Zgodnie z założeniami przestawiłem się na minimalne użycie telefonu. I efekty są. Jak to wygląda? Po tygodniu znaczący, mocny spadek czasu przed telefonem o niemal 70%. Kolejny tydzień i kolejne 20%. Nie zostało niemal nic z wielogodzinnego wpatrywania się w ekran komórki.
Warto podkreślić, iż korzystam z telefonu służbowo. I tak w ubiegły czwartek sporo czasu rozmawiałem i odpisywałem mieszkańcom, co widać pięknie na wykresie. Zyskałem dużo czasu popołudniami i wieczorami. Średni czas korzystania z telefonu to około 1 godziny dziennie. Za to weekendy… weekendy są niemal całkowicie wolne od elektroniki.
Nagle mam więcej czasu, żeby pograć na gitarze, pośpiewać, poczytać czy obejrzeć dobry serial. Staram się ten “odzyskany” czas dobrze zagospodarowywać. I mówiąc wprost: szczerze polecam taki “detoks”.
Co tak naprawdę zrobiłem? Zamieniłem smartwatch na zwykły zegarek i nie przyjmuję na bieżąco powiadomień o wszystkim co się dzieje. Wyłączyłem wszystkie powiadomienia mediów społecznościowych. Wyciszyłem dźwięki. Najważniejsze osoby otrzymały priorytet i w ich przypadku telefon “hałasuje”, ale to bardzo wąskie grono osób. Na wiadomości, smsy i telefony nie odpowiadam natychmiast, tylko w przeznaczonym do tego czasu. Tylko tyle i aż tyle.
No i najważniejsze. Nie czytam komentarzy, nie odpisuję na każde stwierdzenie i głos w dyskusji (pytania, uwagi, prośby proszę kierować do mnie bezpośrednio – w komentarzach mogę ich nie przeczytać). Swoje przemyślenia i stanowisko przedstawiam w tekście na blogu (lub facebooku), a dyskutują na ten temat Czytelnicy prezentując swój punkt widzenia. Niektóre tematu wzbudzają emocje, inne nie – jak to w życiu.
Zyskałem czas, ale także wewnętrzny spokój. Takie codzienne, bieżące uczestniczenie w każdej dyskusji, odpieranie każdego zarzutu, tłumaczenie różnych rzeczy każdemu z osobna – zabiera naprawdę dużo czasu, energii, powoduje zupełnie niepotrzebny dyskomfort, stres, a czasami choćby złość.
W końcu zrozumiałem, iż przedstawianie mojego zdania indywidualnie – w setce komentarzy – nie ma sensu. jeżeli chcę zabrać głos – piszę tekst, z którym może zapoznać się każdy, który łatwo odnaleźć i zawsze można do niego wrócić.
Nowe podejście do telefonu, mediów społecznościowych zostanie ze mną na dłużej. Jest tyle fajnych rzeczy, które można zrobić zamiast gapić się w ten malutki, wciągający i uzależniający ekran. Teraz przyglądam się domownikom i staram się wpływać także na nich. Mniej tego “przywiązania” do telefonu dobrze zrobi każdemu.
Łatwo nie było, ale nie mogę też powiedzieć, iż było bardzo trudno. Pierwsze dni były najgorsze, bo czegoś cały czas mi brakowało, ciągnęło żeby sprawdzić czy coś na telefonie nie wyskoczyło, człowiek sprawdzał gdzie ten telefon leży. A po chwili… cyk… i już tego wszystkiego nie ma. Niepokój i potrzebę sprawdzania zastąpiła wolność i spokój.
Serdecznie polecam każdemu z Was. Naprawdę warto.