Czy zwróciliście uwagę, iż większość problemów, które politycy dziś „rozwiązują”, to problemy, które sami wcześniej stworzyli? Wystarczy spojrzeć na tzw. zielony ład, transformację energetyczną czy podnoszenie podatków od energii i ciepła. To oni uchwalili przepisy, które podniosły nasze rachunki o 70–90 procent, a dziś ogłaszają wielkie plany ratunkowe, mające naprawić to, co wcześniej zepsuli.
Paradoks polityki: najpierw szkodzić, potem ratować
W normalnym świecie ktoś, kto popełnia błędy, ponosi za nie odpowiedzialność. W polityce – przeciwnie. Im większy kryzys, tym większa szansa na nowe stanowisko, komisję, reformę lub dotację. To swoista fabryka problemów, w której każdy błąd jest okazją do ogłoszenia nowego programu naprawczego. A koszty? Zawsze przerzucane na obywateli.
Zielony ład czy zielone szaleństwo?
W teorii miało być ekologicznie, tanio i nowocześnie. W praktyce – rachunki za prąd, ogrzewanie i paliwo rosną szybciej niż pensje. Polacy płacą coraz więcej, bo politycy wymyślają coraz to nowsze obostrzenia i podatki. Potem ci sami ludzie pojawiają się w mediach, mówiąc, iż „trzeba chronić obywateli przed skutkami zielonej transformacji”. Absurd? Raczej codzienność.
Obowiązkowe badania psychiatryczne dla polityków
Coraz częściej pojawia się pomysł, by wprowadzić obowiązkowe badania psychiatryczne dla osób pełniących funkcje publiczne. I trudno się z tym nie zgodzić. To nie jest złośliwość – to troska o zdrowie publiczne i państwowy rozsądek. Skoro kierowca autobusu, pilot samolotu czy lekarz musi przechodzić regularne kontrole psychiczne, dlaczego nie polityk, który decyduje o losach milionów ludzi?
Badania powinny być przeprowadzane u kilku niezależnych specjalistów, by wykluczyć możliwość fałszerstw czy wpływów. W końcu zbyt wiele decyzji w ostatnich latach przypominało działania oderwane od rzeczywistości.
Kiedy polityka staje się terapią
Można odnieść wrażenie, iż polityka dla wielu stała się formą autoterapii – miejscem, gdzie można odreagować frustracje, kompleksy i potrzebę kontroli. Niestety, skutki takich terapii odczuwamy wszyscy – w portfelach, rachunkach i przepisach, które komplikują życie obywatelom.
Podsumowanie
Polityka coraz częściej przypomina eksperyment społeczny prowadzony przez ludzi, którzy nie ponoszą żadnych konsekwencji swoich decyzji. Dlatego badania psychiatryczne dla polityków nie są żartem – są koniecznością. Być może wtedy udałoby się uniknąć sytuacji, w których ci sami ludzie najpierw tworzą kryzys, a potem z powagą ogłaszają, iż właśnie opracowali plan, jak go rozwiązać.
Pytania i odpowiedzi
Dlaczego badania psychiatryczne dla polityków są potrzebne?
Ponieważ decydują o życiu i bezpieczeństwie milionów ludzi – a ich decyzje często wpływają bezpośrednio na sytuację gospodarczą i społeczną kraju.
Czy to naruszałoby prawa człowieka?
Nie. To standardowa praktyka w wielu zawodach odpowiedzialnych za zdrowie, życie i bezpieczeństwo innych – np. wśród lekarzy, pilotów czy kierowców.
Czy takie badania coś zmienią?
Tak, mogą ograniczyć liczbę osób niezrównoważonych emocjonalnie lub podatnych na presję, które trafiają do polityki dla własnych korzyści.










