Jak pisaliśmy w naTemat, jeszcze na początku kwietnia Polskę obiegła poruszająca informacja o trojaczkach z Tarnowa, które zostały zostawione przez biologicznych rodziców w tamtejszym szpitalu. Wiktoria, Kacper i Oskar mieli trzy miesiące w chwili, gdy matka i ojciec zrezygnowali z dalszej opieki nad nimi
Trojaczki z Tarnowa pozostawione w szpitalu. Pilnie szukają nowego domu
Trojaczki trafiły do rodziny zastępczej. – w tej chwili dziećmi opiekuje się ich babcia, mama ojca dzieci. Ale dostaliśmy informację, iż niedługo będziemy musieli je stamtąd zabrać – powiedziała w rozmowie z naTemat Dorota Krakowska, dyrektor Centrum Usług Społecznych w Tarnowie.
– Będziemy robić wszystko, żeby dzieci trafiły do rodziny zastępczej, a nie do placówki opiekuńczo-wychowawczej, bo to jest już ostateczność. Mam nadzieje, iż apele pomogą – dodała.
Dzieci nie powinny jednak być rozdzielone. Z tego względu znalezienie rodziny zastępczej dla aż trojga dzieci stanowi ogromne wyzwanie. Pomimo tego, niedługo po ujawnieniu do niesień telefon w tarnowskim CUS nie przestawał dzwonić.
– Dzieci nie są do adopcji. Mają nieuregulowaną sytuację prawną. A znacząca liczba rodzin, ok. 60-70 proc. osób, które dzwoniły, była zainteresowana adopcją – wyjaśniła w naTemat Sylwia Walaszek-Banuch.
Trojaczki z Tarnowa szukają rodziny zastępczej. "Czekamy, co będzie się działo"
W pierwszym tygodniu kwietnia Walaszek-Banuch wyjaśniła, iż na ten moment zakończył się proces poszukiwania kandydatów na rodzinę zastępczą. Udało się stworzyć pierwszą listę osób spełniających kwalifikacje.
– o ile będzie taka potrzeba i sąd nas zapyta o wskazanie rodziny zastępczej, to mamy kandydatów, którzy chcieliby się nimi zająć. W tym momencie czekamy na decyzję sądu. Wstrzymujemy wszelkie poszukiwania. Czekamy, co będzie się działo dalej – dodała.
Procedury jednak trwają, a dzieci wciąż nie zostały przydzielone do żadnej rodziny. W minioną sobotę Krystyna Janda udostępniła apel, w którym poinformowano o poszukiwaniu rodziny zastępczej nie tylko dla trojaczków, ale dwanaściorga dzieci w wieku od trzech miesięcy do 16 lat.
Emocje wokół trojaczków z Tarnowa. "Uszanujmy decyzję matki"
Pod wpisem wywiązała się dyskusja dotycząca biologicznych rodziców Oskara, Kacpra i Wiktorii. "Rodzice zostawili dzieci w szpitalu, wyrazili w ten sposób chęć zrzeknięcia się praw rodzicielskich" – napisała jedna z użytkowniczek Facebooka.
"Są ludzie, którzy chcą adoptować dzieci, ale nie mogą, bo w tej chwili psycholog i opieka społeczna pracują z biologicznymi rodzicami, aby jednak zaopiekowali się dziećmi, które zostawili i których nie chcą" – dodała.
"Dlaczego idea zostania w biologicznej rodzinie jest ważniejsza niż dobro dzieci? Ludzie nie chcą być rodzina zastępcza z biologicznymi rodzicami w tle, którzy w każdej chwili z każdego powodu mogą zabrać dzieci do siebie. Dzieci są w szarej strefie, a rodzice się zastanawiają czy je chcą, czy ich nie chcą, będąc pod presją urzędników" – stwierdziła.
"Nie rozumiem tej sytuacji. Biologiczna matka donosiła tak trudną ciążę i dzieci najwidoczniej są zdrowe. Decyzja o oddaniu na pewno była trudna, uszanujemy ją i dajmy dzieciom lepszą przyszłość" – podsumowała.
Z kolei inna uczestniczka dyskusji zwróciła uwagę na inne problemy związane z systemem pieczy zastępczej.
"Nad upadkiem pieczy zastępczej ciężko pracowały kolejne rządy. Od Milera do teraz. Takie są efekty. Placówki opiekuńczo-wychowawcze zapełnione dziećmi - zwrotami z rodzin zastępczych. Rodziny zastępcze zostawione adekwatnie samym sobie bez prawidłowego wsparcia i pomocy" – stwierdziła.