynie program generujący obraz, dźwięk i wypowiedzi. Na zewnątrz – behawiorystycznie – będzie „nie do odróżnienia” od prawdziwego umysłu i osoby, chociaż w „środku” będzie „pusty”, bez prawdziwej osobowości, świadomości, emocji, własnych przemyśleń i historii życia. Po prostu idealna imitacja, bez choćby minimalnej głębi fenomenologicznej, realnej opcji porozumienia, zrozumienia i możliwości zbudowania więzi.

Przeciętny człowiek raczej nie będzie chciał się w ten sposób oszukiwać, wielu możliwość stworzenia cyfrowej, interaktywnej wizualizacji zmarłego uzna za upiorną, czy to z powodów religijnych, moralnych, bądź psychologicznych. Ale osoba zdesperowana, zrozpaczona czy zaburzona psychicznie prawdopodobnie będzie podatna na tego rodzaju „usługę”, zaś niewyedukowana może choćby uwierzyć, iż taki program jest fenomenologicznie aktywny, świadomy, emocjonalny. Pytanie też, czy jutrzejszy przeciętny człowiek będzie taki, jak dzisiejszy. Robienie sobie kopii zmarłych może się przecież z czasem znormalizować. „Jeśli jakieś działanie jest powszechne, to staje się akceptowane, choćby wtedy, kiedy jest niemoralne lub nieetyczne”.

Ludzie nie dokonują pewnych wyborów, jeżeli nie nadarzy się okazja, która je umożliwia. Gdy dana opcja pojawia się na stole, wiele może się zmienić. Brzydkie, ale trafne porównanie, to zdrady. W sytuacji życia w małej, znającej się dobrze grupie, np. wczesnych Homo sapiens, ale też bliskiej paczce przyjaciół, zdrada jest raczej mało realna. Ale we współczesnym wielkim mieście, gdzie potencjalnych partnerów starczyłoby do końca najdłuższego życia, wiele osób staje przed wyborem bądź kuszeniem: być wiernym, czy zdradzić, a może relatywizować zdradę i pójść na łatwiznę, decydując się na „otwarty związek”? Gdy możliwość cyfrowego „wskrzeszenia” zmarłego rodzica lub partnera zacznie być naprawdę realna, niejeden będzie chciał po nią sięgnąć, bez względu na konsekwencje.

Kopia cyfrowa kontra biologiczna

Warto na chwilę zatrzymać się i zastanowić nad zasadniczą różnicą między tradycyjnie rozumiana kopią, czyli efektem biologicznego klonowania, a kopiowaniem cyfrowym, o którym piszę w tym tekście. W przypadku procesu biotechnologicznego na świat sprowadza się nowe dziecko z identycznym materiałem genetycznym, co u pierwowzoru (pomijając mutacje dokonane w trakcie życia w różnych liniach komórkowych), od którego pobrano DNA na potrzebę klonowania. Osoba taka jest realnym, odrębnym bytem fenomenologicznym. Ma swoje ciało, nabywa własne doświadczenia, czuje, kształtuje się jej niezależna osobowość. To znaczy potencjalnie by tak było, bo człowieka nigdy nie sklonowano (w każdym razie nie oficjalnie; nigdy tego nie ogłoszono) z powodów moralno-etycznych, ale bez wątpienia byłby to odrębny niby bliźniak.

Bądź na biężaco!

Zapisz się na newsletter, aby otrzymywać informacje o nowych treściach na stronie totylkoteoria.pl

W przypadku programu sztucznej inteligencji mowa o doskonałej imitacji. Nie kryją się za nią żadne realne przeżycia, fenomenologiczne odczuwanie, świadomość i autonomiczne wspomnienia, ale statystycznie perfekcyjnie dobrane słowa, aby ich wydźwięk dla człowieka brzmiał tak, jak słowa osoby, na podstawie której danych program ten stworzono. „Była taka książeczka o nazwie <<Tajemnica szyfru Marabuta>> i występował tam kameleon, który w każdego potrafił się wcielić, natomiast nie miał własnego wnętrza, nie miał tego czegoś, swojej własnej osobowości” – opowiada mi zapytana o to dr Katarzyna Szumlewicz, filozofka z Uniwersytetu Warszawskiego, współprowadząca podkast „Kroniki Odchodzenia od Rozumu”, w prosty sposób oddając czym zaawansowane programy AI tego typu są.

Prawdziwe medium, powrót wróżek

O ile tradycyjnie rozumiane zdolności medium czy wróżek pozostają wyłącznie w kwestii wiary, a nieraz bezpośrednio udokumentowanego naciągactwa, tak w technice cyfrowego wskrzeszania widzę możliwość nie tylko przywrócenia tych „zawodów”, ale wręcz nadania im ogromnej odpowiedzialności i zasłużonego prestiżu. W jaki dokładnie sposób?

Pomyślmy o świecie za kilka, maksymalnie kilkanaście lat, kiedy usługa stworzenia cyfrowej „osoby” zmarłej, albo byłego „partnera” lub wymyślonego „idealnego przyjaciela” (wytrenowanego na naszych danych, tak aby był kompatybilny z nami i nam odpowiadał), będzie czymś względnie łatwo dostępnym i tanim. Gdyby tak się stało, mogłoby to doprowadzić do rozmaitych problemów społecznych – w końcu „wskrzeszanie” zmarłych, „kopiowanie” żyjących, czy „tworzenie” atrap nowych „osób” to znakomity przepis na zwiększenie społecznej entropii, nieuporządkowania interpersonalnego, wzniecanie „zbiorowej psychozy”. Do tego dochodzą kwestie prawne i etyczne: czy mamy moralne prawo „wskrzesić” zmarłego, „skopiować” żyjącego, „stworzyć” atrapę „nowego umysłu”?

To potężne narzędzie, choćby jeżeli stanie się proste, łatwe i tanie w użyciu. Przypominają mi się bajki, w których starszyzna, szaman czy medium wzywało duszę zmarłego mędrca, aby ten dał radę, co zrobić w jakiejś trudnej sytuacji całego plemienia lub konkretnego jego członka. Albo Rafikiego przywołującego dorosłemu Simbie ducha Mufasy w „Królu lwie”. Czy to nie są dobre metafory na cyfrowe „wskrzeszanie” czy „przywoływanie” zmarłych? I czy wobec tego zawód takiego „przywoływacza dusz” nie powinien zostać ściśle uregulowany, jak zawód lekarza czy prawnika, tak aby uniknąć społecznych problemów wynikających z istnienia takiej technologii? Zawodowca, który sprawdzi, czy uzyskano zgodę zmarłego na coś takiego, a jeżeli nie, to czy sytuacja usprawiedliwia „przywrócenie” go do „życia” mimo braku pozwolenia; zawodowca, który będzie wiedział, na jak długo i jak daleko posuniętą rozmowę można „klientowi” pozwolić; zawodowca, który przypilnuje i zabezpieczy cały proces od strony technicznej; zawodowca dobrze wykształconego w dziedzinie psychologii, filozofii, socjologii i teologii jednocześnie.

Należałoby powołać specjalną instytucję szkolącą i nadającą uprawnienia do wykonywania takiego zawodu, aby ludzie chcący skorzystać z tej usługi – czy raczej radykalnie „metafizycznego” doświadczenia, żeby odejść od kapitalistycznego słownictwa, które tutaj nie przystoi – nie mogli robić tego sami sobie, na własną rękę. Tak samo, jak nie mogą dowolnie kupować i zażywać antybiotyku, usuwać zdrowych narządów, czy podpisywać się za kogoś bez jego zgody.

Technologia stanie się magią

Wiele wyobrażeń na temat magii, nadprzyrodzonych mocy i nierealnych zdolności oraz mistycznych zdarzeń, stanie się możliwych za pośrednictwem technologii. Powinniśmy uważnie czytać o rozmaitych mitach starożytnych, czy wierzeniach średniowiecznych, w których bohaterowie stawali przed problemami, wyzwaniami i rozterkami dotychczas w najlepszym razie jedynie głęboko metaforycznie dotyczących prawdziwych ludzi. To się zmieni, w pewnym sensie mity i wierzenia staną się rzeczywistością.

Artykuł mogłem napisać dzięki wsparciu na portalu Patronite. Zachęcam do odwiedzenia mojego profilu w tym serwisie i dołączenia do moich Patronów. Pięć lub dziesięć złotych nie jest dużą kwotą. Jednak przy wsparciu wielu mogę dzięki niemu poświęcać czas na pisanie artykułów, nagrywanie podkastów oraz utrzymywać i rozwijać stronę.

Idź do oryginalnego materiału