Czy potrafimy się chronić przed chorobami zakaźnymi?

euroimmun.pl 1 miesiąc temu

Wywiad z prof. dr. hab. med. Ernestem Kucharem – Kierownikiem Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

Na sytuację epidemiczną chorób zakaźnych wpływają takie czynniki, jak poziom wyszczepialności, skuteczność programów profilaktycznych oraz zmiany społeczne i demograficzne. Pańskie doświadczenie w leczeniu i rozpoznawaniu chorób zakaźnych prawdopodobnie pozwala dostrzec zmieniające się trendy epidemiologiczne. Jakie zjawiska uznałby Pan za najważniejsze w kontekście sytuacji epidemicznej w Polsce w ostatnich latach?

Rok 2021 doskonale ilustruje wpływ obostrzeń pandemicznych na rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych – w tym okresie grypa, która corocznie atakowała nasze społeczeństwo, niemal całkowicie zanikła. To pokazuje, jak duże znaczenie mają nasze zachowania w kształtowaniu sytuacji epidemiologicznej.

Ważnym aspektem jest również demografia – polskie społeczeństwo się starzeje. Jednocześnie postępuje urbanizacja, co wiąże się z większą liczbą interakcji międzyludzkich. Życie w mieście niesie wiele udogodnień, ale jednocześnie zwiększa ryzyko kontaktu z patogenami drogą powietrzną, zwłaszcza w środkach transportu publicznego czy centrach handlowych. Choroby przenoszone drogą kropelkową, takie jak grypa, COVID-19, RSV czy krztusiec, rozprzestrzeniają się łatwiej w środowisku miejskim, gdzie codziennie mamy styczność z wieloma, nieraz kilkudziesięciu osobami.

Na ryzyko zachorowania wpływają dwa najważniejsze czynniki. Pierwszym jest narażenie – osoby żyjące w odosobnieniu mają mniejsze szanse na zakażenie niż mieszkańcy dużych aglomeracji. Narażenie zmniejsza też higiena rąk i stosowanie maseczek. Drugim czynnikiem jest odporność, na którą wpływa ogólny stan zdrowia, kondycja błon śluzowych i odporność nabyta po kontakcie z chorobą w przeszłości lub szczepieniach. Warto podkreślić, iż postęp medycyny umożliwia dziś przeżycie dzieciom z wadami, które kiedyś były śmiertelne, oraz wydłuża życie osób starszych. To jednak prowadzi do wzrostu liczby pacjentów z chorobami przewlekłymi i obniżoną odpornością i tym samym zwiększa podatność na infekcje w społeczeństwie.

Niestety, świadomość zdrowotna Polaków pozostawia wiele do życzenia. W szkołach brakuje edukacji dotyczącej zdrowego stylu życia – zasad prawidłowego odżywiania, znaczenia snu czy regularnej aktywności fizycznej. Konsekwencją tego jest niska świadomość profilaktyki zdrowotnej, co sprzyja częstszemu występowaniu chorób. Dodatkowym problemem jest brak długofalowej strategii profilaktycznej w polityce zdrowotnej. Działania prewencyjne przynoszą efekty dopiero po latach, a krótkowzroczność polityków sprawia, iż nie są one priorytetem.

Koniec zimy i początek wiosny to czas, kiedy obserwuje się gwałtowny wzrost liczby chorych z dolegliwościami ze strony dróg oddechowych. Jakie zakażenia występują w tej chwili najczęściej i na jakie objawy warto zwrócić szczególną uwagę, aby nie zbagatelizować rozwijającej się infekcji i nie być źródłem zakażenia dla osób ze swojego otoczenia?

Objawy zakażeń dróg oddechowych są do siebie bardzo podobne – ogólne złe samopoczucie, gorączka (zwłaszcza u dzieci), uczucie rozbicia, a następnie objawy typowe dla infekcji dróg oddechowych, takie jak kaszel, katar czy ból gardła. Najcięższe objawy ogólne występują zwykle w pierwszych dniach choroby, po czym ustępują miejsca symptomom ze strony układu oddechowego. Przykładem jest grypa – początkowo pojawiają się wysoka gorączka, dreszcze, osłabienie i bóle mięśniowe, a dopiero później na pierwszy plan wychodzą kaszel i katar.

Infekcje dróg oddechowych można podzielić na dwie grupy: powyżej i poniżej szyi, czyli zakażenia górnych i dolnych dróg oddechowych. Zakażenia górnych dróg oddechowych zwykle nie powodują poważniejszych komplikacji. W ich przypadku, dla osób spoza grup ryzyka, wizyty w przychodni często nie są konieczne i raczej bym je odradzał, tym bardziej iż w przypadku większości wirusowych infekcji dróg oddechowych brakuje leczenia przyczynowego. Większość z nas kilka razy w roku przechodzi łagodne infekcje, które ustępują samoistnie. Warto rozważyć pozostanie w domu, aby uniknąć dodatkowej ekspozycji na inne patogeny, zwłaszcza iż w okresie jesienno-zimowym placówki medyczne są przepełnione, a czas oczekiwania na wizytę wydłużony. Inaczej jest w przypadku zakażeń dolnych dróg oddechowych, takich jak zapalenie płuc czy zapalenie oskrzeli, które mogą prowadzić do poważnych konsekwencji, szczególnie dla osób z grup ryzyka.

Należy pamiętać, iż dla osób starszych, przewlekle chorych lub z obniżoną odpornością choćby łagodne infekcje mogą stanowić zagrożenie. W ich przypadku każda infekcja może prowadzić do powikłań, takich jak zaostrzenie chorób współistniejących czy rozwój zapalenia płuc. Dlatego tak ważna jest czujność i szybka reakcja na niepokojące objawy.

Warto także zwrócić uwagę na objawy alarmowe wymagające pilnej konsultacji lekarskiej, takie jak duszność, przyspieszony oddech, sinica warg świadcząca o dysfunkcji układu oddechowego, zaburzenia świadomości, znaczne osłabienie, nieregularne bicie serca, zimne kończyny czy brak wydalania moczu. Gorączka nie jest jedynym wskaźnikiem powagi infekcji – równie istotne są inne parametry życiowe, takie jak liczba oddechów, wysiłek oddechowy, diureza, świadomość czy wydolność krążenia.

Znaczącym postępem w diagnostyce jest dostępność szybkich testów na grypę, COVID-19 i RSV. Dzięki nim można gwałtownie określić, z jakim patogenem mamy do czynienia, i wdrożyć odpowiednie leczenie, np. stosując leki przeciwwirusowe na grypę, takie jak oseltamiwir czy baloksawir.

Nie można zapominać o profilaktyce, która obejmuje nie tylko szczepienia, ale również zdrowy styl życia. Niestety, wiedza Polaków na temat zdrowego odżywiania i profilaktyki wciąż pozostaje na niskim poziomie. Edukacja zdrowotna powinna zaczynać się już w dzieciństwie, jednak brakuje jej w programach szkolnych. W efekcie wiele osób czerpie wiedzę o zdrowiu głównie z reklam i marketingu produktów spożywczych, co często prowadzi do błędnych przekonań. Świadome wybory dotyczące diety, aktywności fizycznej i profilaktyki mogą znacząco poprawić odporność organizmu i zmniejszyć ryzyko infekcji.

Jakie grupy pacjentów są najbardziej narażone na ciężki przebieg infekcji dróg oddechowych, takich jak krztusiec i RSV?

Sekwencja sezonowych zakażeń dróg oddechowych od lat pozostaje podobna. We wrześniu, wraz z powrotem dzieci do szkół, zaczyna dominować rinowirus – najczęstsza przyczyna przeziębień, odpowiadająca za około 50% infekcji górnych dróg oddechowych. Występuje ponad 150 typów rinowirusów, a w jednym sezonie może krążyć choćby 20 wariantów, co powoduje możliwość wielokrotnych zachorowań. W październiku wzrasta liczba zakażeń wirusem RS, który stanowi poważne zagrożenie szczególnie dla noworodków i dzieci do drugiego roku życia, a także dla osób starszych, zwłaszcza cierpiących na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP). W kolejnych miesiącach pojawiają się zakażenia wirusami paragrypy oraz grypy, zwykle osiągające szczyt zachorowań w grudniu i styczniu. W ostatnich latach dodatkowym czynnikiem wpływającym na przebieg infekcji układu oddechowego stał się COVID-19, który zaburzył tradycyjny przebieg sezonu infekcyjnego.

Jednym z mitów, który warto obalić, jest przekonanie, iż niskie temperatury eliminują wirusy. W rzeczywistości to promieniowanie słoneczne i wysoka temperatura ograniczają ich aktywność. Zimą większość zakażeń przenosi się w zamkniętych, ogrzewanych pomieszczeniach, gdzie suche powietrze powoduje wysychanie błon śluzowych, osłabiając ich funkcję ochronną i zwiększając podatność na infekcje.

Dodatkowym czynnikiem obciążającym układ oddechowy jest zanieczyszczenie powietrza. W krajach o słabej jakości powietrza z problemem smogu, takich jak Polska, układ oddechowy jest stale narażony na szkodliwe substancje, co może tłumaczyć wyższą śmiertelność w okresach wzmożonych infekcji. Poprawa jakości powietrza wymaga systemowych działań, jednak najważniejsze jest zwiększanie świadomości na temat wpływu środowiska na zdrowie publiczne.

W odpowiedzi na rosnącą liczbę zachorowań na krztusiec opracowano tzw. pakiet krztuścowy, który obejmuje zmiany w kalendarzu szczepień, możliwość szczepienia w aptekach oraz refundację szczepionek. Zakłada on także wprowadzenie badań diagnostycznych do koszyka świadczeń gwarantowanych przez lekarza POZ. Czy Pana zdaniem proponowane działania będą skuteczne w ograniczaniu zachorowań na krztusiec w Polsce?

Krztusiec to choroba, która cyklicznie nasila się co 4–5 lat, co jest obserwowanym od lat zjawiskiem epidemiologicznym. Wzrost zachorowań w jednym roku zwykle prowadzi do spadku w kolejnym, jednak nie oznacza to, iż problem znika. najważniejsze jest zrozumienie, iż szczepienia przeciwko krztuścowi nie eliminują całkowicie zakażeń, ponieważ nie osiąga się trwałej odporności – zarówno po szczepieniu, jak i po przechorowaniu. Podobną sytuację obserwujemy w przypadku grypy czy RSV. Na krztusiec możemy chorować wiele razy w życiu.

Głównym celem szczepień nie jest całkowita eliminacja zachorowań, bo to jest bardzo trudne, ale ochrona najbardziej narażonych grup. W przypadku krztuśca są to przede wszystkim niemowlęta, dla których choroba może stanowić zagrożenie życia i często wymaga hospitalizacji. Drugą grupą ryzyka są osoby starsze – u osoby starszej, schorowanej, np. z miażdżycą, intensywny kaszel może prowadzić do powikłań, takich jak udar mózgu, przepuklina czy złamania żeber.

Obecna sytuacja epidemiologiczna krztuśca jest również wynikiem zmian demograficznych i społecznych. W przeszłości krztusiec był chorobą dotykającą głównie dzieci, które poprzez swoje powszechne zachorowania zapewniały odporność całej populacji. Dzieci były bowiem głównym rezerwuarem pałeczki krztuśca, a ich infekcje przyczyniały się do rozprzestrzeniania odporności w społeczeństwie. Obecnie, z uwagi na zmniejszenie liczby dzieci oraz zmiany w sposobie życia, takie jak rzadsze bezpośrednie interakcje międzyludzkie, a także komunikacja oparta głównie na mediach społecznościowych, mechanizm ten uległ osłabieniu, co sprzyja większej liczbie zachorowań wśród starszych grup wiekowych. Zmiany te wpływają na sposób, w jaki choroba rozprzestrzenia się i dotyka społeczeństwo.

Szczepienia przeciwko krztuścowi, choć nie zapewniają pełnej odporności na całe życie, odgrywają istotną rolę w redukcji ciężkich przypadków i powikłań. najważniejsze jest jednak podnoszenie świadomości społecznej na temat konieczności regularnego przyjmowania dawek przypominających, podobnie jak w przypadku szczepień przeciwko grypie czy tężcowi. Zdrowy styl życia obejmuje nie tylko zaszczepienie dziecka, ale także systematyczne odnawianie odporności w kolejnych latach życia.

Jakie są najskuteczniejsze metody diagnostyczne w przypadku podejrzenia krztuśca? Od czego zależy wybór testu?

W diagnostyce krztuśca najczęściej stosowaną metodą jest serologia. Warto jednak zaznaczyć, iż idealnym testem diagnostycznym w tym przypadku jest PCR, który daje dokładniejsze wyniki. Niestety, PCR jest skuteczny tylko w pierwszych trzech tygodniach od wystąpienia objawów, wymaga pobrania wymazu z nosogardła (co może być niekomfortowe dla pacjenta), a także wiąże się z kosztami, bo takie badanie nie jest refundowane przez NFZ. W praktyce, test PCR jest dostępny głównie dla pacjentów hospitalizowanych.

Po upływie trzech tygodni rozpoznanie krztuśca opiera się najczęściej na serologii. Jednak ta metoda ma swoje ograniczenia, ponieważ wynik może być trudny do interpretacji, zwłaszcza w przypadku pacjentów, którzy wcześniej byli szczepieni, co może wpływać na poziom przeciwciał we krwi. Należy też wziąć pod uwagę, iż nie ma jednoznacznych punktów odcięcia dla interpretacji wyników serologicznych, co może dodatkowo komplikować diagnozę. Dodam, iż zaleca się wykonanie oznaczenia swoistych przeciwciał w klasach IgG oraz IgA, ponieważ przeciwciała IgM się nie sprawdziły.

Warto również podkreślić, iż rozpoznanie krztuśca w większości przypadków jest przede wszystkim kliniczne. Charakterystyczny napadowy kaszel, często zakończony wymiotami, czasami bezdechem oraz charakterystycznym „pianiem”, który utrzymuje się przez co najmniej dwa tygodnie, zwykle wskazuje na tę chorobę. Istotne jest ponadto powiązanie epidemiologiczne – o ile w rodzinie jedna osoba zachoruje na krztusiec, a następnie kolejne osoby wykazują podobne objawy, to laboratoryjne potwierdzenie diagnozy u jednej osoby może być wystarczające, do przyjęcia, iż również pozostałe przypadki dotyczą tej samej choroby. Kontakt z osobą chorą oraz zgodność z okresem wylęgania również stanowią istotny element diagnostyki.

W ciągu ostatnich pięciu lat liczba osób uchylających się od obowiązkowych szczepień wzrosła niemal dwukrotnie – z 48,6 tys. w 2019 roku do 87,3 tys. w roku 2023. Jakie działania powinny zostać podjęte w Polsce, aby zwiększyć powszechne zaufanie do szczepień?

Zaufanie do szczepień, w szerszym kontekście, jest częścią ogólnego braku zaufania do naszego systemu ochrony zdrowia, lekarzy, a także władz państwowych. Takie postawy są charakterystyczne dla społeczeństw postkomunistycznych, które z uwagi na swoje historyczne doświadczenia nie darzą zaufaniem instytucji. Społeczeństwo często nie ufa rekomendacjom, zwłaszcza jeżeli są one wydawane przez władze, które nie mają ugruntowanego autorytetu w oczach obywateli. To zrozumiałe w kontekście polskiej historii, kiedy zaufanie do instytucji było często wystawiane na próbę.

Wielu ludzi wciąż nie dostrzega konieczności szczepień, ponieważ uważają, iż są zdrowi i nie widzą potrzeby podjęcia działań profilaktycznych. To zjawisko może być związane z brakiem odpowiedniej edukacji zdrowotnej oraz z przekonaniem, iż szczepienia są opcjonalne, a nie niezbędne.

Kolejnym problemem jest wpływ mediów, szczególnie mediów społecznościowych, które często przedstawiają temat szczepień w sposób emocjonalny, a nie oparty na faktach. W obecnych czasach, kiedy emocje dominują nad racjonalnymi analizami, łatwo jest ulec wpływowi nieprawdziwych informacji. Dziennikarze i celebryci, zamiast promować wiedzę i naukowe podejście, często apelują do emocji, co może wpływać na negatywne postawy społeczne wobec szczepień. Oprócz tego konformizm społeczny sprawia, iż ludzie nie chcą wychylać się z dominującej narracji, zwłaszcza gdy wokół panuje przekonanie o ryzyku związanym ze szczepieniami. Problem stanowi również podejście polityków, którzy są zorientowani na krótkoterminową korzyść, zamiast realizować długofalową politykę zdrowotną. Przykład decyzji o rezygnacji z zakupu szczepionek przeciwko grypie w czasie pandemii H1N1 w 2009 roku, ogłoszonej jako „sukces”, pokazuje, jak decyzje polityczne mogą wpłynąć na wizerunek szczepień w oczach obywateli.

Aby zwiększyć zaufanie do szczepień, konieczne jest przede wszystkim odbudowanie zaufania do lekarzy. Lekarze muszą pełnić rolę doradców zdrowotnych, którzy nie tylko realizują procedury, ale także pomagają pacjentom w podejmowaniu świadomych decyzji. Niezwykle ważna jest edukacja zdrowotna, która pomoże zrozumieć, dlaczego szczepienia są niezbędne dla zdrowia indywidualnego i publicznego.

Działania te muszą być poparte przez polityków, którzy powinni skupić się na długofalowej polityce prozdrowotnej, zamiast dążyć jedynie do osiągania krótkoterminowych sukcesów. Społeczeństwo musi zrozumieć, iż zdrowie jest kapitałem równie ważnym, jak kapitał finansowy. Dobre zdrowie umożliwia naukę, rozwój zawodowy i zapewnia lepsze perspektywy życiowe, podczas gdy choroba ogranicza te możliwości. Wspieranie edukacji zdrowotnej oraz podejmowanie decyzji, które prowadzą do dbałości o zdrowie, to klucz do poprawy zaufania do szczepień i systemu ochrony zdrowia w Polsce.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Izabella Podsiadły

Izabella Podsiadły

Specjalista ds. Informacji Naukowej, Product Manager ds. Diagnostyki Gruźlicy

451 052 241

[email protected]

Masz pytanie dotyczące tego tematu?

Idź do oryginalnego materiału