Napisała do nas matka dziewczynki, dla której niezwykle istotną częścią stanowienia o sobie stał się wygląd. Kobieta jest zaniepokojona, nie tyle wyborami córki, ile jej stanem psychicznym. Dziewczynka krzyczy, jest w niej dużo żalu i złości, jej emocje są bardzo intensywne. Cierpi z powodu wyglądu, brak w niej akceptacji swojego ciała, takim, jakie ono jest…
Poniżej pełna treść listu.
"Widzę, iż to dla niej ważne"
"Piszę, by się wygadać, jak sądzę… I może poprosić o jakieś wsparcie, książki? Nie wiem, jak rozmawiać ze swoją córką. Jest najpiękniejszą dziewczynką na świecie, często jej to z mężem powtarzamy. Tymczasem ona od kilku miesięcy coraz intensywniej przeżywa kwestię swojego wyglądu.
Jej złość, krzyk, płacz głównie mają swoje źródło w sprawach dotyczących wyglądu właśnie. Warkocze wyszły krzywo, włosy mają nieodpowiedni odcień, a nóżki są krzywe. Tak mówi.
Wiecie, jakie to dziwne uczucie, kiedy patrzy się na swoje dziecko, kilkuletnie, stojące przed lustrem i wpadające w płacz? Szloch? Nie wiem, jak mam z nią rozmawiać. Tłumaczę, iż to nonsens, iż jest idealna dla mnie. Nic nie działa.
Długo poszukiwałam źródła problemu, teraz już raczej skupiam się na rozwiązaniu. Był moment, w którym postanowiłam po prostu odpuścić i poczekać, aż to samo minie. Przeczytałam gdzieś, iż to może być etap rozwojowy.
Nie mija, trwa już kolejny miesiąc i chyba jest coraz gorzej.
Prosi o wybrane rzeczy, wraca smutna z przedszkola, iż koleżanka miała ładniejszą sukienkę. Nie umiem odpowiedzieć sobie, skąd w niej takie przywiązanie do ubrań, do wyglądu zewnętrznego. Wydaje mi się, iż moja relacja z moim odbiciem w lustrze jest ok. Nigdy nie mówiłam przy niej, iż jestem brzydka, ale również nie zachwycam się sobą.
Czy to naprawdę we mnie może tkwić źródło tego niepokojącego zachowania córki? Nie wiem.
Niewiele już wiem, chyba się pogubiłam. Nie spodziewałam się, iż moja córka będzie jedną z tych dziewczynek, które załamują ręce nad odcieniem włosów. Wszystko jest dla mnie nowe i rozczarowujące".