1925. Zależy mu?

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 2 tygodni temu
Sprawy moich treningów lekkoatletycznych nabrały dosyć nieoczekiwanego zwrotu i rozwoju. Przez ostatnie miesiące nie chodziłam na nie, z różnych przyczyn. Co prawda sama sobie gdzieś biegałam, nie chcąc stracić formy, wiadomo jednak, iż to nie to samo, co z kimś, kto się zna i potrafi skorygować błędy. Przedostatni trener to była jakaś kompletna pomyłka (nawet na nas często nie patrzył, nie, nie na tym polega trening), ostatni - niby spoko, ale też widać było, iż bieganie, to nie jego bajka. A więc i moja motywacja spadła do niszowych pozycji.
Jednak dzisiejszego poranka zadzwoniła do mnie mama Młodszej, iż jeden z poprzednich trenerów chce się ze mną skontaktować, ale nie ma jak, bo nie ma numeru telefonu. Ja też nie miałam. To znaczy kiedyś miałam, ale z czasem jakoś go usunęłam. Skąd miałam wiedzieć, iż wróci po kilku latach. Chociaż telefon do mojej pierwszej trenerki (a zarazem wychowawczyni mojej klasy przez sześć lat) mam do dzisiaj. Ale ona była jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna. I wiecie, iż ta nasza znajomość trwa po dzień dzisiejszy? A nawet, zgodnie z obietnicą*, pozwoliła mi mówić do siebie po imieniu. W zasadzie to do tego trenera też mówiłam na ty, ale on ma taką osobowość, iż "Pan" po prostu do niego nie pasuje w tym przypadku. Podczas naszej rozmowy powiedziałam cioci, iż chyba najprościej będzie, jak to ona poda trenerowi kontakt do mnie, skoro ma do niego numer telefonu.
Na efekt nie musiałam długo czekać - nie minęła godzina, jak otrzymałam od niego SMSa z zaproszeniem na treningi, w poniedziałki i w środy. Trochę mnie też wzruszył stwierdzeniem, iż po prostu chce, abym z nimi była. No cóż, w przyszły poniedziałek kończę udział w pewnym szkoleniu, które odbywa się w godzinach wieczornych, więc w późniejszym czasie będę miała wolne po pracy. Na upadłego mogłabym zdążyć na ten trening. choćby nie na upadłego, tylko na spokojnie. Bo coś mi się wydaje, iż mu na tym najzwyczajniej w świecie zależy. I to nie koniecznie ze względów finansowych, bo to nie jest ten typ człowieka.
Nie pytajcie, jak ja chcę to wszystko pogodzić, bo sama nie mam pojęcia. Tak samo, jak nie wiem, czy w którymś momencie po prostu nie wykoleję się z torów, po których jadę. Chociaż podobno, jak ktoś ma w miarę usystematyzowane życiowe wartości, to na wiele rzeczy znajdzie czas - i na obowiązki, i na przyjemności. A te drugie są też bardzo ważne w życiu każdego z nas.

* Kiedyś nam powiedziała, iż o ile ktoś kiedyś zostanie magistrem, to będzie mógł zejść z "pani" na ty, wszak dorówna jej tytułem zawodowym
Idź do oryginalnego materiału