To już przedostatni odcinek serii wyjaśniającej zapisy projektu ustawy o związkach partnerskich ministry Katarzyny Kotuli. Projekt wciąż nie został przyjęty na posiedzeniu rządu, a więc nie jest też opublikowany i nie rozpoczęły się publiczne konsultacje. Opieramy się na informacjach otrzymanych od zespołu prawnego, który opracował tekst projektu. Dziś przyjrzymy się ochronie zdrowia, a jutro podsumujemy całość zapisów i porównamy go ze złotym standardem zabezpieczania prawnego sytuacji naszych rodzin, czyli równością małżeńską.
Prawo medyczne to w zasadzie jedyna dziedzina prawa, w której teoretycznie już teraz status osób pozostających we wspólnym pożyciu jest zrównany ze statusem małżonków. Wiemy aż za dobrze, iż w praktyce prawo do informacji o stanie zdrowia i obecności przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych nie jest jednak przestrzegane. Pary osób tej samej płci muszą zabezpieczać swoje prawa pełnomocnictwami, i tak nie mając gwarancji, iż w sytuacji kryzysowej taki dokument zostanie uwzględniony przez placówkę medyczną.
Ustawa o związkach partnerskich ma tę sytuację zmienić. Pozostawanie w związku partnerskim będzie automatycznie gwarantowało prawo do informacji o stanie zdrowia pacjenta, prawo do obecności przy udzielanych świadczeniach zdrowotnych oraz prawo dostępu do dokumentacji medycznej po śmierci drugiej osoby w związku partnerskim. Co ważne, możliwe będzie też objęcie drugiej osoby w związku partnerskim swoim publicznym ubezpieczeniem zdrowotnym.
Ponieważ nowa ustawa nie będzie regulować sytuacji tęczowych rodzin poprzez przysposobienie, nie otworzy też dostępu dla par tej samej płci do procedur medycznie wspomaganej prokreacji, w tym np. do in vitro. Co prawda ustawa o leczeniu niepłodności zostanie znowelizowana poprzez uwzględnienie osób pozostających w związkach partnerskich w ramach tzw. dawstwa partnerskiego, ale precyzując, iż chodzi o mężczyznę i kobietę – a tym samym dyskryminując pary osób tej samej płci.
Podsumowując, projekt zrównuje prawa par bezdzietnych, ale nie rodzin lub par, które starają się o dziecko, a więc zmniejsza, a nie likwiduje obszar dyskryminacji. Tylko otwarcie instytucji małżeństwa na pary osób tej samej płci oferuje kompletną ochronę prawną. Gdy projekt trafi do konsultacji, a potem Sejmu, musimy o tym głośno mówić, a raczej krzyczeć. Ustaw darowiznę na Miłość — tylko wspólnymi siłami zmienimy Polskę.
Przeczytaj pozostałe artykuły: