1994. "Od Paryża do Paryża": 100-lecie Polski na Letnich Igrzyskach Olimpijskich - Tokio 2020 (2021)

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 3 miesięcy temu
Na gospodarza XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku wybrano stolicę Japonii, Tokio. Tym sposobem ta multidyscyplinarna impreza sportowa po 56 latach (wyłączając z tego Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Sapporo w 1972 roku) wróciła na niewielkie wyspiarskie państwo. Wybór ten został oficjalnie ogłoszony 7 września 2013 roku w czasie 125. Sesji MKOl-u w Buenos Aires. Tokio pokonało takie miasta jak Doha (Katar), Baku (Azerbejdżan), Madryt i Stambuł (do ścisłego finału weszły Madryt, Tokio i Stambuł).
Igrzyska Olimpijskie w Pekinie były jedynymi w swoim rodzaju. Pandemia koronawirusa spowodowała, iż pierwszy raz od czasów dwóch wojen światowych, zawody przesunięto na inny termin. W końcu odbyły się one rok później, w 2021 roku, zachowano jednak ich tradycyjną nazwę, czyli "Tokio 2020". 30 marca 2020 roku MKOl poinformował, iż igrzyska zostają przeniesione i odbędą się w dniach 23 lipca - 8 sierpnia 2021 r. Sportowcy mieli więc dodatkowy rok na przygotowania.
Uroczyste rozpoczęcie igrzysk miało miejsce 23 lipca na Stadionie Olimpijskim w stolicy Japonii. Ceremonia otwarcia, zwłaszcza na początku, mogła wprowadzić w smutny nastrój. Przez lata przyzwyczailiśmy się do tego, iż to wyjątkowy dzień, symbolizujący wielkie święto sportu. Tym razem symboliki też nie zabrakło, ale skupiały się one bardziej na mało przyjemnych chwilach. Przesunięte o rok miały być symbolem zwycięstwa z niewidzialnym rywalem. Jednak zamiast manifestu o zwalczaniu wirusa COVID-19, widzieliśmy obrazki przypominające, w jakiej rzeczywistości żyjemy. Nastroje wokół IO w Tokio nie były najlepsze. To z uwagi na ryzyko nadejścia czwartej fali pandemii, którą mogły wywołać igrzyska. Dlatego podjęto decyzję, iż na trybunach nie zasiądą kibice, co jeszcze bardziej obniżyło entuzjazm towarzyszący igrzyskom. Ceremonię rozpoczął krótki film, w którym pokazano wydarzenia z 8 września 2013 r., kiedy okazało się, iż XXXII Igrzyska Olimpijskie odbędą się w Japonii. Następnie rozpoczęła się część artystyczna, przepełniona patosem, powagą i ciszą. Na stadionie rozpoczął się występ taneczny, którego bohaterką była samotna kobieta, w ciszy biegnąca po bieżni. Symbolizowała wielu sportowców, którzy w czasach pandemii trenowali w ciszy i samotności. A potem grupa ludzi została połączona przez szarfy, które nawiązywały do niewidzialnej nici łączącej sportowców na całym świecie. Całości towarzyszyła muzyka azjatycka, wyświetlono też kwiaty, które w Japonii są czymś więcej niż rośliną - to jeden z elementów kultu. Natura powoli budziła się do życia, a na scenie pojawiało się coraz więcej artystów. Na płytę wprowadzono flagę Japonii, która była w kształcie wachlarza, jednego z symboli narodowych. Hymn Japonii został wykonany przez znaną piosenkarkę "Misie". Następnie odbył się kolejny występ artystyczny, poświęcony ofiarom pandemii oraz izraelskim sportowcom, ofiarom zamachu w Monachium w 1972 r. Wszystko poprzedziła chwila ciszy. Aktorzy i tancerze, przebrani za stolarzy, rozpoczęli obróbkę drewna. Młotki i piły pracujące w tle oraz stepujące partnerki, nadawały rytm. Co ciekawe, drewno użyte do produkcji kół olimpijskich pochodziło z drzew wyhodowanych z nasion przywiezionych przez sportowców na igrzyska w Tokio w 1964 r. Po tej części na stadionie pojawił się Cesarz Japonii, Naruhito. 61 wtenczas latek miał zaledwie 4 lata, kiedy odbyły się wspomniane igrzyska. Obok niego stanął prezydent MKOl-u, Thomas Bach. Następnie rozpoczęła się defilada sportowców. Każda reprezentacja podczas ceremonii wyprowadzana była przez dwóch chorążych, kobietę i mężczyznę co było efektem dążenia do równouprawnienia. Sama defilada trwała około trzech godzin. W tym czasie zaprezentowała się każda z 206 ekip biorących udział w imprezie. Nie brakowało kolorowych i mocno egzotycznych strojów, które nawiązywały do tradycyjnych dla danego państwa wartości czy kultury. Były też zespoły, które postawiły na szyk i elegancję. Po defiladzie sportowcy zostali na płycie boiska skąd podziwiano pokazy przygotowane przez gospodarzy. Nie zabrakło artystów odgrywających scenki rodzajowe, występów muzycznych, pokazów z udziałem najnowszych technologii, ale też najważniejszych przedstawicieli, którzy uznali XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie za otwarte. Japończycy w kapitalny sposób przedstawili olimpijskie piktogramy przedstawiające poszczególne dyscypliny sportowe. Po raz pierwszy zastosowano je w 1964 r i do dzisiaj stanowią istotny element identyfikacji zmaga. Ceremonia została dopełniona, kiedy oczom widzów ukazała się sztafeta z ogniem olimpijskim. Znicz olimpijski został zapalony przez znakomitą japońską tenisistkę, Naomi Osakę. Tym samym Igrzyska XXXII Olimpiady zostały oficjalnie rozpoczęte.


Hasło przewodnie igrzysk brzmiało "Zjednoczeni Emocjami" (ang. "United by Emotion"). Co ciekawe, nie ma ono swojego japońskiego odpowiednika, toteż używana była tylko jego angielska wersja. Oficjalną maskotką XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio był robot imieniem Miraitowa. Jego nazwa pochodziła od połączenia dwóch słów "mirai" (przyszłość) i "towa" (wieczność). Wygląd robota nawiązywał do oficjalnego loga igrzysk Tokio 2020. Na jego korpusie i głowie znajduje się wzór ichimatsu ai w kolorze białym i indygo, przypominający emblemat Igrzysk Tokio 2020. Jego osobowość inspirowana jest japońskim przysłowiem "ucz się z przeszłości i rozwijaj nowe pomysły". Maskotka jest pogodna i niezwykle wysportowana, ma bardzo silne poczucie integralności. Ma też specjalną moc umożliwiającą jej natychmiastową teleportację w wybrane miejsce. Potrafi też swobodnie poruszać się między światem cyfrowym, a rzeczywistym. Miraitowa została wybrana, aby "promować przyszłość pełną wiecznej nadziei w sercach ludzi na całym świecie". Robot pomagający powitać gości i sportowców na arenach olimpijskich miał na głowie zamontowaną kamerę, dzięki której rozpoznawał osoby znajdujące się w pobliżu i odpowiadać na ich gesty ruchem i mimiką.
W Pekinie pojawiły się nowe dyscypliny: karate, skateboarding, surfing, wspinaczka sportowa oraz koszykówka uliczna. Przywrócono też baseball i softball.
Ceremonia zamknięcia XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich odbyła się 8 sierpnia na Stadionie Olimpijskim. Rozpoczęła się ona od wprowadzenia na obiekt japońskiej flagi. Wzniesiono ją na maszt, odgrywając przy tym hymn państwowy Japonii, Kimi Ga Yo. Zaraz potem nastąpiło "przywitanie" każdego z 205 komitetów olimpijskich, biorących udział w tych igrzyskach. Każdy z nich reprezentował jeden sportowiec. Biało-Czerwona flaga była niesiona przez Karolinę Naję, 31-letnią kajakarkę, która z Tokio przywiozła dwa medale. Potem na stadion weszli pozostali olimpijczycy. W przeciwieństwie do ceremonii otwarcia, teraz wszystko miało raczej luźny charakter. Sportowcy może i byli rozproszeni, ale chwalili się medalami, uśmiechali szeroko, a choćby tańczyli. Każdy chciał przeżyć tą chwilę w najlepszy z możliwych sposobów. Z drugiej strony nie wszyscy mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu. Wielu sportowców powróciło już do swoich domów. Wśród nich polscy siatkarze, którzy wrócili do kraju po porażce w ćwierćfinale z Francuzami. Było to podyktowane kwestiami logistycznymi, ale też względami bezpieczeństwa. Z tego też powodu przez całe igrzyska stadiony świeciły pustkami. Sytuacja pandemiczna w Japonii była na tyle poważna, iż impreza odbyła się bez kibiców. Sportowców dopingowały sztaby szkoleniowe i swoich kolegów po fachu. Kolejnym punktem programu były występy artystów. Przez kilka minut przebywający na stadionie sportowcy oraz kibice przed telewizorem mogli posłuchać na żywo lokalnej muzyki oraz obejrzeć specjalnie przygotowane układy choreograficzne. Oficjalnemu zamknięciu towarzyszyły ostatnie ceremonie medalowe. Organizatorzy podziękowali też wolontariusze, których było ponad 51 tys. Nie mogło też zabraknąć momentu przekazania flagi olimpijskiej na ręce organizatora następnych igrzysk. Flaga została złożona na ręce mer Paryża, Anne Hidago. Tym samym zaznaczono, iż teraz to Francja przejmuje olimpijską pałeczkę. Podkreśliła to słynna Marsynianka oraz ukazanie najbardziej znanych miejsc w Paryżu. Drugiej części tej prezentacji towarzyszył przejazd rowerem BMX po francuskiej stolicy. Nie zabrakło obrazów na żywo spod wieży Eiffla, na których było widać, iż Francuzi z przytupem rozpoczęli odliczanie do 2024 roku. Ostatnim punktem ceremonii były przemówienia szefowej komitetu organizacyjnego IO Seiko Hashimoto oraz przewodniczącego MKOl-u Thomasa Bacha, w których podziękowali za zorganizowanie całej imprezy, a Bach poinformował o oficjalnym zamknięciu igrzysk. Na koniec, przy akompaniamencie japońskich artystów, zgaszono olimpijski ogień.
Do Tokio, reprezentować już po raz 22 nasz kraj, pojechało aż 211 sportowców. Byli to:
  • Boks: Damian Durkacz, Sandra Drabik, Karolina Koszewska, Elżbieta Wójcik;
  • Gimnastyka: Gabriela Sasnal;
  • Golf: Adrian Meronk;
  • Jeździectwo: Małgorzata Cybulska, Jan Kamiński, Joanna Pawlak, Paweł Spisak;
  • Judo: Piotr Kuczera, Maciej Sarnacki, Agata Perenc, Julia Kowalczyk, Agata Ozdoba - Błach, Beata Pacut;
  • Kajakarstwo: Mateusz Kamiński, Wiktor Głazunow, Tomasz Barniak, Marta Walczykiewicz, Helena Wiśniewska, Justyna Iskrzycka, Karolina Naja, Anna Puławska, Dorota Borowska;
  • Kajakarstwo górskie: Krzysztof Majerczak, Grzegorz Hedwig, Klaudia Zwolińska, Aleksandra Stach;
  • Kolarstwo: Michał Kwiatkowski, Rafał Majka, Maciej Bodnar, Katarzyna Niewiadomska, Marta Lach, Anna Plichta, Patryk Rajkowski, Mateusz Rudyk, Urszula Łoś, Marlena Karwacka, Krzysztof Maksel, Daniel Staniszewski, Szymon Sajnok, Daria Pikulik, Wiktoria Pikulik, Maria Włoszczowska, Bartłomiej Wawak;
  • Koszykówka 3 x 3: Michael Hicks, Paweł Pawłowski, Szymon Rduch, Przemysław Zamojski;
  • Lekkoatletyka: Karol Zalewski, Patryk Dobek, Mateusz Borkowski, Michał Rozmys, Marcin Lewandowski, Damian Czykier, Adam Nowicki, Arkadiusz Gardzielewski, Marcin Chabowski, Dariusz Kowaluk, Karol Zalewski, Jakub Krzewina, Kajetan Duszyński, Mateusz Rzeźniczak, Łukasz Niedziałek, Dawid Tomala, Artur Brzozowski, Rafał Augustyn, Natalia Kaczmarek, Angelika Sarna, Joanna Jóźwik, Anna Wielgosz, Martyna Galant, Pia Skrzyszowska, Klaudia Siciarz, Joanna Linkiewicz, Aneta Konieczek, Alicja Konieczek, Karolina Jarzyńska, Aleksandra Lisowska, Angelika Mach, Katarzyna Zdziebło, Marika Popowicz - Drapała, Klaudia Adamek, Paulina Paluch, Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart - Witan, Małgorzata Hołub - Kowalik, Justyna Święty - Ersetic, Natalia Kaczmarek, Bartłomiej Stój, Piotr Małachowski, Michał Haratyk, Konrad Bukowiecki, Cyprian Mrzygłód, Marcin Krukowski, Wojciech Nowicki, Paweł Fajdek, Piotr Lisek, Piotr Sobera, Paweł Wojciechowski, Kamila Lićwinko, Anita Włodarczyk, Malwina Kopron, Joanna Fiodorow, Maria Andrejczyk, Klaudia Kardasz, Paulina Guba, Paweł Wiesiołek, Adrianna Sułek;
  • Łucznictwo: Sławomir Napłoszek, Sylwia Zyzańska;
  • Pięciobój nowoczesny: Anna Maliszewska, Łukasz Gutkowski, Sebastian Stasiak;
  • Pływanie: Paweł Juraszek, Konrad Czerniak, Kacper Stokowski, Radosław Kawęcki, Jakub Skierka, Jakub Majerski, Paweł Korzeniowski, Krzysztof Chmielewski, Karol Ostrowski, Kacper Majchrzak, Konrad Czerniak, Jakub Kraska, Kamil Sieradzki, Jan Kozakiewicz, Katarzyna Wasick, Laura Bernat, Paulina Peda, Kornelia Fiedkiewicz;
  • Podnoszenie ciężarów: Bartłomiej Adamus, Arkadiusz Michalski, Joanna Łochowska;
  • Siatkówka: Piotr Nowakowski, Mateusz Bieniek, Łukasz Kaczmarek, Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Wilfredo Leon, Kamil Semeniuk, Jakub Kochanowski, Aleksander Śliwa, Grzegorz Łomacz, Paweł Zatorski;
  • Siatkówka plażowa: Michał Bryl, Grzegorz Fijałek, Piotr Kantor, Bartosz Łosiak;
  • Skateboarding: Amelia Bródka;
  • Strzelectwo: Tomasz Bartnik, Aneta Stankiewicz, Klaudia Breś, Sandra Bernal, Aleksandra Jarmolińska;
  • Szermierka: Martyna Jelińska (floret), Renata Knapik - Miazga (szpada), Aleksandra Jarecka (szpada), Ewa Trzebińska (szpada), Magdalena Piekarska (szpada);
  • Taekwondo: Patrycja Adamkiewicz, Aleksandra Kowalczuk;
  • Tenis stołowy: Natalia Partyka, Li Qian, Natalia Bajor;
  • Tenis ziemny: Hubert Hurkacz, Kamil Majchrzak, Łukasz Kubot, Magdalena Linette, Iga Świątek,;
  • Wioślarstwo: Mirosław Ziętarski, Mateusz Biskup, Jerzy Kowalski, Artur Mikołajczewski, Dominik Czaja, Wiktor Chabel, Szymon Pośnik, Fabian Barański, Mateusz Wilangowski, Mikołaj Burda, Marcin Brzeziński, Michał Szpakowski, Agnieszka Kobus, Marta Wieliczko, Maria Sajdak, Katarzyna Zillmann, Maria Wierzbowska, Olga Michałkiewicz, Monika Chabel, Joanna Dittmann;
  • Wspinaczka sportowa: Aleksandra Mirosław;
  • Zapasy: Tadeusz Michalik, Magomedmurad Gadżijew, Kamil Rybicki, Roksana Zasina, Jowita Wrzesień, Agnieszka Wieszczek - Kordus;
  • Żeglarstwo: Magdalena Kwaśna, Aleksandra Melzacka, Kinga Łoboda, Agnieszka Skrzypulec, Jolanta Ogar-Hill, Zofia Noceti - Klepacka, Łukasz Przybytek, Paweł Kołodziński, Piotr Myszka;
Tym razem nasza ekipa miała dwóch chorążych niosących Biało-Czerwoną flagę: kolarkę Maję Włoszczowską oraz pływaka Pawła Korzeniowskiego.
Polska ekipa święciła triumfy w stolicy Japonii głównie na stadionie lekkoatletycznym. Przedstawiciele tejże dyscypliny sportowej zdobyli aż 9 z 14 medali. Dokonywali tego zarówno uznane gwiazdy, jak i tacy zawodnicy, o których wcześniej mało kto słyszał. Były też ogromne niespodzianki.
W Tokio pierwszy raz w historii rozegrano sztafetę mieszaną 4x400 m (startują w niej dwie kobiety i dwóch mężczyzn). I już podczas niej święciliśmy pierwsze złote triumfy. Co prawda 400 m od zawsze było polską konkurencją, ale wydawało się, iż potencjał takich zespołów jak USA i Jamajka da nam szansę co najwyżej na brązowy medal. Ku zaskoczeniu wszystkich nasza ekipa pod każdym względem okazała się najlepsza. Sprawdziła się dość ryzykowna taktyka polegająca na wymianie między eliminacjami a finałem, aż trzech zawodników. W eliminacjach pobiegli Dariusz Kowaluk, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Kajetan Duszyński. W decydującej rozgrywce został już tylko ten ostatni. Dołączyli do niego Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek i Justyna Święty - Ersetic. Co prawda cała siódemka spisała się fenomenalnie, ale do historii przejdzie niesamowity szpurt Duszyńskiego na ostatniej prostej, ostatniej zmiany biegu finałowego (słynne już powiedzenie Przemysława Babiarza: "Kajetano-kapitano"). Polak wyprzedził w nim zawodników z Dominikany i Holandii, nie dał się wyprzedzić Amerykaninowi i wpadł na metę ze znaczącą przewagą nad rywalami, gwarantując tym samym złoty medal swojej drużynie (31 lipca). Jednocześnie uzyskany przez nich czas 3:09,87 stał się rekordem olimpijskim. To z pewnością był jeden z najpiękniejszych momentów w historii olimpijskich startów Biało-Czerwonych.
Niemal 1/4 całego polskiego dorobku medalowego "wyrzucali" w Tokio młocarki i młocarze. Po swoje trzecie olimpijskie złoto sięgnęła Anita Włodarczyk (3 sierpnia). Tym samym awansowała na trzecie miejsce polskiej medalowej tabeli wszechczasów (jest za Robertem Korzeniowskim i Ireną Szewińską). Tym razem zwycięstwo nie przyszło jej tak łatwo, jak pięć lat wcześniej w Rio de Janeiro, gdzie w piękny sposób dosłownie miażdżyła wszystkie swoje rywalki. Co prawda tym razem wygrała uzyskując wynik 78,48 m, ale ostatecznie jej przewaga nad znajdującą się na drugim miejscu Chinką wyniosła jedynie niecałe 1,5 metra. Wartym podkreślenia jest to, jak bardzo konkurencja rzutu młotem została zdominowana przez Polkę w drugiej dekadzie XXI wieku. W tym samym konkursie na podium, tyle iż na jego ostatnim podium, stanęła jeszcze jedna Polka - Malwina Kopron, która rzuciła młot na odległość 75,49 m.
W identycznej konfiguracji rywalizację w rzucie młotem ukończyli dzień później (4 sierpnia) mężczyźni. Po złoto sięgnął będący w cieniu bardziej medialnego i ekspresyjnego Pawła Fajdka, Wojciech Nowicki. Tym razem wyższość pokazała siła spokoju. Nowicki od początku finałowego konkursu kontrolował całą sytuację. Prowadził od pierwszego rzutu, ale kiedy w trzeciej kolejce uzyskał wynik 82,58 m, sprawa zwycięstwa była przesądzona. Z kolei Fajdek do końca walczył o srebrny medal (jego najlepszy wynik to 81,53 m), przegrał go jednak z Norwegiem Eivindem Henriksenem o zaledwie 6 centymetrów.
Ostatni złoty medal (6 sierpnia) był kompletną sensacją. Zdobył go chodziarz Dawid Tomala. Po zakończeniu kariery przez Roberta Korzeniowskiego, ta konkurencja w Polsce mocno podupadła. I nic nie zapowiadało, iż po igrzyskach w Tokio ten stan rzeczy ulegnie zmianie. O 32 letnim Tomali słyszeli tylko zagorzali fani lekkoatletyki. Jedyny międzynarodowy sukces odniósł on w 2011 roku, jeszcze w kategorii młodzieżowej. Było to srebro mistrzostw Europy w chodzie na 20 km. Potem niczym szczególnego nie osiągnął. Aż tu nagle na olimpijskiej trasie 50 km zaliczył swój życiowy występ. Polak szedł wspaniale, od początku utrzymywał się w czołówce, a na ostatnich kilometrach przypuścił atak, na który rywale nie potrafili odpowiedzieć. Drugiego na mecie Niemca Jonathana Hilberta wyprzedził o 36 sekund, trzeciego Kanadyjczyka Evana Dufnee o niemal minutę. Wspaniały, niespodziewany sukces. Tym bardziej, iż konkurencja chodu na 50 km ostatni raz było rozgrywana w ramach igrzysk olimpijskich.
Cudownych momentów na lekkoatletycznej bieżni i rzutni było jednak więcej. Cichą bohaterką naszej ekipy była oszczepniczka Maria Andrejczyk. Co prawda do Tokio leciała z najlepszym wynikiem na świecie w 2021 roku, jednak przed samymi igrzyskami zmagała się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Mimo to walczyła jak lwica, pamiętając prawdopodobnie konkurs sprzed pięciu lat w Rio de Janeiro. Przegrała wówczas brązowy medal o zaledwie 2 centymetry. Zresztą z nie byle kim, bo dwukrotną mistrzynią olimpijską, Czeszką Barbarą Spotakovą. W Tokio Andrejczyk wygrała eliminacje, ale w finale najlepsza okazała się Chinka Liu Shiying. Już w pierwszym rzucie posłała swój oszczep na odległość 66,34 m. Potem do tego wyniki nikt się choćby nie zbliżył, choćby sama Chinka, dla której był to rzut życia. Maria do końca walczyła o medal, chociaż zagrażały jej Australijka Kelsey-Lee Barber oraz Turczynka Eda Tugsuz. Ostatecznie Polka rzutem wynoszącym 63,61 m sięgnęła po srebro (6 sierpnia). Pokonała swoją rywalkę Barber zaledwie o 5 centymetrów. A zatem los trochę oddał to, co zabrał jej w Brazylii.
Swoją wielką klasę potwierdziła żeńska sztafeta 4x400 m w składzie Anna Kiełbasińska (biegła tylko w eliminacjach), Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik, Justyna Święty-Ersetic oraz Natalia Kaczmarek, która zdobyła srebrny medal (7 sierpnia). Nasz utytułowany zespół przegrał tylko z Amerykankami, ale zdobywając olimpijski medal pięknie podsumowały lata sukcesów na światowych arenach.
Wisienką na torcie był brązowy medal na 800 m wybiegany przez Patryka Dobka (4 sierpień). Nasi wielcy mistrzowie na tym dystansie, Adam Kszczot, Marcin Lewandowski, czy też we wcześniejszych okresach Paweł Czapiewski nigdy nie stanęli na olimpijskim podium. Za to dokonał tego zawodnik, który przez lata startował w konkurencji 400 m przez płotki. Dopiero kilka miesięcy przed igrzyskami przerzucił się na zupełnie inny dystans. Jak miało się okazać, był to przysłowiowy strzał w 10. Dobek z miejsca zaczął osiągać świetne wyniki, a w Tokio sięgnął po brązowy medal. Minimalnie lepsi od niego okazali się dwaj Kenijczycy - Emmanuel Korir i Ferguson Rotich.
Większość pozostałych medali w Tokio została wywalczona w sportach wodnych. Srebrny medal wywalczyła nasza czwórka podwójna wioślarska w składzie Maria Sajdak, Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko i Katarzyna Ziltlmann (28 lipca), która tak adekwatnie otworzyła nasz worek z medalami. Wspaniale spisały się kajakarki. W K-2 na dystansie 400 metrów Karolina Naja i Anna Puławska zdobyły srebrny medal (3 sierpnia). Cztery dni później (7 sierpnia) ten sam duet poszerzony o Justynę Iskrzycką oraz Helenę Wiśniewską, zdobyły na identycznym dystansie brąz w K-4. Tym samym Naja z przytupem weszła do historii polskiego sportu - stała się drugą kobietą, która wywalczyła cztery medale olimpijskie. W żeglarstwie naszym faworytem do medalu był startujący w klasie RS:X, Piotr Myszka. Niestety, w dramatycznych okolicznościach (popełnił falstart w decydującym wyścigu) stracił pewny medal. Na osłodę miłą niespodziankę sprawiły nam Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar, startujące w klasie 470. Przez pewien czas były one choćby liderkami w wyścigu. Ostatecznie musiały jednak uznać wyższość brytyjskiego duetu Hannah Mills oraz Eilidh McIntyre. Nie mniej ich srebrny medal (4 sierpnia) bardzo cieszył.
Czwórka podwójna wioślarska
Czwórka kajakarska
Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar
Na macie zapaśniczej bardzo dobrze spisał się Tadeusz Michalik, zdobył brąz w kategorii do 97 kg. Był to już drugi medal olimpijski w rodzinie. Cztery lata wcześniej, również po brąz, sięgnęła jego siostra Monika.
Tadeusz Michalik
A zatem z Tokio przywieźliśmy 14 medali - 4 złote, 5 srebrnych i 5 brązowych. Dzięki temu znaleźliśmy się na 17. miejscu w ogólnej tabeli wynikowej. Był to też najlepszy wynik medalowy naszych reprezentantów od Igrzysk Olimpijskich w Sydney w 2000 roku.
Idź do oryginalnego materiału