Ogłoszenie, które miało przyciągnąć lekarzy z całej Polski, a choćby z zagranicy, nie przyniosło efektu. Zgłosiło się zaledwie czterech medyków, którzy zapełnili jedynie 14 procent potrzebnych godzin dyżurowych. Reszta pozostaje nieobsadzona.
REKLAMA
Oferty pracy w szpitalu nie przyciągają chętnych. 108 tysięcy złotych miesięcznie i mieszkanie służbowe
Dyrekcja Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej przyznaje, iż mimo szeroko zakrojonej rekrutacji przez cały czas nie udało się "ustabilizować sytuacji" na SOR-ze. To pokazuje, iż problem nie leży wyłącznie w stawkach, ale w strukturze systemu ochrony zdrowia, który od lat boryka się z brakami kadrowymi i przeciążeniem personelu. Placówka zaoferowała nie tylko wysoką stawkę godzinową, ale także mieszkanie służbowe i wsparcie w zakwaterowaniu.
Jak przekazała rzeczniczka szpitala w rozmowie z "Faktem", mimo tych warunków zgłosiło się tylko czterech lekarzy, którzy razem obsługują zaledwie 172 z wymaganych 1200 godzin miesięcznie. Na taki wynik złożył się także fakt, iż żadnej reakcji nie było choćby ze strony medyków spoza kraju (ogłoszenie było dostępne również w języku angielskim). Na SOR-ze pracuje więc jedynie kilku lekarzy, którzy dyżurują niemal bez przerwy. Dyrekcja szpitala w Bielsko-Białej przyznaje, iż braki kadrowe oraz duży napływ pacjentów to dla nich ogromne wyzwanie, a pomimo trwającej kampanii rekrutacyjnej, oddział wciąż funkcjonuje na granicy wydolności.
Praca w Bielsku-Białej dla lekarzy. "Nie chodzi o pieniądze, tylko o realia pracy"
Eksperci nie mają wątpliwości: choćby rekordowa pensja nie rozwiązuje problemu. Jak tłumaczą przedstawiciele Naczelnej Izby Lekarskiej, lekarze nie chcą podejmować pracy w miejscach, gdzie obciążenie jest skrajnie wysokie, a ryzyko błędu ogromne.
Są miejsca, w których są takie stawki, a mimo to nikt nie chce przyjść. Powiem więcej, za 150 tysięcy też do nich nikogo nie znajdą. To nie kwestia pieniędzy, a liczby pacjentów, ryzyka błędu, obciążeń, współpracy reszty szpitala z SOR itd.
- podkreślił rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej Jakub Kosikowski w rozmowie z portalem Rynek Zdrowia.
SOR to jeden z najbardziej wymagających odcinków systemu ochrony zdrowia: stres, wielogodzinne dyżury i praca pod ciągłą presją sprawiają, iż wielu lekarzy rezygnuje z tej specjalizacji lub szuka zatrudnienia w prywatnych placówkach.
Nikt nie jest samobójcą. Lekarze układają grafik tak, by przetrwać, a nie wypalić się po kilku miesiącach.
- przyznała osoba zarządzająca w jednym z warszawskich szpitali, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Praca dla lekarza. Systemowy kryzys: brakuje tysięcy lekarzy w całej Polsce
Szpital nie ustaje w wysiłkach: dyrekcja twierdzi, iż będzie kontynuować nabór i robi wszystko, by poprawić sytuację na oddziale. Jednak na razie rekordowo wysokie zarobki i mieszkanie służbowe nie wystarczyły, by przeciąć impas. Widać wyraźnie, iż problem leży głębiej niż samo wynagrodzenie.
Problem Bielska-Białej to tylko wierzchołek góry lodowej. Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej, w Polsce brakuje kilkudziesięciu tysięcy lekarzy i pielęgniarek. Wielu czynnych zawodowo medyków osiągnęło już wiek emerytalny, a młodzi absolwenci niechętnie wybierają publiczne szpitale, zwłaszcza poza dużymi miastami.
Niektóre samorządy próbują ratować sytuację, oferując medykom mieszkania, premie lub ulgi podatkowe, inne muszą czasowo zamykać oddziały lub ograniczać przyjęcia pacjentów. Jednak eksperci nie pozostawiają złudzeń: poprawa sytuacji zajmie lata. Kształcenie lekarza to co najmniej sześć lat studiów plus specjalizacja, a system już teraz działa na granicy wydolności. choćby oferta życia nie przyciągnie lekarzy tam, gdzie system nie zapewnia bezpieczeństwa pracy, a kryzys kadrowy w Bielsku-Białej to sygnał ostrzegawczy dla całej polskiej ochrony zdrowia.
Źródła: "Fakt", "Gazeta Wyborcza", rynekzdrowia.pl, money.pl
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.












