

Afganka o imieniu Nasrin była w końcowej fazie ciąży, kiedy poczuła ostry ból. Jej mąż pracował w Iranie, a ona wraz z matką próbowała dostać się do szpitala. Po drodze zostały zatrzymane przez talibów, którzy odmówili im przejazdu bez męskiej eskorty. Z powodu długich opóźnień dziecko zmarło. Później z powodu utraty krwi umarła sama matka.
Inny przypadek miał miejsce w Kandaharze. Młoda kobieta urodziła w taksówce w drodze do szpitala — jej mąż nie dotarł na czas. Dziecko zmarło z powodu uduszenia — w samochodzie nie było wystarczającej ilości tlenu. — Zapytałam, dlaczego nie przyjechała wcześniej. Odpowiedziała: „musiałam poczekać, aż mąż wróci z pracy. Nie miałam innego opiekuna” — mówi położna.
Pracownicy szpitali w afgańskich prowincjach donoszą, iż kobietom rutynowo uniemożliwia się dostęp do usług medycznych, ponieważ nie towarzyszą im mężczyźni. Dwie kobiety mówią dziennikowi „The Guardian”, iż poroniły, ponieważ nie mogły uzyskać opieki medycznej. Jedna z rozmówczyń poinformowała o śmierci swojej siostry podczas porodu.
— Większość z nich przybywa w stanie krytycznym, a niektóre umierają po prostu dlatego, iż zostały przywiezione zbyt późno. Niektóre dzieci umierają w łonie matki, a inne kilka minut po urodzeniu — tłumaczy pracownik opieki zdrowia z Kandaharu.
Talibowie odmawiają również afgańskim kobietom przyjmowania leków bez towarzyszącego im opiekuna. — Po dojściu talibów do władzy kobiety nie odwiedzają lekarzy, dopóki choroba nie stanie się nie do zniesienia — mówi jeden z lekarzy.
Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia każdego dnia w Afganistanie z przyczyn, którym można zapobiec, umierają 24 matki i 167 dzieci. Szacuje się, iż w ponad 20 tys. wiosek w całym kraju brakuje podstawowych usług zdrowotnych, co dotyka 14 mln ludzi. Według niedawnego raportu ONZ do 2026 r. prawdopodobieństwo śmierci kobiety podczas porodu wzrośnie o 50 proc.