Badania kliniczne w Polsce wymagają nowej strategii

mzdrowie.pl 4 dni temu

Odpowiedni system organizacji badań klinicznych na terenie szpitala czy dużej przychodni może wielokrotnie zwiększyć przychody z tego źródła. Z poziomu 1-2 proc rocznego przychodu szpital może wejść na poziom 20-25 proc. przychodów osiąganych z tytułu realizacji dużych projektów badawczych oraz zwiększenia liczby włączanych pacjentów do badań. Dodatkowo zwiększanie skali i profesjonalizacja działania może zapobiec odpływowi badań klinicznych z Polski i innych państw europejskich do Azji, zwłaszcza Chin – mówi dr Marek Konieczny, prezes firmy Clinical Trials Solutions, ekspert w obszarze badań klinicznych z firmy

Jak w jednym zdaniu zdefiniować, czym zajmuje się Pana firma?

Marek Konieczny – Kluczem do sukcesu, także ekonomicznego, jest nie tyle prowadzenie badań klinicznych niejako przy okazji, ale w ramach profesjonalnego i wyodrębnionego w strukturze placówki ośrodka badań klinicznych. Tworzymy z badań klinicznych niejako nową gałąź usług medycznych w danej jednostce. Dzięki naszemu wieloletniemu know-how i przede wszystkim dzięki naszej platformie Smart Trials integrujemy wszystkie procesy kliniczne w danej placówce. Powoduje to, iż mogą być realizowane projekty w znacznie większej skali niż dotychczas. Dzięki naszym rozwiązaniom, właściciel czy zarządzający szpitalem doskonale widzi jak w jego placówce są prowadzone, monitorowane, rozliczane projekty. Ba, ma choćby bezpośredni wpływ na to, jak taki ośrodek działa, w jakim kierunki następuje jego rozwój, co z kolei wpływa na dynamiczny wzrost przychodów jednostki z tego tytułu.

Czy rzeczywiście Polska ma tak mocną pozycję na światowym rynku badań klinicznych?

– Dotychczas rozwijaliśmy się w dobrym tempie, głównie dzięki temu, iż Polska jest przez cały czas bardzo dobrze oceniana pod względem potencjału – chodzi między innymi o pacjentów, którzy niestety np. w chorobach nowotworowych (na skutek niestety opóźnionego rozpoznania ) znajdują się częściej w bardziej zaawansowanym stadium choroby, a więc są włączani do badań w późniejszych stadiach chorób, które to grupy nie są tak liczebnie reprezentowane jak np. w krajach Europy Zachodniej. Jednocześnie poziom naszej wiedzy medycznej, nasze szpitale oraz kadra medyczna stoją przez cały czas na wysokim poziomie.

– Gdzie są zatem zagrożenia dla naszej pozycji?

– Niestety nie wykorzystujemy najnowszych technologii, a zwłaszcza nie posiadamy skutecznego i efektywnego systemu zbierania i zarządzania danymi medycznymi. Od pewnego poziomu zaczyna to utrudniać skuteczne i dynamiczne realizowanie badań, zwłaszcza bardziej zaawansowanych, czyli bardziej atrakcyjnych finansowo projektów badawczych. W dodatku – tak jak cała Europa – staliśmy się nadmiernie sformalizowani, zbiurokratyzowani, a co za tym idzie, uruchomienie nowych projektów trwa u nas dłużej niż w innych krajach. Firmy farmaceutyczne zaś idą tam, gdzie są szybciej inicjowane badania, gdzie jest taniej, gdzie obsługa administracyjna jest prostsza.

– Co z tym zrobić?

– W badaniach klinicznych chodzi o równowagę trzech elementów – medycyny, bioetyki i biznesu. Możemy się z tym nie zgadzać lub nie, narzekać, utyskiwać, ale postęp i kierunki innowacji w medycynie wytyczają dzisiaj duże firmy farmaceutyczne. Badania uniwersyteckie ze względu na system finansowania niestety nie wyznaczają już w większości trendów rozwoju w medycynie .
Dodatkowo nasz polski model prowadzenia badań klinicznych jest przestarzały, ponieważ opiera się na jednostkach, a nie na zespołach. Czasy genialnych wynalazców a la Leonardo Da Vinci już dawno odeszły do lamusa. Dziś nad wynalezieniem nowego leku czy nowej technologii pracują dziesiątki, a czasem setki ludzi. Ponadto firmy są zainteresowane dużą skalą rekrutacji, więc chcą rozmawiać z partnerem, który zapewni im odpowiednią skalę projektu. Zamiast współpracować z dziesiątkami małych podmiotów, szukają większych usystematyzowanych struktur. A w Polsce nie jest łatwo takich partnerów znaleźć.

– Powstają centra wspierania badań klinicznych, może one spełnią taką rolę?

– Na pewno idea i założenia były słuszne, jednak jak jest z realnym wykonaniem? Pozwolę sobie nie rozwijać tego tematu, wystarczy jednak zerknąć na wyniki – proszę sprawdzić nakłady finansowe poniesione przez ABM versus efekty, które miały przynieść jako zwrot poniesionych nakładów do systemu. A wracając do głównego tematu, to uważam, iż większość ludzi choćby z branży medycznej nie zdaje sobie sprawy z możliwości dodatkowych przychodów, które mogą wygenerować dla placówek badania kliniczne. Niektórzy nie do końca uświadamiają sobie także sprawę z tego, jakie ukryte koszty ponosi szpital, na którego terenie trwa jakieś badanie kliniczne, prowadzone w starym schemacie. Zadowalają się często tym, iż otrzymują procentowe wynagrodzenie – np 30 proc. budżetu projektu badawczego – i nic dodatkowego nie muszą robić. Wydaje im się, iż to czysty zysk, a – po pierwsze – często dokładnie wyliczone koszty ponoszone przez szpital przekraczają oferowane na wstępnie wynagrodzenie procentowe, a po drugie – nie zdają sobie sprawy, ile mógłby szpital zyskać, gdyby w danym projekcie badacz zamiast włączać tylko kliku czy kilkunastu pacjentów, mógł włączyć ich kilkudziesięciu. To jest realna pomoc oferowana przez nas, a na końcu realne pieniądze dla szpitala czy placówki.

Ale koniec końców nie jest źle, jakaś grupa pacjentów w tych badaniach jest leczona.

– Patrząc na to nasze piąte miejsce w Europie i dziewiąte na świecie może się tak faktycznie wydawać. Jesteśmy jednak w momencie decydującym, kiedy w badaniach klinicznych – mówiąc obrazowo – kończy się era indywidualnych żniwiarzy, zbierających zboże z małych poletek dzięki kosy, a zaczyna era kombajnów, obsługujących wiele hektarów dziennie. Rynek jest w momencie przełomu. Albo się gwałtownie przeorganizujemy i zachowamy swoją pozycję, albo pozostaniemy daleko za innymi. Proszę zobaczyć, co się stało z Chinami, tak do niedawno lekceważonymi. Dziś kontrolują ponad 30 proc. rynku badań klinicznych na świecie. Tak duży postęp osiągnęły w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Zatem można? – można

– Co to w praktyce oznacza?

– Przychodzimy do dyrektora placówki z rozwiązaniami technologicznymi, dzięki którym może znacznie zwiększyć skalę prowadzonych w jego szpitalu badań, a jednocześnie zyskać nad nimi pełną kontrolę. W konsekwencji ma szansę, aby wpływy z badań nie stanowiły już tylko kilku skromnych procent jego przychodów, a zaczęły osiągać kilkanaście procent – w krótkim czasie, tak jako to się dzieje w dużych ośrodkach w USA czy Francji. Duży podmiot jest w stanie rekrutować powyżej stu pacjentów do jednego projektu, na podstawie jednego kontraktu. I to jest atrakcyjne dla sponsora badania, który może za to o wiele więcej zapłacić. Do tego potrzebna jest jednak technologia, know-how, odpowiednia logistyka, zbudowanie zespołu, który się tym będzie zajmował i wsparcie ekspertów z zewnątrz.

– Tylko czy jako Polska podejmiemy to wyzwanie?

– jeżeli Polska nie zacznie tego robić w dobrze zorganizowany sposób, jesteśmy skazani na stopniowe tracenie pozycji na rynku. Starym modelem już nic więcej nie osiągniemy. Oczywiście, zawsze będziemy mieli szanse na udział w niszowych badaniach, małej skali czy wąskich wskazaniach. Duże projekty jednak odpłyną, choćby nie do innych państw europejskich, ale do np. Azji.

Gdzie tkwią trudności, żeby taki rozwój mógł nastąpić?

– Przede wszystkim w starym myśleniu, utrwalaniu starego schematu opartego na tzw. manualnej pracy. Powiedzmy sobie wprost: naprawianie tego modelu już nic więcej nie da. Świat też już od niego odszedł. Teraz jest czas dyrektorów z otwartą głową, którzy podejmą takie wyzwania i którzy nie będą postrzegali badań jako czegoś dodatkowego, realizowanego „przy okazji” – ale jako dodatkowej linii biznesowej i możliwości rozwoju placówki. Tylko, iż sam dyrektor raczej nie jest w stanie tego zrobić, potrzebny mu będzie zewnętrzny profesjonalny podmiot, który pomoże rozwinąć mu badania do większej skali. Bez zewnętrznego wsparcia dyrektor choćby nie ma czasu, aby prawidłowo zebrać dane, przeanalizować i rozpocząć działania. Po prostu często ma wiele ważniejszych zadań, wyzwań, ale profesjonalnym wsparciem może mu się to udać. Wprowadzenie takiego systemu sprawia, iż nowe źródła przychodów dla szpitala pojawiają się natychmiast.

(rozmawiał Krzysztof Jakubiak)

Idź do oryginalnego materiału