Alfabet 2025, czyli grupa odpowiedzialna za to, jak jest

mzdrowie.pl 2 dni temu

Tradycyjnie podsumowujemy rok w systemie subiektywnym przedstawieniem osób, które w największym stopniu odpowiadają za to, jak jest. Składamy gratulacje wszystkim, którzy znaleźli się w tegorocznym alfabecie. Wpływali na kształt naszego systemu. Dobra robota!

Jerzy Bochyński 
jest stały w uczuciach i kocha równo wszystkich aktorów naszej systemowej sceny. Ale pod jednym warunkiem — muszą przyjechać do Karpacza. Im bliżej kolejnych wyborów, tym mniej się obawia o frekwencję na FOZ.

Michał Byliniak 
jakoś tak okrzepł, umocnił się, urósł w siłę. Tak iż nikt choćby nie pyta, którą z kilku wyższych uczelni, jakie ukończył, uważa za swoją prawdziwą Alma Mater. I czy bardziej się czuje częścią farmacji czy przemysłu.

Grzegorz Cessak 
powoli staje się systemowym matuzalemem. adekwatnie tylko najstarsi górale jeszcze pamiętają, od kiedy zaczął rejestrować te różne produkty. Ale brukselizacja jego obszaru postępuje, więc spędza chyba już tyle samo czasu w Warszawie, co w Brukseli.

Michał Chrobot 
stał się dla systemu równie ważny, jak istotny jest koder dla wszystkich szpitala. Czyli bezcenny. Zaskoczył zmianą miejsca kodowania. Czy to był upcoding czy downcoding, czas pokaże.

Janusz Cieszyński 
wysyła pisma, prosi o dane, a potem publikuje interesujące informacje, zwykle na niekorzyść aktualnie rządzących. Niestety w internetach nic nie ginie i każdy jego celny post kończy się ripostą — „a respiratory”? Warto więc podkreślić, iż nic na niego nie znaleźli i został oczyszczony z wszelkich zarzutów.

Bartłomiej Chmielowiec 
z roku na rok dysponuje coraz większym budżetem. Dostaje do dyspozycji kolejne fundusze na wypłacanie różnych odszkodowań i zadośćuczynień. Niestety przez cały czas w Polsce nie płacą odszkodowania za czas spędzony w kolejkach. To byłby fundusz przepotężny. Ale on na pewno wiedziałby, jak go spożytkować.

Szymon Chrostowski 
skupił się w minionym roku na edukacji, nie tylko onkologicznej. Kierowana przez niego fundacja potrafi organizować naprawdę duże projekty, idące w dziesiątki tysięcy edukowanych pacjentów.

Piotr Czauderna 
zachował swoją rolę jako głównego doradcy Prezydenta RP do spraw zdrowia. A ponieważ prezydent się zmienił, to i rola profesora się zmieniła. Teraz każdy minister zdrowia powinien najpierw z nim porozmawiać, zanim przygotuje jakiś projekt ustawy. Bo żadna nowa ustawa nie może być dzisiaj pewna, iż wejdzie w życie, dopóki Belweder jej nie potwierdzi.

Marcin Czech 
staje się powoli lekarzem renesansu. Zajmuje go już nie tylko farmakoekonomika, biologia medyczna, ale też epidemiologia, zdrowie publiczne a choćby psychiatria. Biorąc pod uwagę, jak mądry i doświadczony to człowiek, trzeba mieć nadzieję iż nadejdzie renesans jego znaczenia w systemie.

Leszek Czupryniak 
z uporem godnym lepszej sprawy leczy diabetyków, edukuje, przekonuje, tłumaczy. Kolejny niewykorzystywany zasób systemowy. Gdyby mu dać moc sprawczą, zmieniłby wiele na lepsze. Zwalcza cukier w każdej postaci i nie słodzi nikomu.

Urszula Demkow 
wróciła z Miodowej do swojego ulubionego laboratorium. Chyba przyjęła to z ulgą. Chociaż też z zaskoczeniem, bo Polska 2050 jest przecież przez cały czas w koalicji. Czy Miodowa też przyjęła to z ulgą, tutaj zdania są podzielone, ale zaskoczenia z pewnością nie było.

Andrzej Domański. Nikt się chyba nie cieszy, widząc ministra finansów w roli kogoś, kto ma dużo do powiedzenia w systemie ochrony zdrowia. Sam też się chyba nie cieszy, iż stał się uosobieniem znanego staropolskiego powiedzenia „piniendzy ni ma i nie bendzie”.

Tomasz Drewa 
doskonale leczy głównie mężczyzn. Urologia to twarda dziedzina medycyny, choć dotyczy głównie miękkich tkanek i organów. Urolodzy oczywiście starają się, aby po prostatektomii niektóre organy jednak przez cały czas potrafiły się utwardzać. Jednak za dużo robią tych operacji, za dużo. Profesor już o tym wie i coś wymyśli, żeby nie wycinać za dużo bez potrzeby.

Sławomir Dudek 
analizuje stan finansów NFZ i całego systemu. I bije na alarm. Tymczasem ze stanu niepokojącego przeszliśmy najpierw w alarmowy, a teraz już chyba katastrofalny. Nie daje tego po sobie poznać, ale na pewno myśli “a nie mówiłem?”

Jarosław Fedorowski 
konsekwentnie, od lat, namawia do budowania zintegrowanego systemu ochrony zdrowia. Prosi, argumentuje, przekonuje. Może za grzecznie? Wygląda jednak na to, iż przez wiele lat współpracy zaraził tym wirusem integracji nową panią minister. Może jest nadzieja.

Joanna Frątczak-Kazana 
jest frontwomen największej fundacji onkologicznej, czyli Alivii. Nie tylko wnikliwie monitoruje stan naszej onkologii, ale zawsze celnie pokazuje, co nie działa. choćby na największej akademii ku czci jakiegoś ministra, profesora czy dyrektora — ona śmiało zadaje trudne pytania i wskazuje plamę dziegciu w beczce miodu. Doskonale ustawia decydentów do pionu.

Małgorzata Gałązka-Sobotka 
coraz bardziej zajmuje się konkretem — realnymi, systemowymi zmianami, tworzeniem projektów zmian, pilotaży. Nic dziwnego, iż nie była zainteresowana, żeby swoim nazwiskiem, a adekwatnie nazwiskami, przez kolejne lata firmować działalność rady NFZ.

Krzysztof Giannopoulos 
dobrze się czuje jako ojciec sukcesu polskiej hematologii. Bo sukcesów mamy tutaj sporo, a najlepiej je obrazuje rosnąca jakość i długość życia pacjentów.

Sebastian Giebel 
to kolejny z ojców sukcesów polskiej hematologii. Jako pierwszy na świecie zaczął leczyć terapią CAR-T pacjentów nie-onkologicznych. Co prawda w ramach badania klinicznego, ale dla pacjenta to naprawdę żadna różnica, skoro mu pomogło.

Grzegorz Gielerak 
zbudował w WIM szaniec nie do zdobycia. Doskonale wie, co zrobić aby medycyna pola walki była gotowa na najgorsze. Sektor szpitali wojskowych, pod dowództwem generała, nabiera znaczenia. Obyśmy tylko nigdy nie musieli się z tego na serio cieszyć ani korzystać.

Marek Gierlotka. Nowy prezes kardiologów idealnie dopasował się do kryzysu w NFZ i mówi, iż trzeba postawić na profilaktykę. I iż kryzys wynika z tego, iż wiele lat temu zaniechaliśmy reform systemowych. Zupełnie przypadkowo profilaktyka jest najtańszą metodą utrzymywania zdrowej populacji a zaniechania mają na koncie wszystkie poprzednie ekipy rządzące. Więc to są bardzo bezpieczne bonmoty.

Robert Gil 
oddał pałeczkę prezesa PTK, ale niewątpliwie odcisnął swoje piętno na rozwoju polskiej kardiologii. Kardiolodzy zaczęli dzięki niemu o wiele więcej mówić o diagnostyce, opiece koordynowanej i rehabilitacji, a nie tylko o nowoczesnych technologiach zabiegowych, zwanych — przez zawistników — drogimi zabawkami.

Marta Golbik 
sprawnie kieruje obradami poselskiej komisji zdrowia. Bodaj tylko raz zazgrzytało w sprawnej maszynce do przegłosowywania tych projektów, które rząd chce przegłosować. To nie jej wina w końcu, iż tych projektów jest tak rozpaczliwie mało, a posłowie chodzą swoimi drogami.

Jakub Gołąb 
powoli staje się stałym elementem obiegu informacji w systemie ochrony zdrowia. Dowolnemu ministrowi zdrowia pozostaje tylko, żeby mu zaufać i go posłuchać, choćby jeżeli mówi rzeczy, z którym trudno się zgodzić. Bo najgorzej, jest polityk uwierzy we własną propagandę.

Anna Gołębicka 
ucieszyła się bardzo, bo miała nadzieję iż jako członek rady NFZ będzie mogła im coś naprawdę poradzić. Pomóc, zapobiec błędom, ewentualnie zmusić do zmiany planów. Tylko czy NFZ naprawdę tego oczekuje od swojej społecznej rady? Czy ktokolwiek tego oczekuje?

Sebastian Goncerz 
podjął się trudnej roli walki z hejtem, który narasta pod adresem lekarzy z powodu ich odlatujących w kosmos wynagrodzeń. Tłumaczy, iż nie każdy zarabia sto tysięcy miesięcznie, iż choćby nie połowa. Musi się spieszyć z tymi argumentami, bo za wzrostem tych zarobków naprawdę trudno nadążyć.

Agnieszka Gorgoń-Komor 
robi dużo dobrego w senacie. Jest chyba najbardziej otwartą na potrzeby pacjentów osobą w izbie wyższej. Wiele dobrego dzięki niej się stało, wiele ustaw uchwalono, wiele poprawek przeszło. Oby tak dalej. Chyba iż coś ją wkurzy i postanowi wrócić do pracy na pełen etat do swojej kliniki, gdzie pacjenci strasznie za nią tęsknią.

Arkadiusz Grądkowski 
przekonuje, iż wyroby medyczne z roku na rok nabierają coraz większego znaczenia i musi się skończyć wolna amerykanka w obszarze ich refundacji. Bo tam ani procesu decyzyjnego, ani terminarza, ani skutecznych procedur nie uświadczysz. O ile cała ochrona zdrowia jest przeregulowana, o tyle z tym obszarze mocno brakuje zasad i przepisów.

Paweł Grzesiowski 
jako główny inspektor sanitarny skupił się na zrobieniu porządku. Zwłaszcza w profilaktyce, czyli szczepieniach. Trudno mu zazdrościć tego, co o nim wypisują farmy troli i osoby sceptycznie — łagodnie mówiąc — nastawione do idei szczepień. przez cały czas wierzy, iż edukacja, rozmowa i perswazja mają sens.

Beata Jagielska 
cierpliwie powtarza, iż budowa sieci onkologicznej musi trwać wiele lat. Że tacy Francuzi budują swoją bodaj 5 lat i końca nie widać, a Anglicy po długiej przerwie dopiero wracają do tej idei. Tylko jeżeli na razie cała sieć to tylko koordynatorki i lepsza kooperacja szpitali, a przez cały czas nie zbieramy danych, nie mamy e-DiLO, nie mamy wskaźników i mierników jakości — to cierpliwość może się skończyć.

Łukasz Jankowski 
powtarza, iż jakichkolwiek zmian systemowych nie należy wprowadzać bez udziału lekarzy. Ale przecież z logicznego punktu widzenia wpływanie przez lekarzy na kształt rozwiązań systemowych — to klasyczny przykład konfliktu interesów. Tylko iż prezes samorządu doskonale pilnuje tych interesów. A konflikty z resortem bardzo umiejętnie dozuje.

Adam Jarubas 
piastuje funkcję przewodniczącego komisji zdrowia w Europarlamencie. Jako iż samodzielna komisja SANT dopiero co pojawiła się w historii unijnej, dr Jarubas przeszedł w ten sposób do historii. Ale czy mamy z tego jakiekolwiek korzyści, o tym być może kiedyś napiszą historycy. Bo na razie ich nie widać.

Katarzyna Kacperczyk 
z dumą powtarza, iż ona jest adekwatnie spoza systemu i zna się głównie na finansach, a zwłaszcza finansach unijnych. Mocno ciśnie programy wydawania pieniędzy z KPO. Rynek docenia jej osiągnięcia, zwłaszcza firmy IT, które uczciły to radykalną podwyżką swoich cen.

Maciej Karaszewski 
kieruje strategicznym departamentem MZ. Po ostatnich reorganizacjach wręcz zawalony projektami. Jako lekarz psychiatra ma kwalifikacje do pracy na Miodowej. Jego znaczenie, podobnie jak innych dyrektorów, wzrosło tym bardziej, im mniej jest wiceministrów. A teraz mamy ich rekordowo mało, więc rekordowo dużo pracy i do powiedzenia mają dyrektorzy.

Cezary Kazanecki 
kieruje firmą, która ostatnio sprzedaje średnio jednego robota chirurgicznego na tydzień. Odnalazła się w idealnym momencie, w idealnym miejscu — sprawnie pomaga szpitalom i resortowi zdrowia w realizacji KPO, czyli sprawnym wydawaniu milionów. Pacjenci i chirurdzy się cieszą. Kurs akcji Synektika szybuje, podobnie jak ceny. Wszyscy są zadowoleni.

Katarzyna Kęcka 
jako nowa wiceminister zajęła się po menedżersku kwestiami dotyczącymi kadr medycznych, studiów, kwalifikacji, wynagrodzeń etc. Nie ma lekko, bo wyznaczanie mierników, twarde dane, jasne kryteria — to nie jest coś, za czym przepadają samorządy zawodowe. Ten obszar wymaga cierpliwości, ale też żelaznej konsekwencji, bo z nimi to jak z dziećmi.

Magdalena Kołodziej 
ze spokojem, w różnych analizach i na różnych konferencjach wskazuje, co w systemie trzeba naprawić, żeby pacjentom było lepiej. A to programy lekowe, a to koordynację, a to inne sprawy. Żeby to wszystko wskazać to trzeba mieć dużo rąk, dużo palców i dużo spokoju.

Wojciech Konieczny 
w minionej ekipie ministerstwa był największym problemem dla swojej szefowej. Nie tylko z powodu różnicy wzrostu. Senator wiele rzeczy widział wyraźniej i wiedział lepiej. Jako były koszykarz ma opanowany wyblok, grę w obronie oraz faule taktyczne. Ale przede wszystkim grę na lewym skrzydle i celne komentarze z dystansu.

Krzysztof Kopeć 
jest w swoim żywiole, kiedy tłumaczy, iż bezpieczeństwa lekowego, a zatem zdrowotnego, nie zbudujemy bez krajowej produkcji form gotowych i substancji aktywnych. Jego forma nie pozostało gotowa, wciąż ulega zmianom. Aktywność utrzymuje jednak na najwyższym poziomie. Wszędzie go pełno.

Dorota Korycińska 
przekonanie wszystkich decydentów, iż pacjenci z neurofibromatozami potrzebują opieki koordynowanej na stałe, zajęło jej — bagatela — 15 lat. Pilotaż, który sama adekwatnie skoordynowała, ma już 5 lat i kilka przedłużeń. Ale jest nadzieja na szczęśliwy finał. Nie czeka biernie, jest w wielu miejscach i radach, walczy o interesy pacjentów onkologicznych, pilnuje aby system o nich nie zapomniał.

Marek Kos 
doskonale wykorzystał czas na Miodowej i zebrał materiały do habilitacji. Wykazał się doskonałą intuicją, nie interweniując w prace zespołu odpowiedzialnego za refundację. Na serio uważa, iż primum non nocere.

Jakub Kosikowski 
byłby wzorcem rzecznika prasowego, gdyby nie temperament, który każe mu mówić prawdę, a nie to, co by wypadało. Wbrew rządowej narracji zauważył na przykład, iż pacjenci onkologiczni są przez szpitale odsyłani. Aż się premier wzburzył i to dementował. A jak wiadomo, tylko informacje zdementowane zasługują na uwagę.

Jacek Krajewski 
systematycznie buduje wizerunek lekarzy rodzinnych jako tych, którzy finansowo ledwo wiążą koniec z końcem, ale są fundamentem systemu. Przecież każdy fundament tkwi głęboko w ziemi, w błocie, jest podmywany i podkopywany. Czyli wszystko się zgadza.

Jakub Kraszewski 
jest adekwatnie idealnym kandydatem na (wice)ministra zdrowia. Bo dużo wie, dużo zrobił i wie, co należy zmienić. Jedna drobna sprawa — jemu w Gdańsku jest za dobrze, żeby chciał choćby na krótko przeprowadzać się na Miodową. Poprzestaje więc na dawaniu dobrych rad na różnych kongresach. Kiedy mówi, to na widowni ludzie przestają skrolować swoje ajfony i zaczynają słuchać.

Konrad Korbiński 
wyrósł na szarą eminencję ministerstwa. Z departamentu opieki koordynowanej płynnie przeniósł swoje manatki do gabinetu dyrektora generalnego. Podobno w pewnym momencie zrozumiał, iż poprzedniej ekipie nie chodziło o to, żeby coś skoordynować, ale żeby tylko to skoordynowanie przygotowywać i przygotowywać, i przygotowywać. No więc zajął się czymś konkretniejszym.

Łukasz Kozłowski 
został członkiem rady NFZ z mocną rekomendacją licznych organizacji tzw. pracodawców, czyli biznesu. Można się spodziewać frustracji, podobnie jak u dr Gołębickiej. W kwestiach finansowych NFZ wie zawsze lepiej, to znaczy lepiej wie zarząd funduszu. A rada to raczej taki cykliczny panel dyskusyjny, nie decyzyjny.

Maciej Krzakowski 
kontynuuje swoją pracę na odcinku onkologii klinicznej. Jest tak zajęty, jako konsultant i lekarz, iż spotkania proponuje przed siódmą rano. Mimo to podobno ktoś wpadł na pomysł, żeby dzięki plastikowej karty mierzyć mu czas pracy. Jak wyjdzie 150 godzin tygodniowo, to będzie nam grozić interwencja Trybunału Praw Człowieka.

Alina Kułakowska 
z uśmiechem ale takim stalowym, stanowczym, tłumaczy iż neurologia jest najważniejsza i koniec. Żeby tego nie rozumieć to trzeba chyba nie mieć mózgu. A osobisty mózg pani profesor działa jak superkomputer.

Anna Kupiecka 
z każdym rokiem poszerza swoje zainteresowania. Pomaga już nie tylko pacjentkom z rakiem piersi czy pacjentom z rakiem prostaty. Inne guzy lite a choćby nowotwory krwi też powinny czuć się zagrożone. Bo potrafi skutecznie budować koalicje przeciwko nim.

Wojciech Kuśpik 
ma swoje pięć minut, a adekwatnie cztery lata, na topie organizatorów kongresów o systemie ochrony zdrowia. Ceny za sponsorowanie, patronowanie czy debatowanie proponuje adekwatnie do jakości swoich imprez. Rosną w podobnym tempie jak ceny robotów. Ale są też równie przydatne.

Izabela Leszczyna 
niewątpliwie zrobiła w tym roku jedną istotną rzecz dla systemu ochrony zdrowia. Odeszła ze stanowiska tzw. ministry. Już nie wchodźmy w szczegóły, czyja różdżka o tym zdecydowała. Ale jej portret wisi wśród poprzedników na ścianie sali portretowej MZ a ona sama na powrót koncentruje się na pracy parlamentarnej. Życzymy powodzenia.

Maria Libura 
to jedna z tych osób, której wpływ na system jest zdecydowanie za mały. Więcej, więcej pani Marii — chciałoby się powiedzieć. Mądra, pracowita, błyskotliwa osoba. Jej wadą jest jednak mówienie prawdy i posiadanie własnego zdania. To są adekwatnie long-term wielkie zalety, ale short-term, no niestety, niektórzy nie lubią tego słuchać.

Krzysztof Łanda 
odnotował, iż kolejki w systemie są rekordowo długie. Niby nic takiego, teoretycznie każdy to widzi, ale on to mierzy, waży i liczy. Więc nie sposób zakwestionować tę opinię. Poza tym dużo pomagał sąsiadom w nadawaniu sensu ukraińskiemu systemowi ochrony zdrowia. Kulom czy dronom się nie kłania. Prawdziwy systemowy wojownik.

Tomasz Maciejewski 
przez wiele lat skutecznie budował siłę i pozycję Instytutu Matki i Dziecka. Podobno robił to nieco na kredyt, więc zupełnie go nie zaskoczyła sytuacja na Miodowej, gdzie trafił dość niespodziewanie i gdzie brak pieniędzy nikogo nie zaskakuje. Jego obecność w kierownictwie budzi nadzieję, iż będziemy się unowocześniać, informatyzować, mierzyć jakość i w ogóle może być lepiej.

Stanisław Maćkowiak 
wykazał się w ostatnim czasie anielską cierpliwością, bo gdyby ktoś bardziej nerwowy śledził tempo (a adekwatnie jego brak) i rozmach (czyli jego brak) wdrażania planu dla chorób rzadkich, to… no coś głośnego by się stało. co najmniej protest, afera czy awantura. Ale on wierzy w perswazję, w rzeczowe argumenty, w człowieka wierzy po prostu.

Waldemar Malinowski 
to kolejny z największych wojowników w systemie. Ileż on się w ostatnim roku nawalczył, żeby ratować szpitale powiatowe. Najciekawsze stwierdzenie, które udało się usłyszeć z jego ust — to to, iż niektóre szpitale powiatowe wydają na wynagrodzenia ponad 100 proc. swoich przychodów. W naszym systemie wszystko jest jednak możliwe.

Beata Małecka-Libera 
spokojnie prowadzi prace senackiej komisji zdrowia, gdzie kultura i poziom dyskusji znacznie przewyższają tę sąsiednią, poselską. Gdyby tylko zechciała podjąć się roli ministra zdrowia, system tylko by zyskał.

Agnieszka Mastalerz-Migas 
jest członkinią dreamteamu profesorek, kobiecej siły w systemie. Blisko współpracuje z kolejnymi ministrami, ale wdrażanie opieki koordynowanej w POZ natrafiło na bariery i umyka dokładnym pomiarom. Tych lekarzy rodzinnych trzeba jakoś owskaźnikować, żeby było wiadomo, za co my płacimy tę stawkę kapitacyjną.

Maciej Miłkowski 
wiele zyskał na przeprowadzce z Miodowej do koszar na Szaserów, czyli wojskowego instytutu. WIM zyskał doskonałego analityka finansowego i wnikliwego znawcę systemu. Polityka refundacyjna, którą rozpędził do granic możliwości dalej się kręci. A w dodatku jego dzieci częściej wieczorami widują ojca. Czyli same zyski.

Przemysław Mitkowski 
dzięki otwartemu sercu i nieokiełznanemu poczuciu humoru stał się wręcz ikonicznym kardiologiem. W wielu debatach występował, w wielu dyskusjach uczestniczył. I nigdy nie powiedział nic, do czego można by się przyczepić. A ta szczodrobliwość, chęć dzielenia się z innymi nie tylko wiedzą i dobrymi radami…. — zupełnie jakby nie pochodził z Poznania.

Robert Mołdach 
spogląda na system z lotu ptaka, dostrzegając prawidła i procesy, które umykają zwykłym zjadaczom pigułek. Jako doktor nauk technicznych ma tę przewagę, iż potrafi świetnie obliczyć siłę oporu, jak też potrzebnego nacisku. Helicopter view pierwszej klasy. Chociaż licencję ma chyba na samoloty a nie śmigłowce.

Karol Nawrocki 
także w obszarze ochrony zdrowia pokazał, iż jest zawodnikiem wagi ciężkiej. Jak trzeba, to potrafi zadać weto na wprost. A w innej sytuacji ciosy dookoła. W sytuacji politycznej nawalanki aktywna rola prezydenta może być dla systemu zbawienna. Zapobiegł np. obniżce składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, czyli ocalił ładnych kilka miliardów dla NFZ.

Maciej Niewada 
robi swoje, czyli estymuje, jakie terapie, leki czy zabiegi są skuteczne i opłacalne dla systemu. Póki co biznes HTA w Polsce się kręci, a wyniki analiz są pozytywne. Dzięki temu może dużo czasu poświęcać nie tylko na narty, ale też na działalność publiczną i kształcenie nowych pokoleń ekspertów. Składamy wyrazy szacunku dla wiedzy i uczciwości działania.

Arkadiusz Nowak 
OSCam, zgodnie ze swoim powołaniem zajmuje się nawracaniem, czyli edukacją pacjentów. Koncentruje się zwłaszcza na tych, którzy są mało medialni. Dla równowagi sam jest bardzo medialny. I dobry z niego człowiek, i ma gadane. Bardzo zrównoważony.

Filip Nowak 
jest tym mniej widoczny w mediach i na różnych kongresach, im większa jest finansowa dziura w budżecie NFZ. To chyba nie oznacza cięcia wydatków na promocję funduszu. Raczej chodzi o kwestię odpowiedzialności za to, co się dzieje. Przecież on nie jest niczemu winien.

Maria Ochman 
wraz z pogarszającą się sytuacją finansów publicznych, związki zawodowe będą miały coraz więcej do powiedzenia. Chociaż pani przewodnicząca i w latach prosperity surowo recenzowała każdą ekipę. Ostrzegała wielokrotnie, iż jak niczego nie poprawią, to nadejdą gorsze czasy. No i nadeszły.

Mateusz Oczkowski 
czyli don Mateo polskiej refundacji. Wychowany na najlepszych wzorcach Marcina Czecha i Macieja Miłkowskiego. W czasie debat coraz częściej mówią do niego per “panie ministrze”. NIe życzymy mu tego losu. Niech przez cały czas popycha rozpędzony wózek procesów refundacyjnych jako dyrektor depeelu. Jest stworzony do tej roli.

Łukasz Pietrzak 
nie jest zbyt medialny, ale trzeba przyznać, iż sprawy aptek i aptekarstwa nieco odpłynęły z głównego nurtu spraw systemowych. Chociaż nadchodzą ciemniejsze chmury — wielomiliardowy arbitraż z pewną siecią-nie siecią czy rewizja ustawy AdA. Wtedy może się znaleźć w oku cyklonu.

Artur Prusaczyk 
pokazuje, iż można. To znaczy, iż POZ może robić to, co powinien, za te pieniądze, które aktualnie dostaje. I iż profilaktyka może być skuteczna, iż potrzebujący pacjenci mogą być skutecznie zdiagnozowani, iż można ich skutecznie leczyć w przychodni lekarza rodzinnego. Tylko trzeba być doktorem Arturem, żeby to wszystko jakoś skoordynować.

Krystyna Ptok 
przewodzi grupie zawodowej, która jest chyba największą wygrana ostatnich kilku lat. Kiedyś pielęgniarki na dyżurach opowiadały bajki o zarobkach lekarzy. Teraz to lekarze opowiadają legendy o zarobkach pielęgniarek. Legenda tym się różni od bajki, iż pewne elementy są w niej prawdziwe.

Irena Rej 
widzi dalej niż inni, zarówno wstecz jak i naprzód. Dlatego namawia do elastyczności w działaniu i leczeniu. Flexcare jest jej zdaniem dobry na (prawie) wszystko. A już na pewno jest dobry na odciążenie szpitali, podniesienie jakości życia pacjentów i usprawnienie programów lekowych.

Anna Rulkiewicz 
a adekwatnie kierowana przez nią firma, odgrywa w naszym systemie coraz ważniejszą rolę drugiej szansy. Kto się odbije od NFZ i publicznych placówek, szuka swojej szansy w sektorze prywatnym. Chociaż i tam klienci narzekają na kolejki i różnice w dostępie, w zależności od koloru karty kredytowej i formy płatności.

Daniel Rutkowski 
buduje swoją ekspercką pozycję i wpływy. Agencja oceny działa sprawnie. Ale to podobno zła wycena świadczeń jest gwoździem do trumny szpitali powiatowych. Nie można działać na zasadzie, iż tym co mają dużo (np. przeszczepy) dodajemy jeszcze więcej, a tym co mają mało (np. woreczki) — jeszcze zabieramy.

Piotr Rutkowski 
wszystkim pokazuje swoją ulubioną prezentacji z postępami we wdrażaniu narodowej strategii onkologicznej. W tym roku udało się wreszcie uruchomić wielki narodowy portal onkologiczny, na co poświęcił sporo czasu. I kolejne wytyczne. Niestety, niektóre slajdy od lat są te same, nie z jego winy.

Henryk Skarżyński 
coraz aktywniej uczestniczy w debacie na temat patologii całego systemu, a nie tylko patologii słuchu. Odnotował kilka nowatorskich zabiegów, sporo innowacji terapeutycznych i kilka kolejnych nagród za osiągnięcia. Czyli taki zwykły rok w Kajetanach.

Jolanta Sobierańska-Grenda 
odnajduje się na najważniejszym stanowisku. Mało bywa i mało się spotyka. Może to i lepiej, bo od opowiadania o reformach w zaprzyjaźnionych redakcjach kilka się zmienia. Z namaszczenia premiera miała być apolityczna, przy czym nie miało to oznaczać braku polityki zdrowotnej, tylko raczej bezpartyjność. Czekamy na wyraźniejsze zarysowanie kierunku reform systemowych, a nie tylko walkę — oby skuteczną — o więcej kasy.

Andrzej Sokołowski 
pomaga szpitalom prywatnym w nadążaniu z inwestycjami za sektorem publicznym. Nie jest to łatwe zdanie, jeżeli do sektora publicznego trafia deszcz niemal darmowych pieniędzy, czyli KPO, a szpitalom prywatnym każda inwestycja musi się opłacać.

Janina Stępińska 
steruje kardio-instytutem i wdrażaniem kardio-sieci. Była ponoć mocno zaskoczona, kiedy kardio-pilotaż udowodnił, iż niczego nie udowodnił. Ale sieć i tak powstaje. No bo wiadomo, iż jest potrzebna. Pani profesor też jest potrzebna.

Piotr Suwalski 
robi rzeczy, o których nie śniło się najstarszym chirurgom ani najstarszym robotom. Wyjechał na przykład z kolegą urologiem Pawłem Wiszem na weekend do Gdańska, a iż pacjentów zostawili w klinice, więc ich tele-zdalnie zoperowali robotem. Potem wyjechali sobie do Brukseli, też bez pacjentów i też ich tele-zdalnie-robotowo operowali. Telechirurgia to kolejne stadium rozwoju robotyki. A profesor to kolejne stadium rozwoju kardiochirurga.

Jerzy Szafranowicz 
nawalczył się w ministerstwie. Popróbował, jak to jest, kiedy chcesz coś zmienić na lepsze, poodbijał od różnych drzwi i spasował. Trzeba uczciwie przyznać, iż niczego nie zepsuł. A to już nie jest takie oczywiste, więc wielkie dzięki. Nice effort, jak mawiają Amerykanie.

Józefa Szczurek-Żelazko 
wyrosła na głównego sejmowego przeciwnika rozmaitych słabych pomysłów, rodzących się w ministerialnych i rządowych gabinetach. Ma doświadczenie, potrafiła zabijać pomysły także swoich partyjnych kolegów. Po prostu jej wiedza i uczciwość przewyższa partyjne zacietrzewienie.

Jakub Szulc 
niby jest tylko wice, ale to chyba on tak naprawdę jest stroną dominującą w zarządzie funduszu. Podobnie jak na innych polach, ma autorytet i decyduje. Zna się, więc niczego złego w tym nie ma. W dodatku ma szerokie poparcie — i eksperckie, i polityczne, i medialne. Mógłby tylko lepiej poznać czynniki ryzyka choroby wieńcowej.

Marek Tomków 
to przyczajony tygrys i ukryty smok polskiej farmacji. Okrzepł w roli lidera farmaceutów. Jak każdy strateg, planuje trzy kroki naprzód. Jak tamci raportem, to on analizą, jak tamci arbitrażem, to on pilotażem. Jak z tamtej strony czai się rewizja ustawy, to on już ma zaplanowane ruchy kontrujące. Aptekarze choćby nie wiedzą, ile mu zawdzięczają. Może to i lepiej, bo o pewnych sprawach lepiej nie wiedzieć.

Bernard Waśko 
dzieli swoje zainteresowania pomiędzy kwestie miękkie, jak zdrowie publiczne oraz twarde, jak debet na koncie NFZ. Pod jego kierownictwem PZH przekształca się w thinktank. On sam monitoruje też m.in. rozwój sytuacji w onkologii i zwraca uwagę onkologom, iż czas ucieka.

Wojciech Wiśniewski 
też mógłby powiedzieć “a nie mówiłem”. Narzekał na zły stan finansów NFZ w czasach, kiedy to jeszcze nie było modne. Potrafi zdefiniować związek przyczynowo-skutkowy między jakąś ustawą a tym, iż pacjenci nie mogą liczyć na leczenie. Wiele jego przestróg politycy puszczają niestety mimo uszu. Mimo iż sam jest blisko uszu najważniejszych parlamentarzystów koalicji.

Magdalena Władysiuk 
nie jest entuzjastką JCA, czyli wspólnej europejskiej oceny klinicznej nowych terapii. Jak każda osoba z Krakowa wie, iż trzeba myśleć globalnie ale działać lokalnie. Działa w bardzo wielu obszarach, wbrew pozorom wiele z nich nie ma związku z nowymi lekami. Rozumie system i reguły, którymi kierują się świadczeniodawcy. Czyli wie, co w duszy gra dyrektorom szpitali.

Marcelina Zawisza 
jak każda prawdziwa, lewicowa posłanka, stara się nieba przychylić pacjentom, zwłaszcza tym słabszym i mniej zorientowanym, którzy sobie nie radzą z egzekwowaniem należnych praw. Krytykowanie centrowo-lewicowej koalicji z pozycji lewicowych boli rządzących podwójnie. Dlatego za nią nie przepadają, mówiąc oględnie.

Krzysztof Zdobylak 
przeszedł od teorii do praktyki i zaczął doradzać szpitalom. Ma mniej czasu w wystąpienia publiczne, ale za to jeden czy drugi szpital ma lepsze wyniki. Też go można zaliczyć do kategorii przyczajonych tygrysów. Jak tylko dostanie okazję, to może pokazać pazury w roli zarządczej — prezesa, dyrektora, ministra czy kogo tam jeszcze.

Wojciech Zegarski 
miał dobry rok, podobnie jak cała chirurgia onkologiczna. Dzięki robotom chirurdzy operują dokładniej i wygodniej. Dzięki utworzeniu krajowej sieci rosną szanse na centralizację leczenia zabiegowego. Dzięki swojemu darowi przekonywania profesor może choćby stworzy system kształcenia chirurgów robotowych.

Tomasz Zieliński 
walczy o informatyzację naszego systemu, nie zrażając się ciągłymi zmianami decydentów i opóźnieniami. Jak on potrafi to połączyć z leczeniem pacjentów, którzy za nim przepadają, trudno powiedzieć. Ale warto słuchać co mówi, bo to zwykle mądre jest.

Krzysztof Zieniewicz 
miał incydent przedzawałowy, kiedy outsiderzy wykazali się brakiem zrozumienia dla roli kobiety w chirurgii. Temat planowanej debaty o kobiecej stronie tej pięknej specjalności ludzie spoza branży uznali za zbyt filuterny. A przecież to zupełnie jak z dowcipami o teściowej — nie zrozumie ich ktoś, kto nigdy nie żył w małżeństwie. Żeby docenić rolę kobiety, trzeba być chirurgiem.

***

Nieobecnych, którzy czują się niesłusznie pominięci, prosimy o przesłanie cv wraz z listem uzasadniającym, iż dużo mogą. Będziemy się im jeszcze baczniej przyglądać w nadchodzącym 2026 roku, szukając pretekstu do opisania ich osiągnięć, prawdziwych 
lub urojonych. jeżeli ktokolwiek poczuł ukłucie zazdrości lub złości, chcemy zapewnić, iż to tylko efekty uboczne, które niedługo przeminą. Zalecamy terapię śmiechem, suplementację, a także systematyczne nawadnianie tych gruczołów, które odpowiadają w ich organizmach za poczucie humoru.

Osoby, które wśród naszych peanów pochwalnych dostrzegają sarkazm (no gdzie??), ironię (ale skąd??) czy nie daj Boże krytykę (błagam, jaką krytykę??) — prosimy o wizytę w salonie okulistycznym i zakup różowych okularów. A wszystkim PT Czytelnikom, systemowym działaczom opisanym i nieopisanym, tym co leczą i tym, którzy są leczeni, nieważne z jakim skutkiem — naprawdę wszystkim, ze szczerą sympatią, życzymy Wszystkiego Najlepszego i dużo mzdrowia!

Idź do oryginalnego materiału