Skala chorób cywilizacyjnych jest tak duża, iż potrzebne są międzyresortowe działania, ponieważ choroby te nie dotyczą tylko systemu ochrony zdrowia, ale również gospodarki. Potrzebne są systemowe rozwiązania, aby zapobiegać dalszym powikłaniom i wykluczeniu pacjentów z życia zawodowego, społecznego z powodu niepełnosprawności czy przedwczesnych zgonów.
Szacuje się, iż choroby cywilizacyjne odpowiadają już za 70 proc. przedwczesnych zgonów. Do tzw. chorób cywilizacyjnych należą m.in. cukrzyca, otyłość czy nabyte choroby sercowo-naczyniowe. Jak przeciwdziałać, jak leczyć wykorzystując nowe możliwości medycyny, aby mieć je pod kontrolą? Dyskutowali o tym uczestnicy sesji „Zdrowie publiczne i choroby cywilizacyjne” podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EEC) w Katowicach.
Prof. Joanna Chorostowska-Wynimko, kierownik Zakładu Genetyki i Immunologii Klinicznej Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, prezydent elekt European Respiratory Society, podkreśliła, iż choroby płuc są trzecią przyczyną zgonów w Europie. Koszty nimi spowodowane, wynikające tylko z utraconych lat efektywnej pracy, życia w niepełnosprawności (wskaźnik DALY), wynoszą ponad 800 bilionów euro rocznie. W Polsce jest to również bardzo wysoka kwota – ponad 219 mld zł.
„Mamy wiele narzędzi, które pozwoliłyby nam lepiej zaopiekować się tą potężną populacją chorych i lepiej zarządzać tymi chorobami. Powinniśmy – i mam nadzieję, iż w tym kierunku pójdzie opieka zdrowotna w Polsce – więcej uwagi zwrócić na profilaktykę. Mam na myśli zarówno profilaktykę pierwotną, chociażby edukację dla zdrowia w szkołach, jak i wtórną. Palenie jest czynnikiem ryzyka wielu chorób układu oddechowego, przez cały czas mamy z nim problem. Szczepienia stanowią profilaktykę dla osób zdrowych, ale szczególnie dla osób z przewlekłymi chorobami układu oddechowego, dla populacji starszej, w ramach profilaktyki wtórnej. Staramy się doprowadzić do tego, żeby standardem postępowania stały się badania przesiewowe w kierunku raka płuca metodą niskodawkowej tomografii komputerowej. Czekamy na realizację obietnicy wdrożeniu tego programu jako procedury Narodowego Funduszu Zdrowia. Zakończyliśmy mobilny skrining na Lubelszczyźnie, pokazując, iż te narzędzia powinny być różne dla różnych populacji o różnych potrzebach” – powiedziała prof. Chorostowska-Wynimko.
Ekspertka zauważyła, iż wykorzystanie niskodawkowej tomografii komputerowej jako przesiewu w kierunku raka płuca i połączenie jej z innym bardzo tanim narzędziem, czyli spirometrią, pomogłoby zaopiekować się populacją wysokiego ryzyka spowodowanego paleniem – „I to nie tylko w kontekście raka płuca czy POChP, ale też w kontekście kardiologii, dlatego iż niskodawkową tomografią uwidaczniamy również zwapnienia w tętnicach wieńcowych. Warto sięgnąć po efektywne narzędzia wczesnego wykrywania, które pozwolą jak najbardziej ekonomicznym kosztem dotrzeć do tych osób, które w przeciwnej sytuacji trafią do nas i tak, tylko z chorobą zaawansowaną, dużo droższą w leczeniu i już w takim stanie, kiedy leczenie nie pozwoli nam uzyskać chociażby wydłużenia czasu efektywnej pracy zawodowej tych osób. Chcę podkreślić, iż potrzeby chorych są w Polsce zrealizowane częściowo, bo leczenie mamy refundowane. Podstawową kwestią jest teraz poprawa organizacji z naciskiem na profilaktykę i wczesną diagnostykę”.
Cukrzyca – obowiązuje podejście interdyscyplinarne
Cukrzyca to kolejna choroba cywilizacyjna. Choruje na nią ponad 3 mln Polaków, czyli 10 proc. populacji. 30 proc. jest nieświadomych choroby. „Nie wiedzą, iż chorują, dlatego iż nie robią badań profilaktycznych, bo nie mają świadomości zdrowia. Co gorsza, system nie zwraca bardzo często na to uwagi. Tym samym nie zleca badań przesiewowych, które w każdym schorzeniu cywilizacyjnym są pierwszym podstawowym elementem zapobiegania” – stwierdził prof. Janusz Gumprecht, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Nefrologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Jak przypomniał, w diabetologii skończyła się era glukocentrycznego podejścia do leczenia cukrzycy, w którym stężenie glukozy było najważniejsze – „Patrzymy teraz zdecydowanie szerzej i definiujemy cukrzycę jako zespół interdyscyplinarny obejmujący oczywiście zaburzenia metaboliczne, ale też powikłania sercowo-naczyniowo-nerkowe, masę ciała. Więc lecząc, musimy patrzeć interdyscyplinarnie, nie zapominając o edukacji, postępowaniu behawioralnym i wszelkich dostępnych działaniach profilaktycznych. Wtedy dopiero możemy się zbliżyć do tego, co definiujemy jako sukces, a każdy z nas chce go osiągnąć – i nasi pacjenci, i my”.
Mówiąc o postępie w leczeniu cukrzycy, prof. Gumprecht podkreślił, iż innowacje nastąpiły w farmakoterapii, wspomnianym szerokim spojrzeniu na tę chorobę, a także w technologii – pojawiły się systemy ciągłego monitorowania stężenia glukozy, które pozwalają w czasie rzeczywistym obserwować, co się z nim dzieje. Aby chory skorzystał z tego postępu, trzeba zacząć od edukacji. Niestety świadomość pacjentów wciąż jest bardzo niska. Zdarzają się chorzy, którzy uważają, iż skoro mają osobistą pompę insulinową, to ona wszystko za nich zrobi i nie muszą się angażować w samoleczenie.
Choroba otyłościowa – może zrujnować system
O otyłości mówi się, iż jest epidemią XXI w. Na świecie, w Europie, w Polsce nigdy dotąd tak dużo osób nie chorowało na otyłość, a będzie chorować jeszcze więcej. Liczba osób chorujących na otyłość w naszym kraju to w tej chwili ok. 9 mln, czyli 21 proc. dorosłej populacji, a według prognoz w 2035 r. ten odsetek wzrośnie do 33 proc. „Bardzo się cieszę, iż w przestrzeni publicznej coraz więcej się mówi, iż otyłość – to choroba. Jeszcze do niedawno otyłość była traktowana jako wybór pacjenta – problem kosmetyczny, zaniedbanie, lenistwo, wina. To wszystko nieprawda. Otyłość jest niezwykle groźną, przewlekłą chorobą bez tendencji do samoistnego ustępowania, z tendencjami do nawrotów, zagrożoną ogromną liczbą powikłań. To musimy sobie uświadomić, ponieważ ta choroba jest w stanie zrujnować cały system opieki zdrowotnej. W Polskim Towarzystwie Leczenia Otyłości obserwujemy, iż pacjenci chorujący na otyłość ustawiają się w coraz dłuższych kolejkach do wielu różnych specjalistów, którzy leczą powikłania tej choroby” – przestrzegał prof. Paweł Bogdański, kierownik Katedry i Zakładu Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych i Dietetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Jak dodał, zespół sercowo-nerkowo-metaboliczny (CRM) jest terminalną fazą choroby otyłościowej. Otyłość średnio skraca życie od 6 do 8 lat u mężczyzn, u kobiet od 8 do 10 lat. Aż 90-krotnie wzrasta ryzyko cukrzycy typu 2 u kobiet z BMI powyżej 35. Otyłość zwiększa ryzyko rozwoju miażdżycy, udaru mózgu, zawału serca, migotania przedsionków, zaburzeń rytmu serca i niewydolności serca. Otyłość to ogromne zagrożenie onkologiczne. 70 proc. endoprotezoplastyki stawu kolanowego u kobiet, to skutki tylko i wyłącznie otyłości. „Koszty związane z otyłością ponoszone przez Polskę to ok. 15 mld dol., w 2060 r. będzie to 90 mld dol. Te koszty rosną w sposób dramatyczny. Globalnie są bliskie temu, co cały świat wydaje na zbrojenia. Za kilkadziesiąt lat będzie to 10 razy więcej” – powiedział prof. Bogdański.
Prezes PTLO stwierdził, iż by powstrzymać “otyłościowe tsunami” konieczne są zmiany systemowe. Trzeba postawić na profilaktykę, by chronić dzieci, młodzież i przynajmniej część dorosłych przed rozwojem tej choroby, a także na odpowiednie, nowoczesne leczenie osób już chorujących.
„Profilaktyka jest niezwykle ważna i potrzebna, wpisana w każdą chorobę przewlekłą. Jednak takie działania są nieskuteczne u osób, które już zachorowały na otyłość. Mówienie pacjentowi „proszę mniej jeść i więcej się ruszać”, jest stwierdzeniem rodem ze średniowiecza. o ile ktoś choruje na otyłość, to dzięki kompleksowemu zaangażowaniu niefarmakologicznemu, odpowiedniej diecie, aktywności fizycznej, wsparciu psychologa, straci mniej więcej 3-5 proc. wyjściowej masy ciała, do tego efekt jest nietrwały. Taka interwencja prowadzi do dalszego rozwoju choroby, pojawienia się kolejnych powikłań, narażenia pacjenta na coraz częstsze wizyty u specjalistów. Natomiast skuteczne leczenie chroni przed rozwojem powikłań” – wyjaśnił prof. Bogdański.
Doktor Maria Libura, kierownik Zakładu Dydaktyki i Symulacji Medycznej Collegium Medicum z Centrum Symulacji Medycznej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie stwierdziła, iż w ramach działań systemowych potrzebujemy edukacji społecznej, która pozwoli uregulować działania przemysłu żywnościowego. Pomocne byłoby wprowadzenie ostrzeżeń, w szczególności na ultrawysoko przetworzonych produktach, które powinny być oznakowane tak jak papierosy. Powinien być zakaz reklamy tego typu produktów, w szczególności skierowanej do dzieci. I dodała – „Jest jeszcze drugi aspekt. Choroby cywilizacyjne są ściśle związane ze statusem społeczno-ekonomicznym. Ludzie biedniejsi są grubsi, częściej palą. Okazuje się, iż te grupy społeczne są bardzo świadomie poddawane marketingowi ze strony m.in. przemysłu spożywczego. Trzeba to ukrócić. To wymaga proaktywnej roli państwa, chociażby postarania się, żeby w sklepach dostępne były produkty zdrowe w cenie, która jest przystępna”.
Prof. Chorostowska-Wynimko dodała, iż status socjoekonomiczny silnie wpływa też na słabą „konsumpcję” programów profilaktycznych. Osoby o niskim statusie najmniej chętnie i najmniej licznie zgłaszają się do wszelkich interwencji profilaktycznych – „To jest dodatkowe obciążenie dla tej grupy społecznej i w moim odczuciu wymaga to absolutnie proaktywnej polityki zdrowotnej”.
Paneliści próbowali odpowiedzieć na pytanie, co trzeba zrobić, żeby zatrzymać epidemię chorób cywilizacyjnych. „Po pierwsze musimy zwiększać świadomość wśród mieszkańców naszego kraju, bo tylko niecałe 20 proc. Polaków zdaje sobie sprawę, iż otyłość to groźna, przewlekła choroba prowadząca do wielu konsekwencji zdrowotnych. Druga kwestia – potrzebujemy zespołów terapeutycznych, bo leczyć chorobę otyłościową powinien lekarz, ale z całym zespołem terapeutycznym, czyli dietetykiem, fizjoterapeutą, psychologiem, w skoordynowany sposób. Potrzebujemy również rozwiązań systemowych, bo na razie takich nie mamy. Pojawiają się pojedyncze pomysły, ale niezbędne są działania międzyresortowe, zaangażowanie wielu ministerstw, skoordynowane podejście, bo otyłość to choroba, która ma wiele twarzy, wymiarów, a zagraża systemowi opieki zdrowotnej” – powiedział prof. Bogdański.
Prof. Gumprecht dodał, iż niezbędne są regulacje, bo bez nich wiele nie osiągniemy – „Możemy mieć świetne programy w każdej z dziedzin, o których mówimy. o ile nie będzie przepisów wykonawczych, nie rozwiążemy problemów”. Natomiast Paweł Łangowski, członek Rady Zdrowotnej Pracodawców RP przypomniał, iż na profilaktykę przeznaczane jest zaledwie 2 proc. budżetu NFZ. Bez zwiększenia wydatków na ten cel nie osiągniemy efektów.
„Apeluję do polityków, żeby nie lękali się przekazywania środków na profilaktykę, w tym dla podstawowej opieki zdrowotnej. Z informacji, które do nas dochodzą, wynika, iż niedługo ma się rozpocząć program przesiewowy wykrywania hipercholesterolemii rodzinnej, co jest bardzo ważne, tylko nie przewidziano na to środków. Później będzie zdziwienie, iż nie jest on realizowany. Często słyszę, iż ciężko dofinansować POZ, bo wtedy trzeba będzie zabrać pieniądze szpitalom. No tak, ale jeżeli nie zainwestujemy w POZ, to szpitali będzie potrzebnych drugie tyle, bo będzie więcej chorych wymagających hospitalizacji. Trzeba po prostu odważniej przesunąć finansowanie w kierunku POZ” – apelował Tomasz Zieliński, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie, Polska Izba Informatyki Medycznej.
„Myślę, iż edukację należy przedstawić jako kwestię całkowitej zmiany patrzenia społeczeństwa na swoje zdrowie. To powinno być partnerstwo, współodpowiedzialność, a nie bycie podmiotem działań systemu opieki medycznej. Po drugie – wydaje mi się, iż mamy wiele zasobów, które są źle albo słabo wykorzystane i niekoniecznie trzeba budować coś nowego, żeby uzyskać efektywne narzędzia. Leczymy wiele, wiele osób z chorobami odtytoniowymi, a naszą jedyną interwencją jest powiedzenie „proszę nie palić”. Nie mamy refundacji leków, więc zostawiamy te osoby same sobie” – podsumowała dyskusję prof. Chorostowska-Wynimko.