„Gwiazdę się tworzy, kreuje; starannie i z zimną krwią buduje się ją z niczego” — tak powiedział kiedyś Louis B. Mayer, współzałożyciel wytwórni MGM. I była to prawda. Studio, które zrobiło z kogoś gwiazdę, miało pełną kontrolę nad jego życiem. To ono dyktowało aktorom, jak mają wyglądać, w co się ubierać i jak się zachowywać. Za nich podejmowało decyzje dotyczące partnerów, a choćby rodzin. Ta presja prowadziła czasami do tragedii. Życie aktorów stawało się swoistym teatrem, a to źle odbijało się na ich zdrowiu psychicznym.