2112. Mało logiczna ta logika

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 1 dzień temu
Kiedy wielu ludzi marudzi na długie zimowe wieczory, ja staram się je wykorzystać jak najlepiej. Mój ulubiony na to sposób to oczywiście czytanie książek (chyba głównie po to zostały one, te długie wieczory, wymyślone przez Boga). W ostatnim czasie jest jednak coś, co skutecznie sprawia, iż ta przyjemność musi chwilowo odejść na bok - to zmora pierwszego roku studiów magisterskich, czyli logika. Dlatego też moje biurko raz, dwa razy w tygodniu wygląda dokładnie tak:
Ja widać na zdjęciu - komputer z otworzonym edytorem tekstu + zbiór zadań na drugiej karcie + dwie książki z logiki o bardzo wymownych tytułach. Żaden ja "bystrzak", już bardziej "oporny", ale przynajmniej mają sporo przykładów zadań wraz z omówieniem krok po kroku jak trzeba je rozwiązać. No i, jak dla mnie, w miarę przystępnie przybliżają podstawowe zagadnienia logiczne.
To z "Logiki dla bystrzaków"
A to z "Logiki dla opornych"
Podobno ćwiczenie czyni mistrza. Udało mi się znaleźć taki zbiór zadań, gdzie na końcu podane są rozwiązania, co bardzo ułatwia sprawę
Myślę, iż i tak jestem w tej komfortowej sytuacji, bo miałam na początku na matematyce cały dział poświęcony elementom logiki. Co prawda były to podstawy, ale jak się okazało - na start wystarczyły. Jednak logika to nie tylko tabelkowe zabawy 0-1 (kto miał logikę, ten wie o czym piszę). To m.in. umiejętność odczytywania i przekształcania zdać z języka logicznego na polski (i na odwrót), umiejętność wykazania (np. wprost i nie wprost), czy dane zdanie jest tautologią, czy też kontrtautologią KRZ lub KRP, wskazywanie z języka naturalnego, jak powinny brzmieć zdania napisane w języku logiki, rozkładanie zdań na przesłanki i wniosek, czy też przedstawianie na diagramach Venna podanych zdań. To nie jest łatwe, ale nie jest też specjalnie trudne. Chociaż większość mojej grupy uważa inaczej.
Niestety, tak się złożyło, iż zajęcia pokrywają mi się z innymi na drugim kierunku. Umówiłam się jednak z prowadzącymi, iż będę na 50% zajęć, a resztę sama nadrobię. Jakoś. Mieliśmy pierwsze kolokwium z podstaw logiki (które zdawałam w części ustnie, w części pisemnie). Do końca nie wiem, jak mi poszło, ale wiem, iż zdałam, bo to co mu mówiłam, miałam dobrze. Dwa tygodnie temu mieliśmy drugie, mnie jednak nie było, bo to był ten tydzień, co planowo byłam na drugim kierunku. A więc kazał mi przyjść dzisiaj, bo część osób miało poprawę. Wcześniej jednak miałam zrobić i wysłać mu przykładowe kolokwium z podanego zakresu materiału zamieszczone na grupowym meilu.
Prawie wszystkie zadania zrobiłam bez większych problemów. Z wyjątkiem jednego, szóstego, nad którym siedziałam dłuższą ilość czasu, bo żadne rozwiązanie mi nie pasowało. W końcu coś tam napisałam i odesłałam mu to przykładowe kolokwium. W odpowiedzi zwrotnej przeczytałam, iż w zasadzie napisałam je dobrze, ale to jedno zadanie mam źle. Rozwiązałam je na inny sposób i odesłałam - znowu źle. A skoro się mówi, iż do trzech razy sztuka, to wysłałam je rozwiązane po raz trzeci i znowu okazało się źle. Skapitulowałam, bo już zupełnie nie wiedziałam jak je zrobić. Ale odpisał mi, iż wytłumaczy je na dzisiejszych konsultacjach.
Na szczęście dzisiaj na pedagogice kultury mieliśmy tylko kolokwium zaliczeniowe, skończyliśmy więc szybciej. Dzięki temu zdążyłam na czas na owe konsultacje. Usłyszałam na nich, iż zadanie 6 wykonałam prawie dobrze, więc mogę być z siebie dumna. A teraz miał mi pokazać, jak prawidłowo je rozwiązać. Próbował jednym sposobem - nic, drugim - też nic. Myśli, myśli, aż w końcu go olśniło, iż to zadanie w ogóle jest źle napisane i znak negacji w ostatnim fragmencie powinien być przed Q(x). Inaczej mówiąc, nie dało się go rozwiązać metodą nie wprost, chociażby człowiek nie wiadomo jak się przy tym upierał. Aczkolwiek sam mój tok rozumowania i dochodzenia do rozwiązania był prawidłowy.
Ostatnie kolokwium ma być ze sylogalistyki i diagramów Venna. Coś czuję, iż też będzie "wesoło".
Idź do oryginalnego materiału