Od jesieni do programu szkolenia specjalizacyjnego zostanie włączony moduł z medycyny pola walki. Każdy chirurg ogólny nauczy się udzielać pomocy w warunkach wojny. Nauczy się także, jak zabezpieczyć rany, jednocześnie dbając o własne bezpieczeństwo.
Intensywny pięciodniowy program medycyny pola walki przeprowadzony zostanie w Wojskowym Centrum Kształcenia Medycznego w Łodzi. Każdy przyszły chirurg ogólny odbędzie go w ramach szkolenia specjalizacyjnego, a jego zaliczenie będzie warunkiem koniecznym, by przystąpić do państwowego egzaminu specjalizacyjnego (PES), na podstawie którego można uzyskać specjalizację – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak tłumaczy prof. Jerzy Sieńko, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii ogólnej, który zdecydował o wprowadzeniu medycyny pola walki do szkolenia specjalizacyjnego, przyszli specjaliści będą uczyć się udzielania pomocy na linii frontu przy pomocy symulatorów pola walki w różnych warunkach pogodowych, takich jak śnieg, ciemność czy zacinający deszcz. Nauczą się, jak zabezpieczyć rany na polu walki, jednocześnie dbając o własne bezpieczeństwo. Będzie to szkolenie z pierwszego stopnia zabezpieczenia medycznego.
– Nie wyobrażam sobie, by w obecnej sytuacji geopolitycznej, gdy za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, polscy chirurdzy nie znali podstaw medycyny pola walki. Bardzo ważne jest, by nauczyli się działać w systemie pozaszpitalnym, w którym nie dysponują takim samym zapleczem, jak na co dzień, znali rodzaje opatrunków wojskowych, wiedzieli na przykład, iż opatrunek hemostatyczny, który wciska się w ranę, może mieć długość 1,5 m, i potrafili go wyciągnąć – mówi prof. Sieńko.