Córka Małgorzaty Braunek miała 26 lat, gdy odeszła jej mama. Po pogrzebie tata zrobił coś wzruszającego

kobieta.gazeta.pl 8 godzin temu
Nakładem Wydawnictwa W.A.B. ukazała się niedawno książka Oriny Krajewskiej "Zostawić stare za sobą. Przewodnik po końcach i nowych początkach". To opowieść o przemianie i dojrzewaniu w obliczu zmian. Dzięki uprzejmości wydawnictwa publikujemy jej fragment.
Pisanie pierwszej książki, w której wypowiada się Anna Michna-Humeniuk, rozpoczęłam na samym początku istnienia naszej fundacji, stosunkowo niedługo po śmierci mojej mamy. Nie mieliśmy jeszcze wtedy sprecyzowanego planu działania, ale byliśmy w pełni gotowi, by wspierać osoby chore onkologicznie. Naszym celem było dostarczenie pacjentkom i pacjentom narzędzi, które mogłyby pomóc im w procesie leczenia, aby ich droga nie ograniczała się jedynie do szpitalnych korytarzy, stresującego oczekiwania na wyniki badań i kolejnych terapii.


REKLAMA


Zobacz wideo Te osoby wspierały Magdę Stępień w żałobie:


"To był mój nowy początek"
Nasza fundacja zrodziła się z buntu wobec jednowymiarowości ochrony zdrowia, a dla mnie na pewno także z potrzeby nadania sensu temu, co się wydarzyło. Dzisiaj wiem, iż to był mój nowy początek, wynikający z dojrzewania, wewnętrznej pracy i konfrontacji z tym, co mnie spotkało. Wiem, iż doświadczenie straty stanowi źródło - korzeń, z którego wyrosła ta ścieżka. Jednak teraz czuję wobec tej historii pewną niezależność.


Orina Krajewska, 'Zostawić stare za sobą' Wydawnictwo W.A.B.


Odczuwam silną więź z moją mamą, ale nie jest to więź zamknięta w przeszłości, we wspomnieniach. Kuję własny los i przyglądam się temu, jak przekazane mi przez nią wartości i jakości zasilają to, co na co dzień robię. W ten sposób odczuwam jej obecność. Zaraz po pogrzebie mamy mój tata na leśnym kamieniu, który stanowi część jej grobu, przymocował tabliczkę z anonimowym haiku:


Nie umrę, nigdzie nie odejdę, ale nie pytaj mnie o nic. Nie odpowiem.


Gdy to czytam, zawsze odczuwam silne wzruszenie. Tak to właśnie czuję. Czy więc więź może trwać, choćby gdy kogoś już z nami nie ma? Jak przekształcić ją w relację, która będzie nas wspierać i zasilać? Warto wiedzieć, iż żałoba to tak naprawdę sposób na wewnętrzne zrealizowanie uczucia tęsknoty za osobą, czynnością, a choćby przedmiotem, który kochaliśmy. I iż czasami nasz smutek jest miłością, która nie ma dokąd pójść. Frank Ostaseski apeluje:


W takiej sytuacji, jeżeli tylko czujesz potrzebę, poproś o pomoc. jeżeli jest ci zbyt ciężko, a jest to możliwe, niech ktoś inny przygotuje dla ciebie posiłek, zrobi pranie, wypełni formularze ubezpieczeniowe lub zajmie się bankowością. Odwołaj wszystkie wizyty, poświęć trochę czasu w spacery. jeżeli tylko możesz. W okresie tęsknoty możesz odczuwać niesamowite zmęczenie i potrzebę spania przez cały dzień. Pozwól sobie na to.


Uważano, iż żałobę należy "zamknąć"
[...] W 1996 roku ukazała się przełomowa publikacja naukowa Continuing Bonds: New Understandings of Grief (Trwałe więzi. Nowe spojrzenie na żałobę) autorstwa Dennisa Klassa, Phyllis Silverman i Stevena Nickmana, która doprowadziła do zmiany paradygmatu w badaniach nad żałobą oraz redefinicji celów terapeutycznych, wskazując, iż zmarły może stanowić źródło wsparcia, które wzbogaca i wspiera funkcjonowanie osoby w jej obecnym życiu.
Publikacja opisuje, jak osoby podtrzymujące więź z bliskimi, którzy odeszli, radzą sobie w codziennym życiu. Badania wykazały, iż ci, którzy utrzymują żywą emocjonalną więź ze zmarłymi, radzą sobie znacznie lepiej niż osoby, które zdecydowały się na radykalne odcięcie emocjonalne. Publikacja stała się głosem wspierającym pojawiający się wśród badaczy konsensus, iż należy poszerzyć nasze rozumienie procesu żałoby.


"Iść do przodu" nie oznacza, iż musimy zostawić za sobą osobę, która odeszła
Warto też pamiętać, iż każda bliska relacja jest złożona. Są pewne rzeczy, które będziemy chcieli ostatecznie pożegnać, ale być może będą takie, które pragniemy przez cały czas w sobie pielęgnować i utrzymać. "Iść do przodu" nie oznacza, iż musimy zostawić za sobą osobę, która odeszła, ale znaleźć dla niej nowe, dobre miejsce. Zredefiniować relację z nią, ponieważ mimo odejścia może ona dalej trwać - w postaci spuścizny, wspomnień, rytuałów, dzielonych wartości. Może zasilać naszą transformację, być źródłem inspiracji. To relacja, która nie musi się skończyć.


Myślę, iż wspaniałe jest to, iż jeżeli chcemy odbudować więź z osobą, która odeszła, możemy to zrobić - w każdym momencie. Tak samo jak możemy poprosić o pomoc zarówno na etapie żałoby, jak i podczas czyjegoś odchodzenia. Dzisiejszy świat oferuje mnóstwo możliwości. Gdy doświadczamy różnych metod wsparcia, oprócz podejścia do nich jak do eksperymentu, z ciekawością i uważnością, możemy także zmienić swoją perspektywę, zadając sobie pytania: co mogę w tej sytuacji, w której jestem, zrobić? Czy jestem choćby w, wydawałoby się, najbardziej beznadziejnej sytuacji w jakimkolwiek zakresie sprawcza/sprawczy?


Dla mnie perspektywa skoncentrowana na sprawczości jest kluczowa. Pragnę zawsze pozostawać ciekawą, aktywną wobec swojego życia i zdrowia, gotową wprowadzać zmiany, jeżeli poczuję, iż są potrzebne. Na każdym etapie życia, niezależnie od stanu zdrowia, choroby czy jej braku. Teraz, kiedy o tym myślę, wydaje mi się to najważniejsze - nigdy nie stracić zaangażowania we własne życie. Myślę, iż to możliwe. choćby kiedy jest się u jego kresu.
Idź do oryginalnego materiału