Czy zniesienie limitów w lecznictwie szpitalnym jest możliwe i skąd wziąć dodatkowe środki na takie rozwiązanie – starali się odpowiedzieć eksperci biorący udział w jednej z dyskusji w ramach Forum Rynku Zdrowia.
Za jedną z przyczyn tworzenia się kolejek pacjentów oczekujących na świadczenia uznaje się limity związane z wysokością kontraktów placówek medycznych NFZ, czyli pierwotnie wynikają one z ograniczeń budżetowych. Nie jest to jednak prosta zależność, dlatego zniesienie limitów w lecznictwie szpitalnym niekoniecznie się sprawdzi, a poza tym pojawia się pytanie o pokrycie dodatkowych kosztów takiego ruchu. W czasie Forum Rynku Zdrowia, podczas debaty dotyczącej finansowania systemu ochrony zdrowia, rozważano m.in. opcję zniesienia limitów w opiece szpitalnej i kosztów tej zmiany.
Prof. Jarosław Czubak (konsultant krajowy w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu) jako przykład likwidacji kolejek pacjentów dzięki zniesieniu limitów podał zabiegi endoprotezoplastyki. Pozytywnym efektem zmian było zwiększenie liczby zabiegów, przez co większa liczba lekarzy mogła nabrać wprawy w tych zabiegach. Oczywiście pociągnęło to za sobą wyższe wydatki NFZ, ale zdaniem profesora Czubaka należy oceniać to w kategorii inwestycji. Poprzez te zabiegi chirurgiczne, pacjenci wracają do sprawności, dzięki czemu system nie ponosi kolejnych kosztów związanych ze wsparciem niepełnosprawnej osoby.
Łukasz Kozłowski (główny ekonomista, Federacja Przedsiębiorców Polskich) pytał – „Ale czy stać nas na to, by takie rozwiązanie, czyli zniesienie limitów w szpitalnictwie stało się faktem? Ile ten pomysł realnie kosztuje? Mówimy tutaj o około 23 mld zł rocznie”. W przyszłym roku przewidywany jest wzrost wydatków na ochronę zdrowia. Środki na to w większości pochodzą z składki zdrowotnej. Wprowadzone rozwiązanie wymagałoby znacznie większego wzrostu środków, w stosunku do planowanego. Wzrost ten nie doprowadzi jednak, zdaniem Łukasza Kozłowskiego, do poprawy dostępności, z uwagi na m.in. starzenie się społeczeństwa, presję na wprowadzanie innowacyjnych leków i technologii medycznych, inflację, braki kadrowe.
„W 2024 roku nakłady na ochronę zdrowia liczone w stosunku do PKB z tego samego roku faktycznie spadną – do 5,07 proc. z 5,36 proc. w 2023 roku. W okresie wysokiej inflacji, gdy nominalny PKB bardzo gwałtownie przyrasta, rozwierają się nożyce pomiędzy wartością nakładów na ochronę zdrowia w relacji do PKB sprzed dwóch lat a relacją wydatków w stosunku do roku bieżącego” – tłumaczył Łukasz Kozłowski. Jego zdaniem, planem minimum powinno być założenie, iż wydamy 6,2 proc. PKB – „Ten wskaźnik ulegnie bardzo istotnemu obniżeniu ze względu na szybszy wzrost nominalnego PKB branego pod uwagę przy ustalaniu ustawowego wskaźnika, od wzrostu poziomu zaplanowanych nakładów na ochronę zdrowia. Dlatego pojawia się pytanie, skąd czerpać dodatkowe środki na wzrost finansowania ochrony zdrowia?”. Podkreślił także, iż środki na zniesienie limitów szpitalnych są prawie niemożliwe do pozyskania w ciągu roku. Do finansowania dodatkowych świadczeń korzystano dotychczas z funduszu zapasowego NFZ, ale “w 2023 roku z funduszu zapasowego NFZ pozyskano 22 mld zł na pokrycie ujemnego wyniku finansowego NFZ. W przyszłym roku już praktycznie tych rezerw zabraknie”. Szansą na powodzenie takiego rozwiązania byłoby zwiększenie dotacji z budżetu państwa, czyli przywrócenia dotacji celowych na realizację tego typu rozwiązań.
Łukasz Kozłowski zwrócił również uwagę na możliwość powrotu do niektórych sprawdzonych rozwiązań z przeszłości. Jako przykład podał zlikwidowaną w 2000 roku ulgę na wydatki zdrowotne czy odpisywanie od podatku składki zdrowotnej. Poprzez współpracę sektorów, publicznego i prywatnego, można dzięki nim poprawić dostęp pacjentów do świadczeń.
Podczas debaty poruszono również kwestię sytuacji finansowej szpitali powiatowych, które dodatkowe środki, musiały przeznaczyć głównie na podwyżki wynagrodzeń personelu. „Realny wzrost wynagrodzeń wyniósł w 2023 roku 12-13 proc.” – podkreślała Bernadeta Skóbel (radca prawny, kierownik Działu Monitoringu Prawnego i Ekspertyz w Związku Powiatów Polskich). Z tego powodu koszty rosną, co zmusza placówki medyczne do realizacji nadwykonań – tam, gdzie pozwala na to liczba mieszkańców. Jak podkreślała dyr. Skóbel, mechanizm jest następujący: szpitale dostaną środki pod ale warunkiem realizacji coraz większej liczby nadwykonań. Jedynie 10 proc. szpitali powiatowych ma zysk z działalności podstawowej. Ekspertka zaznaczyła, iż zmiany w systemie są konieczne, ale powinny być wprowadzane ewolucyjnie, bez “tworzenia systemu na nowo”. Zwróciła także uwagę, iż wobecnie, gdy w systemie pojawiają się dodatkowe środki, to i tak często nie są one efektywnie rozdysponowane.
Eksperci zwrócili również uwagę na to, iż jednym ze sposobów ograniczenia kolejek i uzyskania oszczędności w systemie, jest położenie większego nacisku na profilaktykę – jest to najprostsze i najtańsze rozwiązanie ze wszystkich proponowanych. Wymaga to jednak poprawy możliwości opieki nad pacjentem w POZ, a przykład dalszego poszerzania możliwości kierowania na badania diagnostyczne. przez cały czas zbyt często pierwsze badania diagnostyczne pacjent przechodzi dopiero w szpitalu. „Powinniśmy tutaj brać dobry przykład z naszych sąsiadów – Czechów. Tam zlecane pacjentom badania nie są ograniczone kwotą, ale pewnymi standardami i procedurą. Dzięki temu lekarz ma w rękach testy, które najtrafniej zdiagnozują pacjenta” – mówił Jarosław Wyligała (prezes zarządu, MEDTECH).
„Cały czas powtarzamy, iż brakuje pieniędzy. I jak nie ma, tak nie ma. Chciałbym, by przyszły minister zdrowia w końcu kompleksowo podszedł do ochrony zdrowia. Limity w ochronie zdrowia – czy tylko o to chodzi? Nie mamy kadr. Otwarto wydziały lekarskie na wszelkich możliwych uczelniach. Dzisiaj w kraju nie jesteśmy na to gotowi, by każda prywatna uczelnia mogła kształcić lekarzy. Chodzi o zaplecze naukowo-badawcze” – mówiła dr Bartosz Straszak (dyrektor ds. inwestycji i rozwoju w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu).