Windows 11. Czyli małżeństwo z rozsądku, nie z miłości

2 miesięcy temu

Drogi Pamiętniczku. Piszę do Ciebie ze szpitala, gdzie plecy mnie nap...rowadzają mentalnie na skraj psychicznej wytrzymałości. Jako iż mam ochotę wydalić kręgosłup, który jest przyczyną moich cierpień, ponarzekam sobie na Windows 11, do którego mam w ostatnim czasie dziwny stosunek. Niby sobie z niego korzystam, ale się z tego nie cieszę.

Więc pisanie o tym, iż to małżeństwo z rozsądku jest w pewnym sensie zasadne. Pewnie, być może trochę przesadzam. Ale uwierzcie mi, iż takich myśli na temat Windows 10 nie miałem. Może dlatego, iż w porównaniu do Windows 8.1, "dyszka" była/jest systemem zauważalnie lepszym. Przemyślanym, takim jakiego chcieli użytkownicy. Windows 11 jest jak efekt pracy podpitego zespołu złożonego z uduchowionego designera, mrukowatego inżyniera oprogramowania, UX-owca lubiącego opioidy i team leadera, którego można nazwać mizantropem. Ktoś na górze uznał ich za najlepszych możliwych specjalistów tylko dlatego, iż wykonują zadania gwałtownie i bez zbędnych pytań.

Idź do oryginalnego materiału